7

545 22 0
                                    

Siedziałam w pokoju, wpatrywałam się w ścianę i czasami zerkałam na Josh'a grzebiącego w plecaku. Minął tydzień od kiedy mieszkam z nim i jego rodzicami i nie podoba mi się to, że nadal nie znalazłam lokum. Przeczytalam chyba z tysiąc gazet i nic! Żadnych mieszkań na wynajem. Zastanawiałam się, jak się ma Nick. Dawno z nim nie gadalam, a strasznie fajnie klei się z nim rozmowa. Może go dzisiaj odwiedze, weekend jest i nie zamierzam cały dzień siedzieć na dupie Josh'owi. On ma swoje życie, a nie zajmowanie się mną.
Kiedy przyłapał mnie na gapieniu się na niego, uroczo się zaśmiał i usiadł obok mnie na łóżku.

- O czym myślisz?- zapytał, a ja nie wiedziałam jak mu powiedzieć co kryje się w tej mojej główce. Jak miałam mu opowiedzieć moje myśli? Nie wiedziałam jak mam dobrać słowa, ale po chwili wszystko wyleciało ze mnie, jak potop słów.

- O...hm, o wszystkim. O tym, co będzie później i co ja będę robić w tym później. Kiedy w końcu trafi się jakaś oferta z mieszkaniem. Nie mogę cały czas z wami mieszkać, bo ile można komuś głowę zawracać. Myślę jak mam uporać się ze wszystkim. Mieszkanie, szkoła, ring i.....Kyle. On nie da za wygraną i wiem, że zmusi mnie do walki z nim. Muszę za wszelką cenę mu jakoś przeszkodzić i udowodnić, że nie zawsze będzie tak jak on chce. Muszę być silna i gotowa. - powiedzialam i byłam szczęśliwa, że mogłam wydusić z siebie wszystko to co we mnie siedziało.

- Maleńka, nie martw się mieszkaniem, bo nikomu tu nie przeszkadzasz! Tak? A co do "później", to prawdopodobnie się zakochasz i wyjdziesz za mąż, a do tego wszystkiego będziesz szczęśliwą mamą. - mówi i opuszcza głowę na dół. Zakocham się? Ja chyba kocham ciebie dupku...

- Nie sądzę. Bo widzisz, do wesela mogę nie dożyć, dzięki Kyle'owi. - zaśmiałam się i szturchnelam ręką mojego przyjaciela. Wydawał się być smutny, co mnie zaniepokoiło. - Hej, co jest? - pytam i całą moją uwagę skupiamy na blondynie. Probowalam go rozweselić.

- Nic mała, tylko...a nie ważne. - bełkocze i wstaje z łóżka, a następnie spoglada na mnie. - Co do Kyle'a, to ostrzegałem cię, ale nie martw się. Pomogę ci, nie pozwolę na to, aby coś ci się stało.

- Nie, nie nie nie! To nie chodzi o mnie, okej? - spojrzał na mnie zdziwiony. Na ogół chodziło o mnie, ale mowa o tym, że on nie ma się przejmować i uważać na mnie tylko na siebie. Z resztą, ja też będę na niego uważać. To nie on będzie chronił mnie, tylko ja jego!- Posłuchaj, wolę abyś uważał na siebie, a nie na mnie. Ja sobie poradzę.

- Co?! - spytał zirytowany i znarszczyl brwi. - Jasne, że dasz radę. Wierze w ciebie, ale nie zostawię cię z tym samej, rozumiesz? Kyle jest sporym problemem, który niefortunnie spotkał ciebie. - zaśmial się bez krzty wesołości i mocno uderzy w ścianę pięścią. - Akurat kurwa ciebie! - ryknął i po chwili synkal z bólu. Jego ręka zaczęła powoli krwawić, więc czym prędzej podeszlam do niego i obajrzalam mu ranę. Niespodziewanie chłopak mnie do siebie przyciągnął i mocno przytulił. Odwzajemniłam to, bo nie bez powodu by się przytulał, coś musiało być nie tak.

- Co się dzieje? Powiesz mi?- zapytałam i odsunęłam się od chłopaka. Jego oczy wydawały się być smutne i zmęczone. - Proszę, mi możesz powiedzieć wszystko. - Josh westchnął.

- Okej. Podoba...to znaczy, poczułem coś do jednej dziewczyny i nie wiem jak jej to powiedzieć.- i właśnie w taki o to sposób, moje serce na dobre się rozsypało. Pierwsze wycelowane w nie ciosy, były te od rodziców. Później od rodziny, a teraz od chłopaka, do którego coś czuje. Sama się o to prosiłam. To ja chciałam wiedzieć.

- Nie smuc się.- pocieszam go i klepnęłam po ramieniu. Spojrzalam na jego rękę i pociągnęła go do łazienki. Obmyłam mu ranę i owinęlam ja bandażem z apteczki. - Rozumiem to, że boisz się jej powiedzieć i najprawdopodobniej wiem dlaczego...boisz się odrzucenia? - pytam niepewnie. No oczywiście, że się tego bał, ale nie rozumiem czemu. Każda dziewczyna w szkole na niego leciała.

Pomimo Bólu || P.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz