Rozdział 7

832 72 7
                                    

Niesprawdzony

*Michael*

Obudzony przez budzik telefonu Ellie schowałem się pod..Ellie? Otworzyłem oczy i ujrzałem swoją siostrę leżąca na mnie. W sumie i tak możemy jeszcze pospać od tego jest piątek. Zamknąłem oczy i chciałem ponownie zasnąć tylko moje myśli zastąpiły sen. Jeżeli jest niedziela to dlaczego budzik Ellie zadzwonił?

-Ellie- Lekko szturchnąłem blondynkę w ramię.

-Hmm?- Wymruczała.

-Dziś jest sobota?- Spytałem.

-Nie, czwartek- Szepnęła.-Cholera!

Dziewczyna próbując ze mnie wstać, spadła na ziemię, co wywołało u mnie śmiech. Z resztką dumy wstała i poszła do pokoju i za pewnie do łazienki, co utwierdziła mnie w tym włączona woda chwilę później. Sam zabrałem się za śniadanie. Z chlebaka wyciągnąłem bułki, a z lodówki ser w kostce, ogórek oraz pomidor. Zacząłem kroić i zagapiłem się w okno przez co rozciąłem sobie na nadgarstku. Szybko przemyłem ranę wodą utlenioną i opatrzyłem ją bandażem. Ponownie zabrałem się za krojenie, tym razem bez skaleczeń, i na dwa talerzyki położyłem po dwie połówki bułek. Do kubków nalałem ciepłej herbaty z limonką. Ellie do kuchni weszła po kilku minutach. Usiadła do stołu i zjadła śniadanie. Ubrała się i po pożegnaniu ze mną wyszła do szkoły.

Ubrałem czerwoną koszulę w kratę i standardowo czarne rurki z dziurami na kolanach. Przeczesałem moje włosy i po zamknięciu mieszkania, poszedłem do pracy. Dziesięć minut później byłem na zapleczu. Gdy już miałem wychodzić w drzwiach pojawił się Luke. Wyglądał na zmieszanego. Może przez mój wczorajszy wybuch. Przejechał wzrokiem po moim ciele i zatrzymał się na owiniętym nadgarstku. Otworzył usta by coś powiedzieć, ale nie wydał żadnego dźwięku.

-Czy to..?- Spytał szeptem.

-Nie- Odparłem ostrzej niż zamierzałem.

-Ale..- Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale przerwałem mu.

-Nie interesuj się!- Warknąłem i wyszedłem z pomieszczenia.

Przez resztę dnia nie pytał co z moją ręką, unikał mnie, ignorował. O trzynastej zadzwonił mój telefon.

-Słucham?

-Pan Clifford?-Spytała jakaś kobieta.

-Tak, to ja, o co chodzi?-

-Tutaj Dolores White, dyrektorka gimnazjum do którego uczęszcza pana siostra. Ellie spadła ze schodów. Przewieźli ją do szpitala na Richmond.

-O mój boże. Nic jej nie jest? Jak to się stało? - Spytałem zdenerwowany.

-Niech pan przyjedzie do szpitala, tu pan się wszystkiego dowie od lekarza prowadzącego.

-Już jadę- Rzuciłem.

-Do zobaczenia-Rozłączyła się.

Szybkim krokiem poszedłem na zaplecze, gdzie Luke ubierał się. Szybko ściągnąłem uniform i
bluzę.

-A ty gdzie idziesz?- Nareszcie Luke mam na wszystkich wyjebane Robert Hemmings odezwał się do mnie.

Cud, kurwa.

-Do mojej siostry- Rzuciłem bez namysłu.

-Marz dalej, ja teraz wychodzę, a ty tu zostajesz- Uśmiechnął się złośliwie i wyszedł.

co
za
kurwa
frajer

-Hemmings!- Wrzasnąłem przez drzwi. Zacząłem się trząść ze strachu, że moja malutka księżniczka może być teraz pomiędzy zostaniem ze mną, a bycie z naszymi rodzicami. Byłem na skraju płaczu. Do Zoe nie mogłem zadzwonić ponieważ ma wolne, a do Lucyy...

Jake!

Szybko wybrałem numer do Jake. Odebrał po dwóch sygnałach.

-Co jest Michael?- Zaśmiał się dźwięcznie.

-P-prosze m-mógłbyś z-zmienić m-mnie n-na z-zmianę?- Załamany wyjąkałem.

-Zaraz będę- Rzucił i rozłączył się.

Chłopak zjawił się po pięciu minutach i kazał mi załatwić swoje sprawy. Po wyjściu z kawiarni pobiegłem do pobliskiego szpitala, gdzie leży moja malutka siostrzyczka. W recepcji byłem po piętnastu minutach. Po dowiedzeniu się, gdzie mogę znaleźć Ellie wbiegłem na odpowiednie piętro. Przed salą siedziała kobieta po pięćdziesiątce. Siedziała na krzesełku nerwowo szukając obcasem.

-Przepraszam, pani White?- Spytałem kobiety na co ta się podniosła z siedzenia

-Tak to ja- podała mi dłoń, którą przyjąłem.

-Muszę już wracać do szkoły, ale proszę poinformować mnie o stanie zdrowia pana siostry- Powiedziała z lekkim uśmiechem.

-Jasne, do widzenia- Wymusiłem się na sztuczny uśmiech.

Kobieta pojechała do szkoły, a ja czekałem aż doktor wyjdzie z sali Ellie. Po paru minutach drzwi otworzyły się, a za nich wyszedł facet po trzydziestce.

-Witam, jestem Michael Cliffford co z moją siostrą?- Spytałem zdenerwowany.

-Pana siostra zapadła w śpiączkę. Gdy spadała ze schodów musiała uderzyć głową o posadzkę. Do tego ma złamaną prawą rękę oraz lewą nogę. Niech pan będzie dobrej myśli.- Powiedział i odszedł w stronę innych sal.

A moje życie znowu stało się bez sensu.

---------------------------------------------------------

Hej!
Niespodziewany zwrot akcji BICZZZ!
Uwielbiam Ellie, ale musiałam.❤
Trochę dłuższy dziś bo miała wene.
Dużo weny❤
Troye Sivan to mój trzeci Bóg ❤❤
Do następnego
Klaudia xx

[1] you're perfect for me · muke✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz