17

422 16 2
                                    

Fait
Obudziłam się z cudownego snu, w którym oto znowu pogodziłam sie z Josh'em. Niestety, byl to tylko sen, sen który zapewne odbiega od teraźniejszości. Gdy Josh powiedział mi, że ta ruda cizia jest lepsza ode mnie, coś we mnie pękło. Oczywiście, nie dałam po sobie tego poznać, bo dałabym do zrozumienia innym, ze miłość mnie osłabia. Kiedyś slyszalam, że miłość ma dwie strony medalu. Pierwsza jest dobra, bo dzięki miłości nie jesteś samotny, masz kogoś przy sobie i jesteś szczęśliwy. Ale druga strona nie należy do najlepszych. Gdy miłość odchodzi, razem z nią znika nadzieja. Nadzieja na lepsze jutro, pojutrze i wszystko w co wierzyłeś. Kiedy nie masz miłości, zdajesz sobie sprawę z tego, jaki przez nią słaby się stałeś. Teraz zastanawiam się, dlaczego postanowiłam zaprzyjaźnić się z Josh'em Cameronem. Dlaczego pokochałam go i wróciłam.

Jechałam moim Audi w stronę domu Miley. Długo jej nie widziałam, więc zamierzałam ją odwiedzić i przeprosić za to, ze opuściłam ją. Mam nadzieję, ze zrozumie dlaczego to zrobiłam. Chciałam ją chronić.

Gdy podjechałam pod żółty wielki dom rodzinny, wysiadłam z samochodu i niepewnym krokiem ruszyłam pod drzwi. Z drżącą ręką zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam, aż ktoś mi otworzy. Po niecałej minucie drewniana powłoka się poruszyła, a zza niej wyjżała znana mi osoba. Miley.
Kiedy dziewczyna mnie zauważyła, jej oczy wyskoczyły z orbit. Szerzej otworzyła drzwi i dosłownie się na mnie rzuciła. Wtulilam się w nią i nie zamierzałam puszczać, ale gdy poczułam wypukłość na moim brzuchu, pospiesznie się odsunęłam i spojrzałam na jej brzuszek.

- Widzę szkrab się rozwija. - zaczęłam temat, ale prawdą jest to, że nie to zamierzałam powiedzieć. Miley spojrzała na mnie ze łzami w oczach i jeszcze raz przytuliła. Usmiechnęłam się pod nosem i oddałam gest.

- Więc opowiadaj, co się stało?- zapytała, gdy pilysmy herbatę w kuchni. Zaczęłam jej wszystko opowiadać. O tym, dlaczego wyjechałam. O tym, że kocham Josh'a. O tym, ze Kyle jest moim bratem i o tym, że wracam.
Nie spodziewałam się, ze dziewczyna nie będzie miała do mnie pretensji. Prawdę mówiąc myslalam, że nie będzie chciała ze mną rozmawiać i nie odezwie się do mnie przez jakiś czas, ale nie. Ona wysłuchała mnie i zrozumiała.

- Okej, rozumiem wszystko, ale co dalej? -zapytała, gdy już wszystko jej wyjaśniłam. Obruciłam w dłoni kubek, w ktorym była świeża kawa.

- Myslalam, ze jak zaagodze sprawę z Josh'em, to wrócę do naszego mieszkania, ale pokłuciliśmy się i...no to by było na tyle.- wiedziałam, ze Miley się martwi. Widziałam jak marszczy czoło, co oznaczało że myśli nad czymś intensywnie.

- Gdzie ty teraz mieszkasz? - zapytała. Kiedy pomyślałam o moim małym mieszkanku niedaleko Seattle, usmiechnęłam się. Nie jest mi tam źle, ale liczyłam na to, ze będę mogła niedługo wrócić do mieszkania mojego i Josh'a. Niestety się pomyliłam.

- W Wallenoven.- odpowiedzialam.- Ładne miasteczko i niedaleko stąd. Chodze tam do liceum i mam całkiem ładne mieszkanko. Raczej nie mogę na nic narzekać, no może na...- skonczyłam, gdy zdałam sobie sprawę z tego, co chce powiedzieć. Chciałam by wiedziała, ale nie mogłam tego z siebie wydusić. Bo co miałam powiedzieć? Że jedyne co jest tam wkurzajace to samotność? Gdybym jej tak powiedziała, to by mnie wysmiala, bo to ja sama sprawiłam, ze teraz jestem sama. Może nie do końca, ale w pewnym sensie. Postanowiłam szybko zmienić temat.- Chłopiec, dziewczynka? - zapytałam i spojrzałam na jej brzuch. Nie wiem dokładnie, który to miesiąc, ale coś na oko 3-4.

- Dziewczynka.- poglaskala swój brzuszek i spojrzała na mnie ze łzami w oczach. - To będzie dziewczynka Fait. - te łzy szczęścia, które okalały jej twarz, były piękne. Nie lubię gdy ktoś płacze, ale ona robi to inaczej, ze szczęścia.

Pomimo Bólu || P.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz