Shot dzieje się w okresie szkolnym.
Reader jest tu takim lekkim psycho i nimfomanką, więc wrażliwi niech to wyłączą :P
(͡ ° ͜ʖ ͡ °) (͡ ° ͜ʖ ͡ °)
[Imię] podskawiwała wesoło. Właśnie wracała z zajęć tanecznych, skąd z reguły wychodziła zmęczona, ale dziś była pełna energii. Z równie dobrym humorem odczytała dwa smsy, które otrzymała niemal równocześnie.
Izaya-chan :]
16:15 [Imię]-chan, od kiedy lubisz tą bestię? Aktualnie gonimy się po pobliskim parku, jakby co~Shizuo-kun °^°
16:16 [Imię]-kun! Od kiedy ty znasz tą pchłę!?Pobiegła do parku, śmiejąc się dalej. Z daleka zobaczyła, jak obaj się tłuką. Zachichotała. Bawiło ją to, że w sumie obaj byli zazdrośni. Usiadła na ławce zaledwie kilka metrów od nich i przyglądała się. Dopiero po lilku minutach ją zauważyli.
- [Imię]-kun!?
- [Imię]-chan, ty specjalnie się z nami zaprzyjaźniłaś, żeby się to tak skończyło? - zapytał Izaya, odskakując.
- Może? - przebiegła między nimi, wbiegając na chwilę w kałużę, rozchlapując wodę.
Obaj chłopcy pobiegli za nią, przy czym szybko ją złapali, z rozpędu jednak wpadając w głębszą kałużę.
Dla ciekawskich - chodziło mi o taką kałużę tak 2 na 3 metry, najwyżej pięć centymetrów głębokości.
- Super, teraz nasze ciuchy nadają się do prania. - mruknęła naburmuszona.
- A czyja to wina? - syknął Shizuo.
- [Imię]-chan... wiesz, że to do ciebie jest najbliżej? My mieszkamy niezły kawał stąd...
- O nie, pchło. Nie pójdę z tobą nigdzie, za żadne skarby ludzkości, nawet do [Imm...]... - urwał, kichając.
- Już się przeziębiłeś, Shizuo-kun. Przecież to tylko na chwilę, czyż nie? - żaden z chłopców nie zauważył, że skrzyżowała swe palce, mówiąc to.
***
Ku szczęściu Shizuo, w domu [Imię] były dwie łazienki. Dziewczyna dobrowolnie wzięła się za pranie, ale zagroziła, że jeśli się pokłócą, to im coś zrobi.
Shizuo z Izaya siedzieli w salonie, ubrani w niedobitki ubrań brata [Imię], które ten pozostawił, nim wyjechał. Chłopcy starali się ignorować nawzajem, obaj dosyć polubili [Imię]. Dziewczyna po chwili przyszła do nich, niosąc herbatę.
- Bardzo proszę. - podała im z nieskazitelnym uśmiechem.
Odniosła tackę do kuchni, tym razem złośliwie chichocząc.
- Dziwnie to smakuje... - westchnął Shizuo.
- Ciekawe co [Imię]-chan tam dosypała... - uśmiechnął się Izaya.
Światła w pokoju lekko przygasły, zabrzmiała lekka, przyjemna muzyka.
Na twarzy [Imię] zagościł lekki uśmiech. Odsunęła stolik i podeszła między ich.
- Czym ty nas nafaszsz... - Shizuo miał nawet lekki problem z ukończeniem zdania.
- Czego ty pragniesz, [Imię]-chan? - zapytał Izaya.