Niech żyje bal!

829 17 1
                                    

Zuzia poprawiła kilkukrotnie swój misterny cosplay. Przebranie się za B-Rabbita było dla niej nie małym wyzwaniem, ale cóż... Tak już trzeba było. Na bal. Cieszyła się z tego, że nie idzie tam sama. Wybierała się tam z Filipem, który miał się przebrać za Oza Bezariusa. Trochę się denerwowała, czy nie zaliczy żadnej wpadki. Wyszedwszy z domu, szła nieopodal lasu ku szkole. Z lasu, niczym mroczny pan, wyłonił się Bezarius. To znaczy Filip. Ukłonił się grzecznie, nucąc opening do Pokemonów. Schwycił jej dłoń i ruszyli w dalszą drogę, rozmawiając o popularnych anime. Szkoła, w której odbywał się bal cosplayerów, była pięknie przystrojona, upstrzona nawiązaniami do różnych elementów literatury i anime. Widzieli mnóstwo przebranych, sporo postaci z Kuroshitsuji, Pandora Hearts, Noragami i wielu innych filmów i seriali. Gdzieniegdzie pojawiały się nawet creepypasty. Osoba przebrana za Królową Śniegu, w której Zuzia rozpoznała dyrektorkę, chłodnym uśmiechem powitała zebranych i ogłosiła rozpoczęcie balu. Zebrano się do uroczystego tańca. B-Rabbit chwyciła mocniej swego Oza, jakby bała się, że ukochany zniknie na zawsze. Gdzieś z dala zobaczyła Yennefer razem z Geraltem, Jaskra odpędzającego natrętne towarzyszki, Sebastiana z dziewczyną przebraną za kota, Grella wywijającego piłą umazaną... w kremie karpatkowym. Poza tym gdzieś z boku Rake'a wywijającego break dance koło kibla, jedną z nauczycielek przebraną za Amelię Earhart oraz pewnego dziwnie znajomego barmana. Zuzia nie miała czasu mu się przyglądać, bo zaczął się uroczysty polonez. Wszyscy ustawili się na swych miejscach i rozpoczęto taniec. Podczas tego Alicja ujrzała jeszcze kilka wersji Sherlocka Holmesa, Kubusia Puchatka oraz Voldemorta. Nie mogła powstrzymać chichotów aż do samego zakończenia poloneza. Później zasiadła przy jednym z zastawionych stolików i zaczęła jeść, a z pewnością mogę powiedzieć, że było co zajadać. Mnóstwo ciast, ciastek, cukierków, chrupków, ale także mniej słodkich przekąsek, takich jak pizze, hot dogi i zapiekanki. Wtem dało się słyszeć dyskusję pewnego długowłosego osobnika wraz z dyrygentem zamówionej orkiestry. W końcu mężczyzna z kijkiem (wiem, że to batuta) dał znak pozostałym i zagrano. Zagrano tango. Długowłosy podskoczył i skierował się do stolika, przy którym siedziała samotnie dziewczyna w sukni tak czarnej, jakby utkali ją z nocy.
- Niby suknia taka zjawiskowa, a przecież w tym półmroku nie widać jej kompletnie. - stwierdził w zamyśleniu Oz, również spoglądając.
Wstęp chyba nie bez powodu był długi, bo nim nieznana cosplayerka podniosła się z krzesła, minęło kilka minut. Gdy schwyciła dłoń swego towarzysza, ten od razu przyciągnął ją do siebie, a tango się rozszalało. Widownia wyklaskiwała rytm, obserwując parę, tańczącą jak w jakimś filmie.

Filmik ma przedstawiać taniec, nie pojawiające się w historii postacie.

Te zadziorne spojrzenia, ciche chichoty i nonszalanckie uśmiechy, jakimi dzieliła się ze sobą para, wydały się Zuzi nazbyt znajome. Gdy melodia się skończyła, chłopak pocałował namiętnie swą towarzyszkę. Oz odwrócił wzrok, niezbyt zainteresowany ich działaniami.
- I tak przy ludziach, jakby nigdy nic. - wymamrotał przechodzący barman.
Czekaj, to nie jest impreza alkoholowa, więc skąd tu barman? - pomyślała Zuzia.
Spojrzała w tamtą stronę. Stał tam Shizuo, który z pewnością nie był cosplayerem.
- A, to ty. Cześć Zuzia. - mruknął, zdejmując fioletowe okulary
- Shizuo? Ale jak ty tu?
Spojrzała raz jeszcze na tamtą parę, a wtedy rozpoznała chłopaka.
- Od kiedy Jeff tańczy tango?
- Ja miałem z nią zatańczyć, ale Jeff się uparł, że za bardzo ją przewyższam. - mruknął Heiwajima.
- To Kizu? Ale przecież ona tak nie...
Shizuo zaśmiał się.
- To miał być bal cosplayowy, więc przebrała się sama za siebie. Bardzo charakterystycze przebranie.
- Rozumiem.
Shizuo w pewnym momencie ruszył w stronę tamtej pary i zaczęli gorączkowo szeptać.
- Alicjo, o czym oni tak teraz trajkoczą? - mruknął Oz.
- Nie mam pojęcia.
Nagle światło zabłysło tuż nad nimi, a Kizu z boku włączyła piosenkę w swym odtwarzaczu, uciszając uprzednio orkiestrę.
- Oni są popierdzieleni.

- Zgadzam się, Ozie. Lecz skoro już tak tego oczekują... zatańczmy!

Pozdrawiam Zuzkę x3

ONE-SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz