2

898 28 0
                                    

Obudziłam się i była jakoś piąta rano. Miałam półtora godziny na mały trening. Wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę worka. Po chwili zaczęłam natarczywie w niego walić. Takie treningi to u mnie norma. Tak czasami myślę, że gdyby nie to że rodzice mnie nie kochają, to teraz byłabym normalna dziewczyną. Cieszyłabym się życiem i pewnie wyrywalabym chłopaków. Gdyby rodzice mnie kochali, to ja też bym kochała. Umialabym kochać. Teraz nie umiem, nie wiem co to miłość. Zdarza się, że nawet nie chce wiedzieć nic o tym uczuciu, którego mnie pozbawiono. Przecież miłość rodzicielska jest najważniejszą miłością w oczach dziecka. A co jeśli jej nie miało? Wtedy jest zepsute. Ja jestem zepsuta, bo nie byłam kochana i nie umiem kochać.

Kiedy skonczyłam się bić z moimi myślami oraz workiem, poszłam do łazienki i wzięłam zimny prysznic. Porządnie umyłam moje długie włosy i spocone ciało. Następnie owinełam się w ręcznik i udałam się do pokoju, aby wybrać ciuchy na dzisiaj do szkoły. Po długim namyśle wybralam siwy crop-top i czarne krótkie spodenki. Jestem teraz w Seattle i muszę się cienko ubierać że względu na wysoką temperaturę. Zeszlam do kuchni i zjadłam swoje śniadanie. Kiedy byłam gotowa, ruszyłam do szkoły.

***
Stałam przy szafce i wyciagałam potrzebne mi książki, gdy nagle ktoś zasłonił mi oczy rękoma.
Podskoczyłam jak kangur kiedy poczułam delikatne dłonie na twarzy. Probowalam oderwać czyjeś ręce z moich oczu, ale na nic.

- Kim kolwie jesteś, jeśli zaraz nie wezniesz tych rąk to przywitasz się z podłogą. - rzuciłam i uslyszalam znajomy mi śmiech. Gdy osoba stojąca za mną nie wykonała żadnego ruchu, walnelam łokciem w brzuch ktosia i odwróciłam się za siebie. Zobaczyłam skulonego Josha. Podeszlam do niego i nachylił am się aby zobaczyć jego twarz. - Sorki, wszystko okej? - zapytałam i czekałam na odpowiedź, której nie dostalam. Postanowiłam sobie pójść. Przecież to nie moja wina, że mu przyjebałam. Mógł mnie posłuchać. Kiedy chciałam odejść uslyszałam głos blondyna.

- Co tak ostro idiotko? - zapytał łagodnie i ustał prostu na nogach. Był przystojny. Dużo dziewczyn do niego wzdychalo już pierwszego dnia szkoły. Nie dziwilo mnie to, ja sama miałam na niego ochotę. Ale był dalej dupkiem.

- Tak jakoś, chciałam się bardziej przyłożyć niż ostatnio. Boli dupku?- zapytałam i posłałam mu szeroki uśmiech. Ten się zaśmiał i podszedł do mnie niebezpiecznie blisko.

- Tak się bawimy? - ooo co chodzi. Nim się zorientowałam o co mu chodziło, czułam na sobie ręce blondyna. Bezczelnie mnie gilał. Jak na złość mam łaskotki, więc nie było mi do śmiechu. Jednak i tak się smiałam z przymusu. Probowalam mu się wyrwać i uciec, ale ten dalej mnie gilał i nie pomagało mi to.

- Ej! Prze..no...przestan! ....hahaha..proszę. - krzyczalam na caly hol. Kilka osób stojących na korytarzu się na nas spojrzało, przez co pewnie zrobiłam się cała czerwona. Ten nie zamierzał przestać.

- Hmm, nie przekonałaś mnie. Przeproś. - za co?!

- Ja..nie mam....za..co! - wydusiłam z siebie. Byłam już cała zdyszana, ale dalej się smiałam. No debil! Jakby tego było mało, to kilka plastików mierzylo nas wzrokiem. Uh!

- Za tego " dupka" . No dalej mała. - jak głupi, cieszył się z siebie.

- No prze...hahaha..przepraszam. - wykrzyknelam, a ten przerwał moje tortury. Odepchnelam go od siebie i usiadłam zmęczona na ławkę. Chłopak usadowił się obok mnie i smał się jak głupi do sera. Miał taki ładny smiech! Cały był przystojny. Spojrzalam się na niego i od razu miałam banana na ryju. Śmiesznie wyglądał z potarganymi na wszystkie strony, włosami. Śmiesznie i seksownie. Kiedy mój oddech się uregulował wstałam i bez słowa poszłam do klasy. Kiedy siedziałam w swojej ławce dosiadł się do mnie Josh.

Pomimo Bólu || P.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz