24. Pot, ból i krew

5.7K 456 14
                                    

Byłam osłabiona, rany na czole i nogach boleśnie zapulsowaly. Sean, już miał brać mnie na ręce, kiedy się wyrwalam. Musiałam zobaczyć co z Lilac. Chłopcy wnieśli ja do domu, a ja pobiegłam (a raczej próbowałam) nadążyć za nimi. Właśnie otwieralam drzwi, gdy zatrzymał mnie Chris.
- Daj jej wypocząć. Przyjdź jutro.
Otwieralam buzie , by się postawić, ale w tym momencie zostałam pociągnięta w bok i nim się obejrzałam byłam w łazience. Kto był sprawcą? Odpowiedź za sto punktów. Sean.
-Zanim zapytasz dlaczego to zrobiłem, dam ci odpowiedź. Ty też musisz wypocząć. Wiesz, jak wyglądasz?-spytał
-A czy wiesz, jak TY wyglądasz?-odparowałam
W mgnieniu oka znalazł się przy mnie i odwrócił do lustra.
-Spojrz.
Zamarlam. Gdzie jest ta dawna Mareena? W jej miejscu stała dziewczyna z widocznym zmęczeniem na twarzy, oczy były podkrązone, policzki zapadnięte, cera zaś blada i niemrawa. O ubraniach nie wspominając. Wszystkie poszarpane i brudne sadzą. Na czole miałam dość dużą ranę. Na rękach i nogach widnialy płytkie zacięcia i siniaku. Hm... Zdecydowanie nie jestem teraz atrakcyjna.

-Odwróć się.
-Nie rozkazuj mi!-ciągle tylko: chodź, nie idź, wracaj! Denerwuje mnie.
Westchnął głęboko i zamiast się bronić mocno mnie przytulił. Zdziwiłam, ale już po sekundzie oplotłam jego szyję ramionami. Zamknął mnie w żelaznym uścisku. Jednak teraz było mi to potrzebne.
-Przepraszam, ja... Ja nie powiedzialem ci, ale... Paul. On...-załamał mu się głos-On nie żyje.
-C-co?-po moich policzkach splynely łzy. Był z nas najmłodszy. Miał zaledwie 16 lat. Zawsze pogodny i pełny chęci do życia.
-Zasłonil Chrisa i Lil
-Ktoś jeszcze?-wyszeptalam
-Na szczęście nie. Dobrze, że ty żyjesz. Boże, jak tylko pomyśle co zrobiła Cara...-warknal- Wygnanie i naznaczenie to zbyt łagodna kara.
-Tak musiało być. - spojrzałam na niego. Na policzku i czole miał czarne smugi. Sadza. Podeszłam do szafki. Wyjęłam gazy i zmoczylam je. Powoli obmywalam jego rany. Najwięcej miał ich na nadgarstkach. Przypadkowo dotknelam jego brzucha. Syknal z bólu. Podnioslam jego koszulkę... O Boże. Miał wielki fioletowy siniec na pół brzucha i zeber.
-Nic-c mi nie jest. Wszystko ok. Teraz ty.-powiedział i delikatnie posadził mnie na blacie. Zaczął przemywac moje czoło. Potem obejrzał nogę. Podwinal nogawke moich spodni i zaklął głośno. Podwinal drugą, a potem to samo zrobił z rękawami bluzki. Zaniemówilam na nadgarstkach i kostkach miałam duże, czerwone pręgi. Pamiątki po sznurach, którymi związała mnie Cara. Je również oczyscil.

-Chciałabym wziąć teraz prysznic...
-Ok.-powiedział i oparł się o szafkę naprzeciwko mnie.
-Powiedziałam, że będę brać prysznic.-powtrzylam
-Słyszałem.-odpowiedział i bezczelnie się uśmiechnął
-Wyjdź.
-Nie mam takiego zamiaru.
-A co chcesz się przyglądać?-warknęlam
-To ty dałaś taką propozycję, ale chętnie skorzystam.-powiedział i rozsiadl się wygodnie.
Wrr... Postanowilam po prostu iść do drugiej łazienki, ale zanim dotknęlam kłamie drzwi zostały przekręcone.
-Co ty wyp...-nie dokonczylam, bo nagle zaczął mnie całować. Nie był to slodki i lekki pocałunek. Miał smak bólu i goryczy.
-Nigdzie nie idziesz-wyszeptal-Pomogę cię.
Po czym skierował mnie w głąb łazienki. Zaczął ściągać koszulkę. Patrzyłam oniemiala.
-Na co czekasz? Rozbieraj się, chyba, że mam cię wyręczyc.
To mnie otrzezwilo.
-Nie, nie! Poradzę sobie.
Kiedy skończyłam na moje policzki wystąpiły rumieńce. Oczywiście zostałam w bieliźnie, no bo jeszcze czego. Wziął mnie za rękę i poprowadził do kabiny. Teraz i ja i on widzieliśmy wszystkie nasze blizny. Moją uwagę przykuly tatuaże. Miał ich sporo. Na ramionach, na zebrach, brzuchu i plecach.
-Mój ulubiony to krwawiące serce.
-Symbol moich rodziców.
-Mogę spytać co się z nimi stało?
-Oni... Zginęli w pożarze. Nie mieli szans, a ja... Ja się spóznilem.-powiedział
Nie odpowiedziałam tylko złapałam go za ręce.
-Kocham cię, Sean.-moje oczy zabłyszaczaly, powstrzymywalam łzy.
-Ja też cię kocham, Mar-wyszeptal i oparl swoje czoło o moje. Po chwili wziął z półki szampon i zaczął wmasowywac go w moje włosy. Po kilkunastu minutach wyszliśmy z łazienki w chmurze pary. Miałam wrażenie, że po tym co się właśnie wydarzyło staliśmy się sobie bliżsi. Weszłam do swojego pokoju, a on za mną. Położył się obok mnie i objął szczelnie ramionami. Kilka minut później zorientowałam się, że śpi. Uśmiechnęłam sie, gdy spał nie był szorstkim, władczyni i odpowiedzialnym alfą. Wyglądał na zwyczajnego nastolatka. Poglaskalam go po policzku i odplynęłam.

The Moon Light ✔[poprawiane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz