17. Bajka, czy rzeczywistość?

7.2K 490 7
                                    

Obudził mnie aromat kawy i... Czyżby croassiant'y? O tak, zdecydowanie! Szybko podnioslam się z łóżka zorientowałam się, że byłam w pokoju Seana. Powróciły do mnie wczorajsze wspomnienia. Na mojej twarzy wykwitł uśmiech. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Wysuszylam włosy i ubralam się w czarne legginsy i długą biało różową bluzę nike. Związalam włosy w kucyk i zeszlam na dół. W kuchni przy blacie stał Sean. W momencie odwrócił się i obdarzył zniewalającym uśmiechem, od którego miękną kolana.
-Masz ochotę na śniadanie?-zapytał
-Są croassiant'y?
-Oczywiście-odparł
-W takim razie zawsze.
Usiadłam przy wyspie kuchennej na wysokim metalowym stołku barowym, a on postawił przede mną talerz ze złotymi rogalikami i dodatkami. Do tego dzbanek kawy i soku. Czy może być coś piękniejszego? Zaczęłam zajadać. Chłopak usiadł na przeciwko mnie i zaczął się przyglądać.
-Nie znoszę, gdy ktoś się na mnie gapi.
-Wiem, dlatego to robię. Lubię, jak się wkurzasz.- rozesmial sie, a ja w odpowiedzi umazalam mu policzek dżemem. Jego mina w tym momencie była bezcenna.
-Tak chcesz walczyć?- spytał i w momencie mój nos był w powidłch wiśniowych.
-Nie! Pas! Poddaje się! - krzyknęlam
-Cała jesteś w wiśniach
-Ty też.- oboje się roześmialiśmy
Skończyłam śniadanie i poszłam doprowadzić się do porządku (względnego). Zeszlam do salonu, gdzie zastalam całą sforę. Kiedy się przywitalismy, chciałam usiąść obok Matta, ale czyjaś dłoń pociągnęła mnie na swoje kolana. Sean, no tak. Zaborczy , jak zwykle.
-Wiesz, myślę, że powinnaś zacząć się szkolić.
-Co? W czym?
-W sztukach walki oczywiście.
-Aale przecież sobie radzę, w końcu udało mi się uciec tamtym facetom.
-Tak, to było niesamowite, ale chodzi mi o twoje bezpieczeństwo. Matt też chciał, by Nat chociaż nie jest wilkiem również się uczyła. Mogłabyś jej pomóc.
-Hmmm... Może masz racje. Oni cały czas żyją. Zacznę od jutra. Co ty na to?
-Dobrze. Mar jest jeszcze jedna sprawa... Czujesz się dzisiaj jakoś tak ... Inaczej?
-To znaczy? Mam takie wrażenie, że jestem silniejsza i bardziej spokojna.
-No właśnie. Dziś pelnia. Dzień szczegolny. Dla nowych wilków zawsze urządza się rytualne polowanie.
-Naprawdę? Chcę iść z wami.
-Pójdziesz, wszystko odbędzie się w nocy. Tylko jeden warunek, Nat nie może? Ok? Zbyt... Drastycznie, dla człowieka.
-Oh. Jasne. Powiem jej.
Obejrzeliśmy jeszcze jakiś film, ale w połowie wszyscy odpłynęli. Włączjąc w Seana. Powoli i delikatnie podnioslam się i szturchnęlam Nat. Zamrugala i przeciągnęla się.
-Co? Co? Pocalowali się już?
-Nat, chodź muszę z tobą porozmawiać.- wyszeptalam, aby nie obudzić innych.
Dziewczyna wstała i poszła za mną do kuchni. Usiadlysmy przy na stołkach.
Wzięłam głęboki wdech i powiedzialam
-Nat, ja myślę, że... Powinnaś się już zbierać. Nie to, że cię wyganiam... Po prostu dziś jest pelnia, a wataha organizuje dla mnie pierwsze w życiu polowanie i ... Nie sądzę, że chcesz to oglądać.-wydukalam na jednym tchu.
-Masz rację. Niezbyt ciekawie. No nic to... Powodzenia. Chyba. To ja już pójdę.
Widziałam, że było jej smutno, ale nie chciałam jej przytlaczac tym wszystkim. Westchnęlam i poszłam do pokoju Seana, gdzie znalazłam jakieś kartki i ołówki. Tylko rysujac mogłam się odprężyć. Zatracilam się w rysunku. Przedstawiał dziewczynę z dwoma obliczami. Normalnym i wilczym. Nim się obejrzałam była dziewiąta wieczorem. Już czas.

Hej!
Przepraszam, że taki krótki, ale mam zanik pomysłów. Jutro będzie lepszy i dłuższy rozdział.
Proszę o gwiazdki i komentarze to bardzo motywuje.
Margaret1410💟

The Moon Light ✔[poprawiane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz