Kougami wsłuchiwał się w fale. Kolejny dzień mijał mu równie nieciekawie jak zawsze. Od dnia, w którym po zabiciu Makishimy uciekł z Japonii, minęło półtora roku. Jednak tego dnia miało się coś zmienić.
***
Rudowłosa drobna dziewczyna weszła do pomieszczenia. Zajęci pracą Egzekutorzy jej nie zauważyli. Podeszła do biurka inspektor Tsunemori.
- Przepraszam, czy to jest ta... pierwsza dywizja? - spytała.
Akane podniosła wzrok na nowoprzybyłą.
- Tak. W jakiej sprawie?
- Mam tu... pracować. Jestem nową Egzekutorką. Nazywam się Yagiri Smile. - odrzekła z wahaniem, uśmiechając się.
Akane spojrzała ze zdziwieniem. "Jak ktoś tak niewinny mógłby stać się Egzekutorem?"
- Smile? Dziwne imię. Widzę w dokumentach. Usiądź przy wolnym biurku, Yagiri.
Rudowłosa ukłoniła się i ruszyła w stronę wyznaczonego miejsca. Każdy spoglądał na nią z zainteresowaniem. "Egzekutorka? Taka drobniutka?" Szczególnie przyglądał się jej Ginoza.***
Kougami zastanawiał się nad sztormem, który nawiedził okolicę ostatniej nocy. Postanowił przejść się i zobaczyć, czy morze wyrzuciło coś na brzeg.
***
Smile została przyjaźnie przyjęta do pierwszej dywizji. Jej niesamowity uśmiech dziwił każdego. Ułożona dziewczyna, a jednak silna i gotowa na wszystko. Wielu nie potrafiło zrozumieć jej posłuszeństwa.
"Smile, Sybilla zabrała ci tak wiele, a ty słuchasz jej bardziej niż Shimotsuki. Co z tobą?" - myślał każdego dnia Ginoza.***
Kougami poczuł jakby nagłe odrętwienie. Na lśniącym w słońcu piasku leżała drobniutka dziewczyna, nazbyt mu znajoma.
- Akane?***
Dyrektor Kasei po raz pierwszy od dłuższego czasu przywołała Egzekutora do swego gabinetu.
- Yagiri Smile, dlaczego twoja barwa jest niezmieniona od wielu dni? Nie poprawia się ani nie pogarsza. Cały czas obraca się w liczbach 150-170. Czy znasz wyjaśnienie?
Rudowłosa ukłoniła się.
- Nie mam pojęcia, pani dyrektor. To może wiedzieć tylko Sybilla.
- Sybilla odebrała ci szansę zostania prawdziwą artystką, a jednak wierzysz w jej potęgę. Co powiesz na odkrycie jej sekretu?
- Nie jestem tego godna!
Dyrektorka zignorowała jej słowa. Kasei pragnęła zrozumieć. A Smile miętosiła w jednej dłoni niewielki woreczek szarego proszku.***
Kougami niósł śpiącą mocno Akane.
- Co ty robiłaś na Pacyfiku? - szepnął tęsknie.
Brunetka szepnęła "Kougami-san" przez sen, ale na pytanie nie odpowiedziała.
- Muszę ją zanieść do wioski.***
- Smile, dziękuję ci za pomoc. - mruknął Ginoza, odbierając od niej dokumenty. - Jesteś jakaś nieobecna.
- To nic. - szepnęła, patrząc mu w oczy z rumieńcem na policzkach. - Wracajmy, inspektor mówiła o jakichś atakach terrorystycznych, trzeba się tym szybko zająć.***
W wiosce kręcił się czerwonowłosy chłopak, dzierżący tyczkę bambusową. Kougami patrzył na niego z uśmiechem.
- Wygląda komicznie. - mruknął do siebie, po czym ruszył w jego stronę.
Chłopak spojrzał lekko zaskoczony, nieumyślnie chwytając tyczkę podobnie do Dominatora.
- Spokojnie. Nic ci nie zrobię. - mruknął Kougami.
- Oood kiedy tu jesteś?
- Półtora roku.
Chłopak, znów zaskoczony, opuścił tyczkę.
- My kilkanaście godzin.
- Wy? Czyli ile osób?
- Nie liczyłem... Z dziesięć? Jak się nazywasz?
- Kougami Shinya. A ty?
- Hinakawa Sho. Gdzieś już o tobie słyszałem...***
Kolejny wybuch przerwał napiętą ciszę.
- Kto? Jak? - szeptała wystraszona Shimotsuki.
- Ewakuowano już większość ludności. Niedługo my również będziemy się zwijać. - mruknęła Yayoi.
- Ale kto mógłby wysadzić całe Tokio? To nie ma nawet sensu! Przecież ten... Makishima nie żyje!
- Makishima nie miał immunitetu na anarchię. - mruknął Ginoza.***
- Akanee... - szepnął w pewnym momencie Hinakawa.
- Hm?
- Ach, myślę co się stało z siostrzyczką... To znaczy z panią inspektor.
- Tsunemori?
- Znasz ją? Kougami?
- Tak. Znalazłem ją kilka godzin temu, śpi w jednej z chatek.
Hinakawa odetchnął z ulgą.
- Byłeś Egzekutorem? Skądżeście się tu wzięli?
- Może omówimy to w większej grupie? N-nie jestem na tyle wygadany.***
- Ginoza! Gdzie ty się wybierasz!? - krzyknęła Shimotsuki, widząc wsiadającego na motocykl Egzekutora.
- Widziałem sygnał Smile! Muszę ją znaleźć!
Nie słuchając dalszych uwag, wyjechał na pełnej prędkości.***
Akane obudziła się. Po podbudce, usiłowała zrozumieć gdzie jest. Wtem usłyszała dwa znajome głosy.
- Tak się martwiłem.
- Spokojnie, Hinakawa. - odezwał się inny głos.
- Pracowaliście razem?
- Tak. Dawno. Półtora roku temu.
"Kougami? Skąd? Wyspa? Ahh... ten cyrk!"
Podniosła się i wybiegła na zewnątrz, aby usiąść obok nich.***
- Smile, gdzie jesteś? - Ginoza co chwila ją nawoływał.
Zobaczył ją. W oddali. Przywiązaną do kolumny i nieskazitelnie uśmiechniętą. Gdy tylko podjechał, z wieży odezwał się potężny wybuch, a wszytsko w okolicy zgasło.***
Ginoza miał niewyraźną minę. Przy ognisku siedział on, Tsunemori, Shimotsuki, Hinakawa, Kougami, Shion z Yayoi, Profesor i jeszcze kilka osób z innych dywizji. Trwała napięta cisza. Każdy próbował się ogrzać.
- Ginoza, co się stało ze Smile? - spytał nieśmiało Hinakawa.
Nobuchika skrył w dłoniach twarz i zaczął opowiadać.***
- Gino, musisz uciekać! Niedługo wybuchnie całe Tokio!
Gino podbiegł do łkającej Smile.
- A co z tobą? Nie mogę Cię zostawić! Kto Cię tak urządził?
- Ja sama. - mruknęła, a Gino zmroziło. - Sama się tu związałam. Gino, idź zanim to wybuchnie.
- Ale dlaczego? Chcesz się oddać Sybilli? Co się z Tobą stało?
- To nie tak, Gino. - westchnęła. - Ja idę do piekła. Ciągnąc Sybillę ze sobą. To ja jestem inicjatorem tych ataków i tego wszytskiego. To ja położyłam ładunki pod Sybillę, która przed chwilą wybuchła. Przepraszam.
- Za co?
- Wykorzystałam Cię. Dzięki Tobie nie wyglądałam zbyt podejrzanie. Wykorzystałam to, jak łatwo się w Tobie zakochałam. Nawet Sybilla się nabrała. Całkowicie.
- Skąd wiesz?
- Kasei wyjawiła mi sekret Sybilli, bo udawałam skruszoną grzeszniczkę. Sama nie wierzę, że się udało.
- A ładunki?
- Te dwa lata, co ponoć byłam zaginiona i porwana. Byłam u Makishimy. Miałam jego kontakty. Uciekaj. Zdążysz dojechać do portu.
- Smile...
Dziewczyna znowu się uśmiechnęła. Gino zbliżył się i pocałował ją.
- Uciekaj. Dałam wam wolność.***
Shion i Yayoi spały wtulone w siebie. Profesor, Kougami, Akane i Hinakawa z lekko śpiącymi minami doczekali końca opowieści. Gino patrzył w gwiazdy ze zmartwieniem. Shimotsuki zasnęła na siedząco.
- Oyasumi. - szepnęli.
I zasnęli pod gołym niebem.