Nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem podczas tych rozważań. Ciężkie dni i przygody wykańczają. Ale nie zgadniecie kto mnie obudził.
-Wstawaj królewno! Czas wznowić śledztwo. Już 10 rano! Ile można spać?
-Już, już... Chwila...-mówiłem zaspany.
-Co chwila? Wstawaj.
Niespodziewanie zostałem zepchnięty z łóżka.
-Ała! To boli-oburzyłem się.
-Jak cię boli to żyjesz. Teraz do supermarketu. Wszystko już zaplanowałem-mówił podniecony niczym małe dziecko szukające jajek na Wielkanoc.
-Poczekaj tylko się przebiorę. Jestem w piżamie gdybyś zauważył.
-No.
-To może byś wyszedł czy coś? A tak w ogóle to jak tu się znalazłeś? Drzwi są zamknięte.
-A okno otwarte mój. Bądź bardziej kreatywny. Otwarte okno plus lina z ciężarkiem dodatkowo trochę cierpliwości, dość silne ręce i jestem-mówił nadal nie tracąc zachwytu i błysku w oczach.
-...To teraz mój książę zjedz z wierzy po moich włosach-powiedziałem sarkastycznie.
-Dobrze królewno-odpowiedział pełnym słodkości głosem.
Posłusznie zszedł na dół po linie. Zamknąłem okno. Wczoraj był załamany tym co odkrył a dziś pała energią, pozytywną rzecz jasna. To tak jakby z uśmiechem na ustach słuchał co jeszcze głyoiego robiliśmy... I jakby nie bał się tego. Dziwne, ja tam się trochę załamałem wiadomościami z wczoraj. Trzeba jedno powiedzieć sobie w prost: my nie szukamy przestępcy, naszej rzeczy lub kogoś. My chcemy się tylko dowiedzieć co się działo i tyle, żadni z nas detektywi.-Już?!
Pytał niecierpliwie Mike z dołu.
-Nie!
-Ile można?
-Zamknij się. Zaraz zejdę.
Czym prędzej założyłem jeansy (tym razem inne, jeszcze nie podarte), t-shirt. Zbiegłem po buty na parter. Założyłem je- czarne trampki. Gdy znalazłem się już w pokoju i podszedłem do okna spojrzałem na ziemię. Było trochę wysoko.
-Idziesz?
-Tak.
Gdzie mu się tak spieszy?
-Billie boisz się?
-No daj spokój.
Musiałem zgrywać twardziela. Kurczowo chwyciłem linę. Jeszcze nigdy tak nie wychodziłem z domu. Bardzo powoli spuszczałem się w dół. Aż w końcu dotknąłem nogami ziemi.
-Już możesz puścić linę.
-Tak. Wiem -po chwili spytałem.-A co taki dobry humorek mamy?
-Do końca nie wiem. Teraz bawi mnie fakt, że mogłeś wyjść po prostu drzwiami frontowymi a nie po linie.
Rzeczywiście. Poszedłem po obuwie, wtedy mogłem wyjść tak po prostu.
-Ale ja wolę niestandardowe sposoby...
-Jasne.
Dirnt miał na sobie czarne podarte jeansy i granatową bluzkę na ramkach (miał do nich zamiłowanie). Dodatkowo czerwone trampki, dziś było gorąco więc musiał zrezygnować z glanów.
-Zadzowniłeś?
-Gdzie?
-No do tej dziewczyny-kelnerki-wytłumaczyłem.
CZYTASZ
Green Day: Te pierwsze razy.
FanfictionMłody Billie jest rozsądnym dobrym uczniem. Jego najlepszy przyjaciel to Mike, który nie boi się ryzyka. Ostatnie dni wakacji chcą wykorzystać w całości. Organizują imprezę. Dirnt pragnie spróbować czegoś nowego i namawia do tego przyjaciela...