Śmieszne.
Stryszek zamknięty.
Na cztery spusty.
Śmieszniejsze.
Ktoś został na górze zatrzaśnięty.
Najśmieszniejsze?
To dwa ktosie.
________________- Kto mógł nas tu zamknąć? To idiotyczne! - głos Alii grzmiał po całym zakurzonym pomieszczeniu.
- Zapewne Masky albo Toby. Nigdy nie sprawdzają.
- A co jeśli to Jeff?
Hoodie zaśmiał się cicho, obejmując błękitnooką.
- To na pewno nie on, Slenderman go wygonił na kilka dni w świat.
- Yhhh... a może ty masz klucz?
- A czemu pytasz?
- Bo to byłoby najlepiej.
- Czemuż to?
- Bo wtedy to by znaczyło, że ty nas zamknąłeś dla ciekawych celów i że nie muszę się bać, bo nikt tu nie wejdzie.
- W tym domu istnieje tylko jedna definicja "ciekawych celów" i została ona ustanowiona przez Jeffa, wiesz o tym?
Alia zaśmiała się.
- Oczywiście, o czym innym mogłabym mówić?
Dziewczyna pogrzebała w kieszeniach jego spodni i wydobyła podniszczony klucz od strychu.
- Interesujące. - mruknęła, patrząc jak jej towarzysz odwraca głowę. - Przecież nie widzę, jak się czerwienisz.
- Kiedy ja wcale...
Alia miała wprawę w takich sztuczkach, więc szybkim ruchem zdjęła kominiarkę Briana. Twarz jej lubego pokrywał słodki róż wymieszany z czerwienią. Zachichotała nieznacznie.
- To już jest odruch. Każdy ma jakieś odruchy w najmniej oczekiwanych momentach...
Alia zaśmiała się głośno i głupkowato.
- A tobie co?
- Nic Nic... Przypomniał mi się kawał, jaki opowiadał Ben, o tym dlaczego Toby ma powodzenie u dziewczyn.
Brian spojrzał w jej stronę, unosząc brew.
- A ma?
- Oj cicho. Wiesz czemu?
- Nie wiem, ale to pewnie coś dziwnego.
Alia wyszczerzyła zęby, przypominając niemal Jeffa.
- Ma powodzenie, bo wyobraź sobie, jak Toby dostaje drgawek podczas...
- Dobra, dobra, nie kończ. Znam ten kawał.
- I?
- I teraz mogę ci udowodnić, że ja nie potrzebuję drgawek.
- Wat. - mruknęła Alia.
Brian podszedł do niej i pocałował ją lekko, ale stanowczo. Alia spojrzała z zaskoczeniem w jego lśniące, złote tęczówki, które mimo swego "gnieźnieńskiego" (autokorekcie nie podoba się słowo "nieziemskiego", poza tym, by nie było niedomówień, mój Hoodie ma złote paczały) uroku, nie miały w sobie nic szalonego, nic co by wskazywało na opętanie przez Jeffa. (Zbokoopętanie wszędzie! xD)
Całus był długi i dla obojga bardzo przyjemny. Brian objął dziewczynę, przyciągając ją bliżej i kontynuował pocałunek, pogłębiając go. Po chwili, gdy puścił jej usta, zaśmiał się cicho.
- Brian... sam to zaplanowałeś?
- Oczywiście. - zarechotał cicho, zarzucając grzywką.
Alia położyła dłonie na jego twarzy i pocałowała go, podczas gdy Hoodie nagle ją podniósł i zaplótł jej nogi sobie w pasie. Następnie odszukał porzucony jeden z materacy, używanych gdy zjeżdżało się więcej creepypast, po czym padł na niego razem z Alią.
- Ślicznie wyglądasz. - mruknął, szybkim ruchem rozwiązując jej glany i zrzucając je w dal.
Wsunął rękę pod jej koszulkę i począł głaskać ją po plecach. Alia zaś zdjęła szybko jego bluzę.
- A nie usłyszą nas?
- Chyba nie. Oby nie. A zresztą, nie myślmy o tym.
Chichocząc cicho, zdjęli z siebie koszulki. Dziewczyna dłuższą chwilę przyglądała się jego umięśnionej klacie, jeżdżąc po niej dłonią, aż jej ślinka ciekła. (Brian taki smakowity~) Chłopak zaś zajął się szyją ukochanej, zosrawiając na skórze ścieżynę soczystych malinek. Koniec końców, jego usta spotkały się z materiałem biustonosza. Chwilę powalczył z zapięciem, po czym zajął się niezbadanym terenem rozgrzanych piersi dziewczyny. Westchnął z niekrytym zachwytem, bawiąc się krągłościami Alii i słuchając jej drobnych jęków. Gdy już zostawił wypieszczone piersi i zszedł niżej, szybko dotarł do jej spodni.
- Jak się podoba?
- Jest gnieźnieńsko! (c.d.)
Przyspieszył. Spodnie i bielizna Alii trafiły niedaleko glanów, choć z mniejszym impetem.
- Skąd... ty takie rzeczy? W życiu bym cię nie podejrzewała! - westchnęła nagle, gdy powoli zabierał się za pieszczoty.
Śmiał się cicho, wodząc palcami przy jej pochwie, pieszcząc jej łechtaczkę i wsuwając w nią najspokojniej w świecie palce.
- Briiian~ - wzdychała momentami głośniej, doprowadzana do szaleństwa.
W końcu zrzuciła go z siebie, zarumieniona. Zaczęła obcałowywsać jego klatkę i brzuch, okazjonalnie jeżdżąc palcami po jego jeansach. Nim on zdążył wyrazić swe lekkie zaskoczenie choćby słowem, poczuł, jak Alia zrzuca z niego ostatnie elementy ubioru.
- Niegrzeczna jesteś, wiesz?
- Oczywiście, że wiem.
Na krótką chwilę zajęła się jego penisem, pieszcząc go zarówno rozpalonymi ustami, jak i chciwymi palcami. W końcu, by nie przedłużać, sama na niego wskoczyła z zaskakującą nagłością. Pisnęła, czując w sobie ból, którego w sumie sama sobie dała taką dawkę. Hoodie głaskał ją i całował, usiłując ją uspokoić.
- I jak teraz? - szepnął.
- Leeeepiej~ - westchnęła, uśmiechając się.
Brian schwycił jej biodra, poruszając nimi powoli. Czuł rozpływające się wokół niego ciepło, chłonął je.
Zaśmiali się, kontynuując zabawę. Alia sama zaczęła się kręcić, momentami odbierając ukochanemu dech w piersiach.
- Aliii... ja...
- Ja też, ja też, Brian~
Doszli jedno po drugim, napawając się w ciszy rozlewającym się ciepłem. Nie był to jedyny ich seks tamtej nocy.
_________________________________
- Silver, gdzieś był? Umawialiśmy się w realu!
- Sorka EJ, ale nie mogłem zasnąć, bo słuchałem tego pierdzielenia, więc wszedłem w kompa i zaspałem.
- Czyjego pierdzielenia?
- No jak to czyjego? Hoodie z Alią to się wczoraj całą noc pierdzielili!
- Myślałem o innym... Btw, czy to zazdrość?
- Co..? Nie!!
- Czyli tak. Chodź Sreberku, bo te zakochańce cię jeszcze usłyszą.