28. Wszyscy do odstrzału

4.8K 405 6
                                    

******Hej******
Witam ponownie. Pierwsze co chcę zrobić to podziękować wszystkim za to, że czytacie i motywujecie, oraz za to, że jest już ponad 18 tysięcy wyświetleń! Nigdy się tego nie spodziewałam. Jeszcze raz dzięki! Teraz zapraszam do czytania.


W poprzednim rozdziale...

Zanim ktokolwiek z nas zdołał się ruszyć, wycelował i strzelił.
Do mnie.

Pik, pik, pik, pik.... Tylko ten dźwięk. Nic więcej. Czarna pustka, chociaż... Nagle poczułam na sobie jakiś ciężar. Rozwarłam powieki, a moim oczom ukazał się piękny widok. Nie byle jaki... Umięśniony, opalony, chłopak spał z głową na moim brzuchu i ręką zaciśniętą na mojej.
Jego włosy były zmierzwione.
-Mar, obudziłaś się. O Boże.-wyszeptał
Nachylił się do mnie i czyżby chciał mnie pocałować?! Szybko położyłam dłoń na jego piersi, aby go powstrzymać.
Wydawał się szczerze zdziwiony.
-Momencik, można wiedzieć kim ty właściwie jesteś?
-Że co?-powiedział z otwartymi ustami (swoją drogą wyglądał przekomicznie z taką miną).
-Nie wiem kim jesteś. Nie znam cię.
-Mar, jak... Ty jesteś. - westchnął- O Boże. Nie, nie, to nie może się dziać.-wyszeptał
Chciałam go złapać za rękę, ale on tylko wybiegł z pokoju. Powiedziałam coś nie tak?
Ktoś wszedł do środka. Była to ładna blondynka o prawie białych włosach.
-Hej, ja... Jestem, Lilac. Byłam... Jestem twoją przyjaciółką. Wiesz chociaż kim jesteś?- zapytała drżącym głosem
-Ja, jestem wilkołakiem, tak?
-Uff... Choć tyle. Tak jesteś. Masz przyjaciół, zarówno nas, jak i ludzi, babcię, która cię kocha i ... Chłopaka. Seana. Twojego mate.
-J-jak to? To niemożliwe. Ja nic nie pamiętam. Nic!
-Wiem, ale nie martw się, poradzimy sobie.-oznajmiła z uśmiechem
-Wiesz może gdzie jest łazienka? Chcę się trochę odświeżyć...
-Nie wiesz gdzie... A, jasne. Pierwsze drzwi na lewo.
-Dziękuję.-powiedziałam
Gdy dziewczyna poszła wstałam i podeszłam do komody, by poszukać jakiś ubrań. Co znalazłam? Wszystkie potrzebne rzeczy. Co zdziwiło mnie bardziej? To, że obok leżały męskie koszulki. Zabrałam co potrzebne i wyszłam z pokoju. Trafiłam do łazienki bez problemu. Szybko wskoczyłam pod prysznic. Użyłam tego co było pod ręką. Truskawkowego szamponu i tego samego żelu. Owinięta szczelnie ręcznikiem wyszłam w chmurze pary. Wysuszyłam włosy, ale zostawiłam je rozpuszczone. Pomalowałam rzęsy i... Tyle. Ubrałam się w czarne jeansy i bordowy sweterek. Kiedy wyszłam wpadłam na jakieś chłopaka.
-Oj! Przepraszam.
-Hej, Mar! Jak tam? A, znaczy... Eee... Przecież ty... Ok. Chris jestem-powiedział i wyciągnął rękę, którą uscisnęlam
-Tak, ja Mar, przynajmniej tak mi powiedzieli. Wiesz może gdzie kuchnia?
-Na dole, pierwsze pomieszczenie na wprost.
-Ok, dzięki-powiedziałam i zbieglam po schodach.
Nie było nikogo, więc sama się obsłużyłam. Bezwiednie sięgnęłam po miodowe płatki. Zjadłam, pozmywalam i stwierdziłam, że pójdę się przejść do lasu. Założyłam białe conversy i ruszyłam przed siebie. Kierowalam się coraz bardziej w głąb, aż natrafiłam na polankę. Nagle mignąl mi przelotny obraz-koc, ja i on, razem, rozmawiamy, śmiejemy się, całujemy.
W pewnym momencie zauważyłam piękne, rozłożyste drzewo. Idealnie. Zarzucilam rękę i zaczęłam się wspinać. Wszystko poszłoby dobrze, gdyby nie to, że się poślizgnęłam i z piskiem spadłam... Wprost w czyjeś ramiona.
-Nie powiem, że nie jestem przyzwyczajeny do tego, że dziewczyny na mnie lecą...-powiedział z łobuzerskim uśmiechem
Haha, takie śmieszne, że aż wcale.
-To znowu ty.
-Tak, ja i muszę cię uprzedzić, że od tej pory będę za tobą łazić, jak pies.
A tak swoją drogą... Co ty chciałaś zrobić?-spytał
-Miałam zamiar wejść na drzewo-odpowiedziałam swobodnie.
Nie wiem czemu, ale przy nim czułam się... Bezpiecznie?
-Aha, ok.- powiedział i zanim się obejrzałam przerzucil mnie tak, że byłam na jego plecach trzymając się jego szyi, a on zwinnie wchodzil na drzewo. Posadził mnie przy swoim boku. Natychmiast otulił mnie jego aksamitny zapach.
Pięknie pachniesz-pomyślałam
-Dzięki, twoja ulubiona woda kolońska
-Ja to powiedziałam?!-wrzasnęłam
-Owszem, ale to dobrze-powiedział i się roześmial.
Boże, był taki przystojny, zabawny, silny...ale go nie pamiętam
-Wiesz, muszę ci coś powiedzieć.-zaczął pewnie- Wiem, że ci trudno i wiem, że zachowałem się, niczym idiota pierwszej klasy, tak cię zostawiając... Przepraszam. A druga wiadomość jest taka, że będę przez 24h raczył cię wspomnieniami, które utraciłaś. Jeśli wrócą to wspaniale, a jeśli nie... To zaczniemy tworzyć nowe. Zaczniemy od dziś.
Już chciałam mu coś powiedzieć, ale mnie powstrzymał.
-Poczekaj kochanie, tylko skończę. Nazywasz się Mareena Larsson, straciłas rodzinę, ale masz nas. Wspaniałą babcię, przyjaciół i mnie. Twojego chłopaka, którego serce jest twoje. Tylko twoje. Na zawsze. Jesteś moją alfą, masz siłę o jakiej inni mogą pomarzyć. Byłaś porwana, ale nie poddałaś się. Uratowałas siebie i swoją przyjaciółkę, Nat. Potem sama uciekałaś z kolejnej niewoli. Wtedy-tu głęboko odetchnął- Wtedy cię postrzelono. To w tym dniu straciłas pamięć. Amon, który to zrobił jeszcze żyje, ale podkreślam JESZCZE. Znajdę go i obiecuję ci, że nie pozostanie żywy. I ostatnie Mar, zanim mi przerwiesz, pamiętaj, że cię kocham. Nie tylko teraz, ale zawsze.-wyszeptal elektryzując mnie swoimi onyksowymi oczami.
-Ja... Nie mogę na tą chwilę wyznać ci tego samego, ale wierzę ci i w to co mówiłeś, tylko zapomniałeś o jednym. Za to co zrobił, za to, że zabrał mi wspomnienia... Na to pole walki pójdziemy razem. Obiecuję.

The Moon Light ✔[poprawiane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz