Słońce przedostało się przez żaluzje. Nie należały one do najnowszych, ale na stare również nie wyglądały. Składały się one z blaszek, które teraz nie zasłaniały okna. Mogłam podziwiać piękność świtu, lecz nie na długo.
Kyle z zajął miejsce na przeciwko mnie. Zamówił nam kawę i popatrzył na mnie.
Zmieniłam się. Moje włosy zmieniły kolor na ciemniejszy. Troszke schudłam i straciłam z lekka na wadze. Na ringu nie idzie mi tak dobrze jak pół roku temu. Tak dokładnie. Od pogrzebu minęło pół roku.- Nie rozumiem, dlaczego nie chcesz mnie w mafii. Przecież jestem dobra.- powiedzialam obojętnym tonem w stronę brata. Patrzył na mnie, nie odrywając wzroku od mojej twarzy. Badał jej każdy centymetr, zapewne zastanawiając się, czy sypiam. Pod oczami, od dobrych miesięcy, mam fioletowe sińce. Nie śpię, nie przysypiam. Nic. Są to sporadyczne godziny, które i tak, nie wystarczają.
Wszyscy, czyli Miley i Kyle, starają się mi pomóc. Robią wszystko, bym nie myślała o Josh'u, ale na nic. Nie umiem przestać o nim myśleć. O jego oddechu, ustach, zapachu i bliskosci. Nadal ciężko jest mi pogodzić się z tym, ze jego nie ma. Nie wróci.
Miley urodziła prześliczna dziewczynkę. Robert jako dumny ojciec, rozpieszcza ja od niemowlaka. Miley jest doskonałą mama, a ja najszczęśliwszą ciocią. Kocham tą małą. Jest wspaniala, pomimo iż nie robi niczego nadzwyczajnego, prócz slinienia się i plakania.
Kyle znalazł dziewczynę. Carolyn.
Poznałam ja niedawno, nie jest zła. Da się z nią porozmawiać, a nawet ciekawie spędzić czas. Z resztą to nie ważne, jeśli tylko mój brat jest szczęśliwy.Ja? Ja stoję w miejscu. Nic się nie zmienia w moim życiu, poza moim wyglądem. Moje uczucia są wciąż te same. Kocham Josh'a i nic tego nie zmieni. Ciężko będzie mi pokochać kogoś innego, może wogóle mi się to nie uda. Nie wiem.
A może nie chce kochać nikogo, poza Josh'em?
Tak, to odpowiednia odpowiedz.- Fait, zrozum mnie. Tak będzie dla ciebie najlepiej. - powiedział to samo, co przez ostatni czas. Tak będzie lepiej. Zrozum. To dla twojego dobra... ale przecież już nic nie będzie lepiej! Nie chce mnie, bo oslablam?! Przecież mogę być taka jak kiedyś, ale potrzebuje motywacji. Mafii.
- Nie! Tu chodzi o coś innego, ale ty nie chcesz mi powiedzieć. - warknęłam cicho. Mimo wczesnej pory, w lokalu było dość sporo osob. Nie chciałam wzbudzać ich zainteresowania, wiec zsunęłam się trochę z krzesła i przymknęłam.
- Oh.- westchnął. Przetarł rękoma twarz, po czym znowu spojrzał na mnie. - Fait. Żeby zostać w miafii, musiałabyś....no...- jąkał się, a ja z zniecierpliwieniem czekałam na to, co zaraz usłyszę. Może nie spodoba mi się to, a może wręcz przeciwnie. - ....musiałabyś kogoś zabić! - powiedział nieco głośniej, przez co kilkadziesiąt par oczu, skupiło sie na naszej dwójce.
- Cholera. - szepnęłam do siebie, po czym pociągnęłam brata za rękę i wyszlam z baru. Tu mieliśmy chwilę spokoju. - Ale przecież to już mam za sobą, prawda? Przecież zabiłam Nick'a. Nie widzę problemu, żeby...
- Nie zabilas go. - przerwał mi, a ja stanęłam jak słup soli. Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
Kłamał? Czy mój brat właśnie kłamał?
Przecież strzeliłem do Nick'a. Slyszalam, a nawet widziałam, jak upada na podłogę. Jak krwawił i mówił ostatnie słowa. Przecież...- Przecież on umarł. Wtedy umarł! - krzyknełam w jego stronę. Kyle próbował mnie z lekka uciszyć, ale nie chciałam go słuchać. Nie mogłam uwierzyć, że zabójca Josh'a, żyje. - To niesprawiedliwe. - wyszeptałam i wtulilam się w brata. Ten poglaskal mnie po głowie.
- Wiem Fait. - powiedział uspokajająco. Znowu był. Znowu starał się mi pomóc i dawać wsparcie. Kochałam go za to, ze był kiedy go potrzebowałam. Jeśli spytaliby się mnie, czy moglabym go nazwać najlepszym bratem pod słońcem, odpowiedzialabym, tak!
CZYTASZ
Pomimo Bólu || P.M
Teen FictionJosh- młody dziewiętnastolatek, kochany przez rodziców, zdradzony przez dziewczynę. Przeprowadza się z rodzicami i siostra do Seattle. Nie dopuszcza do siebie uczuć, dopóki nie poznaje Rosie ( Fait ) Waters. Rosie- dziewietnastolatka, jej rodzice...