17."Miał byś czas 9 grudnia?"

189 15 3
                                    

Przez ostatnie ponad trzy miesiące nic wielkiego się nie działo...

Uwierzyliście w to? Wątpię. Działo się wiele! Ale! Wspomnę wam chyba tylko o tym najważniejszym PRZEŁOMOWYM wydarzeniu. Domyślacie się o co chodzi? Nie, spokojnie. Nikt nie umarł. *Chwila niepewności...* Wydaliśmy singiel!!! TAK! Po bardzo długich i niemal bezcelowych namowach BJ zgodził się. I tak oto zespół "Sweet Children" wydał swoją pierwszą płytę o nazwie "Sweet Children". Nawet nie wiecie jak się cieszyliśmy. Siedzieliśmy w wytwórni "Skene!" tylko dwa dni. Wiecie czemu? Bo to było drogie. Czas nagrań, płaciliśmy od godziny.  Nie ważne czy zrobiliśmy coś podczas niej czy nie. Nie mieliśmy za dużo pieniędzy. Gdyby nie dobroduszny Tre na pewno nie było by nas stać. Pomyśleć, że nawet nie brał udziału w nagraniach... Oczywiście uczciliśmy to hucznie ale tego lepiej wam nie będę opisywał... Oprócz tego ważnego wydarzenia nic takiego się nie działo. To dobrze czy źle? Bo już sam nie wiem. Wleciało parę jedynek ale tym się nie martwię. Zorganizowaliśmy też z pięć zespołowych imprez. Trzy Zielone imprezy. Księga dała mi spokój! Zakolegowałem się z Jeff'em. Poznałem Tre'ja bliżej. O wiele bliżej. Cały ten okres był przepełniony próbami i ćwiczeniami. Ćwiczeniami i jeszcze raz ćwiczeniami. Naprawdę bardzo nam zależy by wypaść jak najlepiej. Dzięki temu konkursowi moglibyśmy zacząć od nowa. Wiążemy z tym wielką nadzieję.

11 listopada Jason zorganizował wypad do pizzerio z okazji jego urodzin. Było miło i ogółem fajnie. Lecz nic nie przebiło urodzinowej imprezki Cool'a! Właśnie o tym wam teraz opowiem!

Podczas pewnej pięknej przerwy pomiędzy biologią a matmą na szkolnym korytarzu:

-Mike?

-Hm?

-Miał byś czas 9 grudnia? Tak wiesz... Dla przyjaciela. A! I przy okazji 10 grudnia.-pytał pełen nadziei.

-Dla ciebie zawsze Tre.-odparłem pozytywnie.

Nawet gdybym coś miał... Da się to odwołać, przyjaźń jest chyba ważniejsza!

-To świetnie! A Billie? Billie ma czas?

-Cool... Mów w prost o co chodzi.

-No... No bo niedługo będą miał urodziny i planuję zorganizować nocowanie.

-Serio? To super! A... Kto jeszcze będzie?

-No ja, ty, Billie, John, Jason... Może ten Matika.

-Cała nasza paczka. Co prawda mam wątpliwości co do Jeff'a... To uzgodni się z resztą.

-Czyli zgadzasz się? Przyjdziesz na moje urodziny?-pytał podniecony i wyczekiwał odpowiedzi.

-Tak. A teraz chodź znajdziemy Armstrong'a. Ciekawe gdzie się szlaja...

Niestety nie znaleźliśmy zielonookiego. Nasza szkoła jakby nie patrzeć jest duża. Zapytaliśmy go na lekcji matematyki. DUM DUM DUMMM!

"Gdzieś ty był?!"-rzuciłem mu karteczkę.

"Nie twój interes, Dirnt."

"Właśnie, że mój. Jesteś moim zasranym BFF. To ciągnie za sobą obowiązki."

"Pierdolisz."

"Ciebie ^^"-zażartowałem.

"Że niby ja jestem zboczony..."

Zgiąłem kartkę i włożyłem do piórnika. Była zapełniona. Wyrwałem małą kolejną karteczkę.

"No nie ważne... Jesteś zaproszony na nocowanie do Cool'a"

"Z jakiej paki?"

"Uro."

"Uuu. Kiedy?"

"Z 9 na 10 grudnia."

Green Day: Te pierwsze razy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz