Fait
Poczułam zapach spoconych ciał. Widziałam umiesnionych ludzi, czekających na swoją kolej. Slyszalam okrzyki zwycięstwa i przegranej.
Stałam na ringu i czekałam na przeciwnika. Dzisiaj po długim czasie sie biłam i poszło doskonale. Ostatnio nie umiem przegrywać. Nie umiem się poddać, ale czy wlasciwie to prawda?
Poddalam się co do Josh'a. Powinnam walczyć, ale tego nie zrobiłam. Nie walczyłam, bo co? Bo nie chciałam mu wchodzić w życie? Ale przecież już to zrobilam! Do cholery jasnej, już to zrobiłam. Gdybym była mądra, nie reagowałbym na jego zaczepki, ale nie!Po wygranej walce, wsiadłam w samochód i pojechałam do siebie. Byłam tam po jakiejs godzinie. Ogólnie byłabym później, ale mój licznik mniej niż 220 nie miał.
Przed moim blokiem stał nie kto inny, jak Josh. Myślałam, ze śnie na jawie, albo mam zwidy. Zamrugałam kilka razy, aby obraz panujący przede mną zniknął, ale to na nic. On tam stał, dalej.
Podeszlam niepewnie w jego stronę i wyciągnęłam rękę w jego stronę. On ją ujął i przyłożył sobie do policzka. Wyciągnęłam mocno powietrze i zamknelam oczy.
On tu był, teraz, ze mną. Poczułam na moim policzku ciecz, a po chwili palec blondyna wylądował na nim. Przetarł łzę i spojrzał mi w oczy.
Staliśmy przez chwilę w milczeniu, aż w końcu postanowiłam przelewać tę niezręczną ciszę.- Moze chcesz wejść? - zadałam chyba najgłupsze pytanie w ty momencie, ale nie wiedziałam co mogłabym powiedzieć. I tak dobrze, że przerwałam ciszę między nami. Chociaż mogłam to zrobić innym pytaniem, ale ważne ze coś.
- Chętnie. - uśmiechnął się i ruszył za mną. Otworzyłam nam drzwi i skierowałam nas do kuchni. Tam chłopak usiadł na krzesło, a ja zrobiłam nam kawę. Widziałam jak blondyn się rozglądał po pomieszczeniu. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, co było z lekka irytujące, bo nic nie mogłam z niej wyczytać.
- Pięknie tu masz.- stwierdził po dłuższej chwili ze smutkiem w głosie. - Fait bo ja...chciałbym przeprosić. - powiedział i zatrzymał wzrok na mnie. Miał oczy przepelnione bólem i tęsknota. Serce mi się sciskalo, gdy widziałam go smutnego.
- Nie musisz. To ja przepraszam. - powiedzialam i usiadłam na przeciw niego. Spojrzalam w jego oczy i tonęłam nich. Chciałabym tak siedzieć już wiecznie, ale nie mogę.
- Oboje mieliśmy winę.- rzucił po chwili, a ja się zaśmiałam. Chłopak również się rozesmial. Atmosfera w pomieszczeniu była przyjemna, a rozmowa się kleila. Moze wydawam się dziwne to, że tak od razu się przepraszamy, ale to normalne. Tęskniłam za nim zbyt długo, by teraz bawić się w kotka i myszkę.- Długo zamierzasz tu zostać? - dodał, a ja pokręciłam sie na krzesle.
- Chciałam wrócić, ale nasza kłutnia mnie zniechęciła.- ostrożnie wypowiadałam każde słowo. Miałam nadzieję, że blondyn zrozumie. Chociaż kto by nie zrozumiał.
- Dobrze, ale teraz między nami jest wszystko dobrze, prawda? - zapytał. Energicznie pokiwalam twierdząco głową i podeszłam do niego. Gdy siedział był niższy, wiec bez problemu mogłam złożyć lekki pocałunek na jego ustach. Chciałam się oddalić, ale chłopak pogłębił pieszczotę. Po niedługim czasie, poprosił o dostęp, który mu dałam. Całowalismy się namiętnie i z wprawa. Mimo iż nie calowalam się tak z innym chłopakiem, to z Josh'em szło mi całkiem dobrze.
Chłopak wstał i podniósł mnie. Posadził mnie na blacie kuchennym, po czym rozchylił moje nogi, a następnie stanął po między nimi nie przerywajac pocałunku.Josh
Byłem szczęśliwy, bo znowu mam ją przy sobie. Gdybym dał sobie spokój, teraz pewnie siedzialbym w domu i się odpierdalał, albo się bił. Miałem nadzieję, ze Fait wróci ze mną, ale nie wiedziałem jak ją o to zapytać. A co jeśli będzie chciała zostać?
CZYTASZ
Pomimo Bólu || P.M
Teen FictionJosh- młody dziewiętnastolatek, kochany przez rodziców, zdradzony przez dziewczynę. Przeprowadza się z rodzicami i siostra do Seattle. Nie dopuszcza do siebie uczuć, dopóki nie poznaje Rosie ( Fait ) Waters. Rosie- dziewietnastolatka, jej rodzice...