12

412 18 1
                                    

Dwa tygodnie później

Fait
Siedze właśnie na "dywaniku" u dyrektora i czekam aż łaskawie wejdzie do gabinetu. Czemu tu jestem?
Bo jakieś pół godziny temu, pobiłam się z kolegą z klasy. Mason, bo tak ma na imię, jest szkolnym bad- boy'em. Nienawidzę takich chłopaków, bo są zapatrzeni w sobie i nie zważają na wartości i uczucia innych.
Niestety, wkurzył mnie na stołówce i tak się stało, że się pobiliśmy. No, bywa.
Nikt w tej szkole nie wie skąd jestem, dlaczego się tu przeprowadziłam i w jakim bloku mieszkam. Nikt o mnie nie słyszał. Może dlatego, że w tej szkole mówią do mnie po imieniu, a na ringu Fait. Niewielu ludzi zna moje imię, ale jakoś mi to nie przeszkadza. Większość woła moje "przezwisko" z czego się cieszę. Szkoda, że tu mówią mi po imieniu, ale trudno, jakoś przeżyje do końca roku szkolnego.

Siedziałam i czekałam, aż w końcu do pomieszczenia wszedł dyrektor wraz z Masonem. Chłopak opadł na krzesło obok mnie, a dyrek za biurkiem. Byłam przygotowana na najgorsze, np wyrzucenie że szkoły, co w sumie nie było by takie złe.
Po długich minutach, pan Lenter się odezwał.

- Nie spodziewałem się tego po tobie, synu. - ah! Zapomniałam wspomnieć, że Mason to syn naszego kochanego dyrektora i jego kara, zapewne nie będzie się równać z moją. On 'ewentualnie' zostanie po lekcjach, a ja? Pff, szkoda gadać.

- Tato, to nie była moja wina. To ta...- przez chwilkę zawiesił się, ale później już nie zamierzał się hamować.- ...szmata. Nie rozumiem jak takie ścierwo jak ona, ma prawo uczęszczać do tak renomowanej szkoły jak ta. - teraz zwrócił się w moją stronę.- Nie pasujesz tutaj. Jesteś nic nie wartą kurwą, szarą myszką, która nie umie postawić na swoim. Myślisz, że w jaki kolwiek sposób jesteś od nas lepsza? - zaśmial się i pstryknął palcami przy moim uchu.- Grubo się mylisz dziewczynko.

- Wiesz...- jego słowa nie bardzo do mnie doszły.- ...jakoś nie mam zamiaru być lepsza od tych wszystkich dziwek, które naciągają na hajs a potem zostawiają. Chociaż czekaj, bo niektóre po prostu oddają się za darmo. Myślisz, że chciałabym być taka jak wy? Ha! Grubo się mylisz. Bo widzisz, ja mam do siebie szacunek, nie to co wy. - spojrzalam na niego niechętnie - Ja w przeciwieństwie do ciebie, doceniam w życiu to co ważne, a ty co? Powiedz mi. - poprawiłam się na krześle.- Jesteś synem dyrektora tej "renomowanej" szkoły. Jestem bardzo ciekawa, ile razy twój tatulek musiał bronić twoją dupe przed wyrzuceniem cię z niej? Ile razy ci pomógł, abyś mógł dalej się tu uczyć? - mowilam co mi ślina na język przyniesie, nie zważając na obecność jego ojca.- No powiedz! - uniosłam się, ale on nic nie mówił, tylko patrzył się na mnie z niedowierzaniem.- Nie powiesz, a wiesz czemu? - przyjżał mi się i wydał z siebie głupi pomruk - Bo to prawda, a ty boisz się do niej przyznać. Wiesz co? Wole być szarą myszką, szanującą swoje ciało i samą siebie, niż być zjebanym bad-boy'em, którego własny ojciec musi ratować od wylądowania w przyszłości pod mostem. Nie oceniaj mnie, bo mnie nie znasz. Ciesz się, że nie znasz innej mnie, bo inaczej byś tu nie siedział, a leżał w szpitalu. - kiedy skonczyłam zaskakiwać na jasno włosego blondyna o błękitnych teczowkach, oparłam się o oparcie krzesła i skupiłam wzrok na mężczyznę w średnim wieku. - Proszę, niech pań zaczyna. - pospieszylam go i niecierpliwie czekałam na karę.

Po rozmowie i pouczeniach, oboje musieliśmy zostawać przez tydzień po lekcjach i sprzatac sale. Podzieliliśmy się i uzgodnilismy co i jak. Po skończonych lekcjach, udałam się do kantorka woźnej i zabrałam potrzebne mi rzeczy do sprzątania. Czasami miałam dosyć tej szkoły, tego życia, tych ludzi i wszystkiego. Były momenty, w których chciałam wrócić do mieszkania mojego i Josh'a, ale gdy już wsiadalam w samochód, zatrzymywała mnie myśl, że przez to może mu się coś stać. Więc zawsze rezygnowałam. Strasznie za nim Tęskniłam i tesknie. Brakuje mi go i wszystkiego, co z nim robilam. Tylko on jeden potrafił poprawić mi humor. Ale nie tylko za nim strasznie rozpaczam po nocach, ale również za Miley. Tak strasznie żałuję, że się z nią nie pożegnałam. Chciałabym z nią porozmawiać, ale nie chcę jej narażać. Dzięki Nick'owi, bez problemu mogę uczęszczać w walkach w Seattle. Oczywiście mam zawsze obawę, że spotkam tam Josh'a, ale Nick pilnuje abyśmy na siebie nie wpadli. Tylko z nim utrzymuje kontakt. Bardzo mi pomaga i jestem mu wdzięczna. Dzięki niemu wiem, co dzieje się u moich przyjaciół. Tylko, że oni nie są moim największym zmartwieniem. Jest nim Kyle. Co jakiś czas otrzymuje od niego wiadomości typu " ćwicz, musisz być silna" itp. Niedługo mamy się zmierzyć na ringu, bez żadnych widzów. Tylko ja i on. Gra ma być fair, chociaż wątpię że będzie. Nie ufam mu i nie sądzę, aby nie miał żadnych asów w rękawie. Tak czy siak, nie interesuje mnie to. Ja mam zamiar walczyć uczciwie. Trenuje codziennie godzinami. Nie wychodzę na dwór, chyba że pobiegać. Nie spotykam się ze znajomymi, bo nie próbowałam się przyjaźni, aby później nie musieć ich pilnować. Nie uczę się, ale i tak mam dobre oceny, więc nie jest źle. Moje życie wygląda następująco.
Szkoła, dom, jedzenie, ćwiczenia,walki, sen. I tak w kółko. Czasami bez walk, ale ostatnio prawie co wieczór na nie jeżdżę, bo chce mieć jak najwięcej pieniędzy, aby niczego nie brakowało. Sporo wydałam na moje nowe Audi i teraz znowu poszerzam moje środki na koncie.

Pomimo Bólu || P.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz