1

560 28 0
                                    

Hey! Wypadało by się przedstawić.
Jestem Billie Joe i mam 16 lat. Mieszkam wraz z matką, "kochanym" ojczymem trzema sistrami: Marci, Hollie i Anna oraz dwójką braci: David'em i Alan'em. Oczywiście jak by tego było mało jestem najmłodszy. Na szczęście rodzeństwo jest dość wyrozumiałe. Nie biją mnie jakby sie koglo wydawać (no czasami się zdarza, tak jak wszędzie) ale nie jest tak źle. Zawarliśmy sojusz po śmierci taty, musimy podkreślam MUSIMY trzymać się razem. Nasz ojczym jest okropny, więc nie pozostaje nam nic innego jak współpraca. Dzięki temu jeszcze siedzę w tym domu. Jeszcze... Moim najlepszym przyjacielem jest Mike Dirnt, sąsiad. Poznaliśmy się 6 lat temu w szkole, słuchaliśmy tej samej muzyki, mieliśmy te samie zainteresowania, więc to musiało wypalić. W szkole rozmawiam głównie z Mike'm bo nie moge sie zbytnio dogadac z innymi. Starałem się nawiązywać kontakty z całą klasą lecz ograniczało się to tylko do krótkich rozmów w szkolnej ubikacji "ej wiesz, że się kolegujemy, dasz mi zadanie z matmy?" o i tyle. Neutralne stosunki. Zawsze coś. Od dziecka gram na gitarze. Ogólnie to jestem typem ucznia dobrego, dużo się uczę, przeważnie odrabiam zadania domowe bo w sumie "to od tego zależna jest moja przyszłość". Mam wadę wzroku. Szczęście w nie szczęściu nie jest ona aż tak wielka. Bez dużych bryli też dam radę. Zazwyczaj noszę koszule- są super. To chyba tyle o mnie, nie będę was zanudzał moim jakże monotonnym życiem. O! Prawie bym zapomniał. Wraz z Dirnt'em i innymi znajomym założyliśmy dwa lata temu zespół "Sweet Children,"(nazwa nie jest adekwantna). Gramy punk-rock (albo przynajmniej próbujemy). O, widzicie? Może nie będzie tak nudno?

Ostatnie dni wakacji 16 lat

Jak zwykle o 11:00 byłem umówiony na spotkanie z Mike'm. Dzień był niezwykle słoneczny. Będzie świetnie. Ostatnie dni wakacji. Szkoda. Wstałem dość wcześnie jak na porę letnią bo o 8:45. Odruchowo powędrowałem do szafy. Otworzyłem ją. Założyłem już wymęczone jeansy. Pamiętam jak na początku wakacji je podarłem... Razem z Dirnt'em poszliśmy do opuszczonego budynku. Byłem chyba ze setkę razy zapewniany, że nikogo tam nie spotkamy... I oczywiście cos musialo pojść nie tak. Gdy zwiedzaliśmy razem salon ktoś ze strychu krzyknął:

-Ktoś tu jest? Wynocha bo zatłukę jak psa!!!- wydzierał się wniebogłosy starszy pan.

Akurat dziś wybrał się na swoją zapuszczoną posiadłość pewnie w celu remontu. Jak można remontować taką ruinę?! Spanikowałem. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Oczy otworzyłem jak najszerzej umiałem. Nogi miałem jak z waty. Gdyby nie Mike zapewne skończył bym marnie. Błyskawicznie chwycił mnie za rękaw bluzy. Wybiegł z domu szarpiąc mnie za sobą. Chyba żadne czynniki zewnętrzne nie docierały do mnie. "Wyłączyłem się". Najpierw Dirnt sam przeskoczył przez dość wysoki płot z ostrymi zwieńczeniami. Dał spokojnie radę, był dobry z W-F'u. Następnie darł się jak oszalały na mnie:

-SKACZ ARMSTRONG! SKACZ!

Po paru sekundach wpadł na genialny pomysł. Wiedział, że łatwo się irytuję, więc zaczął wykrzykiwać, że jestem beznadziejny bo przecież kto nie umie przeskoczyc przez taki płot?! Już nie wspominając o krótkich nóżkach.

Nawet nie wiecie jak się zdenerwowałem. Nikt nie będzie mnie nazywał kurduplem! Wziąłem rozpęd i skoczyłem. O dziwo przeskoczyłem! No ale jak się zapewne domyślacie przy okazji zahaczyłem nogami o ostre zwieńczenia płotu. Podarłem spodnie a oprócz tego dość poważnie skaleczyłem nogi. W ty momencie nawet tego nie czułem, ponieważ ogarniała mnie złość na sąsiada. Bezzwłocznie wstałem z ziemi i rzuciłem się na niego. Widocznie nie spodziewał się tego. Oh jak mnie emocje poniosły. Pod koniec wracaliśmy wspierając się nawzajem. Ja z krwawiącymi nogami on z podbitym okiem. To dopiero była przygoda. Gdyby nie on moje życie było by takie nudne... No właśnie! Mike! Natychmiastowo założyłem czarny pognieciony t-shirt. Jak najciszej zszedłem na dół, ponieważ mój pokój znajdował się na piętrze. Nikogo nie ma w polu widzenia. Podejrzane. Ale na razie to nie mój problem. Może poszli na spacer (ale to do nich nie podobne!). Jak najciszej wkładam czerwone trampki. Ostatnie dni wolności. Gdy stałem przed domem powitał mnie Dirnt. Jak zwykle punktualny.

Green Day: Te pierwsze razy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz