8. Niemożliwe, a jednak...

12.8K 798 52
                                    

Ból, wielki, wszechogarniający. Czułam się tak jakby żywy ogień palił mnie od środka. Chciałam krzyczeć, wrzeszczeć, ale nie mogłam. W moich żyłach płynął kwas. Nie wiem ile tak leżałam, aż nagle ból zaczął ustępować, a jego miejsce zastąpił przyjemny chłód. Docierały do mnie delikatne bodźce i przytłumione głosy.
- Czy ona nie powinna się obudzić? Leży tu już dwa dni! Coś poszło nie tak! - uderzył do mnie bardzo wyraźnie głos Seana. Jego słowa, ton głosu, były jak muzyka, która docierała do mojego serca i dodawala siły. Czułam się tak, jakbym znała go od zawsze, jakby był częścią mnie. To było... Niesamowite.
- Sean, ona się budzi. To dziwne, jakby twój głos dodawał jej siły!- wyrwał mnie z zamyślenia niewyrazlźny głos Matta.
- Zastanawiam się dlaczego nie czujemy jej zapachu?- zapytała jakaś dziewczyna.
- Nie wiem, ale to oznacza, że coś musiało pójść nie tak!- znowu uderzył mnie jego głos. Moje serce gwałtownie przyspieszyło, jakby chciało uciec. Poczułam rozpacz w sercu, ale nie była moja. W głowie usłyszałam Seana.

Mar, błagam wróć do mnie.

I wtedy otworzyłam oczy.
Uderzyły mnie wyraźne kolory wszystkiego wokół. Zamrugalam i ujrzałam Seana, który trzymał moją rękę, za nim stał Matt, a wokół jeszcze siedem innych osób. Były dwie piękne dziewczyny, obie miały pewnie z metr siedemdziesiąt. Jedna z prawie białymi włosami, a druga z rudymi do ramion. Stało też pięciu chłopaków, dwóch z nich miało brązowe włosy, a reszta blond. Wszyscy mieli złote oczy.
- Mareena? -zapytał Sean.
- Ja... Co się ze mną stało? -syptalam.
- Ty... No bo ja... Cholera! Jak ja mam ci to powiedzieć?
- Może pójdziecie na spacer?- zaproponował Matt.
- Tak, Mar chodź ze mną. - powiedział i wyszedł. Popatrzałam na twarze wokół mnie i wyszłam. Byłam w dużym domu, wszędzie stały puchary, medale, a za szybą był nawet basen! Co prawda była nieprzepuszczalna i nic przez nią nie widziałam, ale poczułam mocny zapach chloru i wodę. Dziwne... To prawie niemożliwe. Usłyszałam nierówny oddech i przyspieszone bicie serca Seana, który był już na dworze. Co się ze mną stało? Wyszłam z domu na świeże powietrze. Chłopak nic nie mówiąc skierował się do lasu. Co miałam zrobić, poszłam za nim. Szliśmy w milczeniu ramię w ramię. Powinnam czuć już zmęczenie, a szłam szybko dalej. Czy oni mi dali jakieś sterydy?! Nagle wyszliśmy na uroczą polanę. Sean westchnął i odwrócił się do mnie.
- Zamknij oczy.- powiedział.
- Czemu?- zapytałam z dociekliwoscią.
- Proszę, po prostu to zrób.
Spojrzałam na niego i zrobiłam co kazał.
- Dobrze, a teraz wsłuchaj się i powiedz mi co słyszysz. Tylko się skup.
Wyłączylam myśli i nasłuchiwałam... Czułam praktycznie wszystko.
- Słyszę twoje serce, twój oddech...
- Co jeszcze? W oddali...
- Myślę, że jakieś dwa kilometry stąd jest strumień, bo słyszę wodę, piją tam trzy sarny, słyszę szelest drzew i wiewiórkę na sosnie kilka metrów dalej. Słyszę... Wszystko...
- Tak, masz racje. Ja... Muszę ci coś powiedzieć... Czy nigdy nie zastanawiało cię dlaczego ja, Matt i inni mamy te same oczy?
- Nie macie takich samych twoje są piękniejsze. Oj! - przerwałam raptownie i czułam jak na moich policzkach pojawiają się rumience. Świetnie!
- Hmm... No cóż. Wracając do tematu... Kiedy zamknęłaś oczy czułas wiele bodźców i odgłosów, które dla zwykłych ludzi byłyby niewyczuwalne. Na przykład sarny, które były kilka kilometrów stąd, lub Kiedy tu szliśmy, nie byłaś zmęczona, prawda? To wszystko, to dzięki temu, że cię przemienilem. Nie jesteś już zwykłym człowiekiem. Jesteś...
I nagle zamiast Seana człowieka stał przede mną ogromny, czarny wilk ze znajomymi oczami.

Jesteś wilkołakiem, Mar.

Co ty robisz w mojej głowie?!

Każdy wilkołak może rozmawiać ze sobą w myślach.

To niemożliwe.

To się dzieje, uwierz w to.

Czy to znaczy, że ja też... Ze ja też mogę się przemienić?

Tak, weź rozbieg i oczyść umysł, poczuj swojego wilka.

Zrobiłam, jak mówił. Wzięłam rozbieg i pomyślałam o moim wilku... I nagle świat zmienił perspektywę. Byłam na czterech łapach i... O mój Boże! Czy ja mam ogon?! Nie zauważyłam kiedy na polanę przyszła reszta. Odwrocilam się do nich. Wszyscy patrzyli na mnie z jakby podziwem i szacunkiem, ale też szokiem.

To niemożliwe.

Co? Jak?

Ona jest...

Mar! Jesteś alfą!

To nieprawdopodobne!

To się zdarza raz na stulecie.

Nagle wyczulam ruch po mojej prawej, odwrocilam się jak po nitce. To był Sean. Spojrzałam w jego oczy i jak gdyby świat przestał istnieć... Był tylko on, był moja polową, moim przeznaczeniem. Choć byłam wilkiem dopiero kilka minut, wiedziałam to. W jednej chwili zerwalam się w tym samym czasie co on i pobieglismy do siebie. Zetknęlismy się nosami, (nadal jako wilki).
Wszyscy usunęli się do domu, a my jeszcze długo patrzylismy na siebie. Potem pobieglismy do domu. Mknęlam przez las, a w pewnym momencie wyprzedzilam Seana. Byłam już pod w połowie przeszklonym domu, gdy zorientowałam się, że jego wciąż nie ma... Sekundę potem lezalam już na grzbiecie, a na mnie był Sean. Spojrzałam na niego, aby go zmylić i zrzucilam go z siebie. Wstałam i spojrzałam w okno. Tto byłam ja? Przede mną stała duza, majestatyczna wilczyca o złotych oczach i delikatnie piaskowej sierści.
Spostrzeglam , że Sean był już człowiekiem i ja też się zmieniłam. Znów byłam sobą, ale moje oczy nadal były złote. Chłopak złapał mnie za rękę i wprowadził do domu. Weszliśmy do kuchni, w której wszyscy byli.
- Mar to jest Lilac, Matta znasz, Veronica, Paul Od dziś należysz do naszej watahy i razem ze mną będziesz alfą.
- Czesc - wydukalam zestresowana
Wszyscy usmiechali przyjaźnie oprócz Veronici. No tak, coś mi się wydaje, że się nie polubimy. Lepiej stąd iść.
- Hmm... Jestem już trochę zmeczona, lepiej pójdę się położyć.- powiedziałam i skierowalam się na górę. Właśnie miałam zamknąć drzwi, kiedy Sean zablokował je nogą.
- Chyba nie sądziłaś, że cię zostawię.-wyszczerzył się bezczelnie i wparadował do pokoju. Nim się obejrzałam on już leżał na łóżku w samych bokserkach.
- Ja mam z tobą spać? Czyś ty oszalał? Co oni powiedzą?!-powiedziałam
- I tak już wiedzą. Poza tym... Mar. Posłuchaj. Każdy wilkołak ma gdzieś na świecie swoją drugą połówkę, swoją przeznaczoną. Gdy się ją znajdzie, to tak jakbyś był jej połową. Czujesz to co ona, wiesz co myśli, wiesz co czuje, każdą rzecz. Ty jesteś moją. Ja, wiem, że to dla ciebie za wcześnie, tyle informacji, ale oni to widzą. Tą więź między nami. Więc mogłabyś nie wydziwiać tylko tu przyjść, zamiast stać na środku pokoju.- skończył w swoim starym stylu. Westchnęlam, ale posłusznie przebralam się koszulkę i szorty do spania i weszłam do łóżka. Sean przycisnal mnie do swojego gorącego wręcz ciała i opatulil kołdrą. Poczułam ukojenie. Powoli odplywalam, a on myśląc, że nie słyszę szepnąl:
- Co ty ze mną zrobiłaś Mar?

The Moon Light ✔[poprawiane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz