Ostatnio wszystko działo się tak szybko...
Kojarzycie Gilman Street? Na pewno! Zapomniałem wam o tym opowiedzieć. Byliśmy tam częstymi bywalcami. Zazwyczaj słuchaliśmy naszych znajomych, np. Operation Ivy. Lecz od pewnego czasu my zaczęliśmy dawać tam koncerty! Głównie cover'owaliśmy. Raz mistrzów- Sex Pistols, The Ramones. A raz graliśmy piosenki miejscowych zespołów. Poznałem tam wielu, wielu znajomych i... Dziewczyn... To tam zaczęliśmy. Wtedy był to jeszcze mały nieznany na większą skalę klub. Zbierały się tam dzieciaki chcące zapomnieć choćby na chwilkę o problemach. Odmieńcy, nielubiani ale nie zawsze. Można było tam spotkać również zwykłe osoby nawet te powszechnie lubiane. Nikt tam nie patrzył jak jesteś ubrany i czy jesteś na ogół lubiany. Wszyscy bawiliśmy się przednio, niemal zawsze.
Dziś opowiem wam o naszym pierwszym występie pod powszechnie znanym teraz adresie "924 Gilman Street".
Był to kolejny przełomowy dzień, a my o tym jeszcze nie wiedzieliśmy... Rozpoczął się normalnie. Środa. Szkoła, no niestety. Mieliśmy już dość szkoły i całego systemu, więc postanowiliśmy po zajęciach wpaść do naszego drugiego domu (tym razem nie do kanciapki ale na Gilman Street). Obmówiliśmy cały nasz plan tradycyjnie na karteczkach-liścikach. Podczas religii. Po odmówieniu modlitwy zakonnica powiedziała:
-Usiądźcie dzieci.
Było to dla nas nieoficjalne hasło by rozpocząć wysyłani i pisanie liścików. Urwałem kawałek kartki z zeszytu z krzyżem na okładce.
*Nie wytrzymam dłużej tego prania mózgów.*
*Chodzi ci o religie?*-zapytał BJ.
*Też*
*Ja tam wiem, że Bóg istnieje ale... Po co to wszystko inne? Mikey?*
*Nie wiem. Beej.*
*Nie nazywaj mnie tak!*
*To ty też mów do mnie normalnie.*
*Michael'u. Po prostu zluzuj gacie i nie słuchaj tych zaślepionych głupców.*
*Billie. Nie umiem.*
*I to twój problem!*
Nowa karteczka.
*Jak ty to robisz? Ja nie umiem mieć tak do końca wyjebane.*
*Ze mną się nauczysz. Po prostu myśl o czymś innym albo lekko wystukuj rytm palcami a w głowie niech płynie muzyka! Może to ci wyjdzie.*
*Spróbuje tego na WOS'ie. Jak będą pieprzyli, że polityk jest święty a ty nie dorastasz mu do pięt.*
*I tak trzymać!*
*Ej. Mam plan. Pójdziemy później na Gilman Street?*
*Tylko czekałem aż zadasz to pytanie. Oczywiście!*
*Z Cool'em, John'em, Jason'em?*
*Nie inaczej!*
Nowa karteczka.
*I co teraz?*
*Nie wiem Mike ale... Może my kiedyś zagramy? Na Gilman?*
*CO?! Przecież ja nic nie umiem!*
*A ja jestem wybitnym muzykiem po szkołach wiesz? Myślisz, że te dzieciaki potrafią więcej niż my? Przecież wiesz, że to Punk Rock. Tu nie trzeba za wiele umieć.*
*No w pewnym sensie to racja...*
-Panie Armstrong!-wydarła się stara zakonnica.
Spłoszeni spojrzeliśmy na nauczycielkę stojącą centralnie przed naszą ławką. Jakim cudem jej nie zauważyliśmy?! Karteczki nadal leżały na ławce beztrosko.
CZYTASZ
Green Day: Te pierwsze razy.
FanfictionMłody Billie jest rozsądnym dobrym uczniem. Jego najlepszy przyjaciel to Mike, który nie boi się ryzyka. Ostatnie dni wakacji chcą wykorzystać w całości. Organizują imprezę. Dirnt pragnie spróbować czegoś nowego i namawia do tego przyjaciela...