21. (Nie)muszę cię znosić

6.2K 450 16
                                    

Specjalna dedykacja dla Wilczyca123

Obudził mnie nieprawdopodobny gorąc. Awaria klimatyzacji? Odwróciłam się i spostrzegłam, że byłam sama. Jeszcze wczoraj Sean postanowił ze mną posiedzieć i zasnęlismy na ławeczce wbudowanej w okno wykuszowe. Teraz go nie było. Rozmasowałam obolałą od twardej ściany szyję. Włosy przykleiły mi się do czoła. Ależ ukrop! Szybko pobieglam wziąć prysznic. Nie suszyłam głowy w taką pogodę - nie miałam po co, gdyż już i tak były prawie suche. Założyłam czarne spodenki z wysokim stanem i błękitną bluzkę na ramiączkach. Niebieski kolor ładnie kontrastował z blondem moich włosów. Zeszłam na dół, zbiegając po schodach. Czyżby nikogo nie było? Wszędzie cisza, jak makiem zasiał. Gdzie wszystkich poniosło? W salonie usłyszałam cichy szelest. Jako największy paranoik uzbroiłam się w nóż z kuchni. Powoli podeszłam do pokoju.
- Sean? - szepnęłam. - To ty?
Zamarłam, gdy dostrzegłam, że w salonie stał zupełnie obcy facet. Był uzbrojony po zęby. Oglądał fotografie. Moje fotografie.
- Nie, Seana nie ma, - odwrócił się w moją stronę - ale ja przyszedłem do ciebie. Jestem wysłannikiem Aleksandra. Do twojej wiadomości, on żyje i czeka, a gdy znajdzie właściwy moment... Uderzy. Nie jesteś bezpieczna, nikt z twoich przyjaciół nie jest.
Wtedy usłyszeliśmy rumor otwieranych z hukiem drzwi.
- Mar?!
To był Sean.
- Pamiętaj, miej się na baczności. - powiedział, uśmiechnął się bezczelnie i wybiegł przez okno.
Dopiero wtedy do salonu wpadł Sean.
- Matt, Paul, Christian za nim! Nie dać mu uciec! Już! - powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Nagle odwrócił się do mnie. Złapał mnie delikatnie za ramiona.
- Boże, Mar nic ci nie jest? Wywiódł nas z domu rzekomym naruszeniem granic. Zostawiłem cię, przepraszam. Gdyby coś ci zrobił...
- Wszystko w porządku. Jestem cała. Poza tym nawet się uzbroiłam -mówiąc to pokazałam duży kuchenny nóż, aby rozładować atmosferę.
Zaśmiał się cicho i mnie przytulił.
Po chwili uniósł głowę i powiedział:
- Lilac, gdy tylko chłopaki wrócą masz mi o tym powiedzieć. Spotkamy się wtedy ze swoimi zespołami w piwnicy. Veronica wytłumacz im wszystko. - wziął mnie za rękę jednocześnie patrząc przy tym na Aarona, z którym kontakt ogranicza do minimum.
Od tamtej bójki cały czas pokazuje mu, że do niego należę.
Poprowadził mnie do swojej sypialni.
Zdziwiła mnie jedna rzecz - nie widziałam Cary. Byli wszyscy tylko nie ona. Zastanawiał mnie też ten zbieg okoliczności. Ktoś zaalarmował watahę o naruszeniu granic i w tym samym czasie był w domu. Nie mógł się minąć z Seanem i Aaronem... Na pewno by ich wyczuli. Jest pewne. To ktoś z wewnątrz. A więc mamy szpiega. Z zamyślenia wyrwał mnie chłopak.
- O czym myślisz?
- Ja... - wzruszyłam ramionami. - Tak po prostu.
- Mar. - spojrzał na mnie poważnie.
- No dobra. Chcę się znowu szkolić. - wystrzeliłam.  Kiedyś trenowalam kick-boxing. Mam pewne doświadczenie... Ale to nie wystarczy po tym... Hmm.
- Po czym? Mar musisz mi powiedzieć. Każda informacja się liczy. Rozumiesz? Nie będę cię zmuszał, ale mam nadzieję, że zmienisz zdanie. Tu chodzi o wszystkich.
Westchnęłam. Czemu on zawsze musi mieć rację?
- No dobrze. Ten facet, który tu był. On mówił, że Aleksander się szykuje. To wcale nie koniec i nikt nie jest bezpieczny, mam się mieć ma baczności. On wróci Sean, wróci, a ja nie będę gotowa. Nie dam rady.
- Do ku... to znaczy... Nie martw się jesteśmy w tym razem. Będziesz się szkolić.
- Dzięki, Christian może...
- Nie. Ja będę cię szkolić.
- No nie wiem, nie wiem. Ma pan kompetencje?
- Wątpi pani w moje umiejętności?-zapytał z powagą, ale już po chwili zaczął mnie łaskotać. Piszczałam, wyrywałam się, jednak był za silny.
- Błagam... Sean. Przestań! No proszę cię! - wydyszałam.
- Co dostanę w zamian?
Szybko go pocałowałam. Już miałam się odsunąć, ale on miał inne plany. Przyciągnął mnie do siebie i przedłużył pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam powietrza.
- Przekonałaś mnie.
- To cud. - znowu się na de mną pochylił, gdy rozlego się walenie do drzwi.
- Co? - warknął Sean.
- Wrócili. - powiedział Matt. - Wszyscy jesteśmy w salonie. Lil nie mogła, jest zajęta Chrisem, ma parę draśnięć.
- Zaraz zejdziemy. - odpowiedział już spokojnie.
- Musimy iść. - zwrócił się do mnie. - Ale dokonczymy to później.
Zarumieniłam się, a potem szturchnęłam go w pierś.
- Rumienisz się.
- Denerwujesz mnie.
- Bawisz mnie.
- Oh, skończmy to! - warknęłam zirytowana, na co on zareagował śmiechem.
Pociągnęłam go za rękę i wyszliśmy z pokoju.
Gdy tylko przekroczyliśmy próg salonu momentalnie spoważniał. Usiadł na swoim miejscu alfy i wciągnął na kolana.
Rozejrzałam się po pokoju. Byli wszyscy, z jednym wyjątkiem.
- Przepraszam za spóźnienie. Miałam spotkanie. - powiedziała radośnie Cara.
Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się sztucznie. Zajęła miejsce przy swoim bracie.
Sean tylko obrzucił ją spojrzeniem i odchrząknął.
- A więc tak...







Jest kolejny rozdział, jest akcja.
Jak myślicie kto będzie szpiegiem?

The Moon Light ✔[poprawiane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz