Oto moja wersja sceny do opowiadania pt. "Przestań się tak szczerzyć!" użytkowniczki Squirrelx99
(...) Wydawało mi się, że minęła wieczność, zanim zamknął moje usta namiętnym pocałunkiem. Czułam jak jego dłonie ześlizgują się z moich pleców na biodra, a następnie unoszą mnie do góry. Nie zauważyłam nawet, kiedy znalazłam się na łóżku przygnieciona ciężarem Sebastiana.
- Moja droga Celestio. - celowo podkreślił ostatnie słowo, co wywołało u mnie wewnętrzny uśmiech. - W całym swoim długim życiu nie spotkałem kogoś takiego jak ty.
- Uznam to za komplement. - przejechałam palcem po jego torsie.
Zniżył głowę do mojej, po czym znowu mnie pocałował. Jego dłonie w tym czasie znalazły się w okolicach mojego biustu. I to było w sumie ostatnie, co na zdrowo zapamiętałam...
Następne wydarzenia były zaledwie urywkami tego co się stało.
Jego usta, badające moją szyję dokładniej niż kiedykolwiek mogłabym przypuszczać.
Zapięcie od sukni, które kłóciło się z losem bycia gwałtownie rozpiętym.
Moje rumieńce, które głębią niemal doganiały kolor demonich tęczówek.
Podłoga, na którą bezdźwięcznie opadła ma suknia, razem z szybko zdjętym frakiem Sebastiana.
Guziki jego koszuli, które nie śmiały się sprzeciwiać wyrokowi moich nagle ośmielonych dłoni.
Jego uśmiech, gdy zbyt długo wpatrywałam się w mięśnie jego torsu.
Jego zęby, w tym klasycznym geście zdjęcia rękawiczek.
Mój biustonosz, którego zdjęcie nigdy wcześniej nie zajęło tak krótkiej chwili.
Jego gorące pocałunki, którymi moje piersi zostały wręcz zasypane.
Mój nieptrzytłumiony jęk, gdy poczułam, jak zaczął ssać me twardniejące sutki.
Materiał koszuli, który niemal się rozdarł przy szybkim zdejmowaniu.
Jego język, tworzący długą ścieżkę od każdego zakątka mych piersi, przez kolejne odcinki brzucha, aż do pasa.
Ostatni element mej bielizny, który zniknął ze mnie nim zdążyłam poczuć, że miałam go na sobie.
Mój jęk, gdy poczułam jego palce błądzące w okolicach ud.
Jego głodne, rubinowe spojrzenie, które w pewien sposób mnie nakręcało.
Krew wrząca mi w żyłach, gdy czułam jak zarówno palcami jak i językiem badał mą kobiecość.
Szczęk, wydany przez gwałtownie rozpinany pasek jego spodni.
Materiał spodni, który na szczęście przytłumił trzask uderzenia klamry od paska o podłogę.
Moja dłoń, która w nazbyt śmiałym geście wsunęła się w ostatni element jego ubioru.
Mój chichot, gdy stwierdził, że nie spodziewał się po mnie takich czynów.
Jego westchnienia, gdy ma dłoń nie zamierzała przerywać pieszczot.
Jego głos, który chciał mnie raz ostatni ostrzec i uśmiech, którym mnie obdarzył, gdy machnęłam na to wolną ręką.
Jego prącie, powolnym ruchem zagłębiające się we mnie.
Mój syk, gdy w gorącym szale traciłam cnotę.
Jego słowa i pocałunki, którymi uśmierzył mój ból.
Westchnienia, które uciekły z mych ust, gdy zaczęło mi się to znów podobać.
Jego nabierające tempa ruchy, które doprowadzały mnie do szaleństwa.
Moje ciało, drżące, odkrywające nowe, kompletnie nieznane doznania.
Jego dłonie, gwałtownie pieszczące me nadal wilgotne piersi.
Moja krew, wypływająca z ugryzienia na szyi, zlizana ze smakiem przez Sebastiana.
Jego oczy, które przeszły na jej smak świeższym błyskiem.
Moje niekontrolowane jęki, gdy nie przestawał się ruszać.
Ciepło, które czułam w sobie i bliskość mego spełnienia.
To, jak znów przyspieszył, wyczuwszy ten moment idealnie.
Mój orgazm, którego szok rozniósł się nagle po całym mym ciele.
Gwałtowne sapnięcia Sebastiana i zakończenie we mnie.
Jego nasienie, wrzące we mnie niczym płomień.
Skrzypnięcie łóżka, gdy wyszedł ze mnie i upadł obok.
- Mógłbyś tak pewnie długo, prawda? - mruknęłam, zbierając zagubione oddechy.
- Wolałbym być punktualny. - uśmiechnął się swym firmowym uśmieszkiem.
Zegar wybił północ, a ja nie mogłam uwierzyć, że ten potok zagubionych następnego dnia wspomnień trwał zaledwie jedną godzinę.