Rozdział 5

72.4K 2.9K 384
                                    

Ashton Miller! Tańczyłam, całowałam się i spałam w jednym łóżku z najsławniejszym kawalerem i najbogatszym mężczyzną w Nowym Yorku. Mniejsza z tym że mnie uratował. Siedziałam, patrząc w ekran laptopa nadal w szoku.

   - Dziewczyno! Przespałaś się z milionerem! - Przyjaciółka wykrzyczała mi prosto w twarz.

   - Kacey! Nie przespałam się z nim tylko z nim spałam - powiedziałam, by upewnić się, iż załapała, że nie uprawiałam z Ashtonem seksu.

   - Jednak nadal z nim spałaś - odrzekła, spoglądając na mnie. - Zrobiłaś coś interesującego i jestem z ciebie dumna.

   - Co masz na myśli mówiąc, że zrobiłam coś interesującego? - zapytałam urażona.

   - No weź Lay! Wiesz, że to prawda. Nie zrobiłaś nic interesującego od..nigdy! Nawet na studiach. To mogłoby się przeobrazić w coś wspaniałego - powiedziała z wyraźnym przekonaniem.

   - Kay, to nie mogłoby się nigdy wydarzyć. Z pewnością już o mnie zapomniał, poza tym w ogóle go nie znam.

   - Lay.. - Zaczęła mówić, ale jej przerwałam.

   - Kacey, muszę się zbierać do pracy - powiedziałam, wstając i podeszłam do szafy, by się przebrać.

   - Layla, nie będziesz wiedziała jeśli nie spróbujesz - oznajmiła, wstając, przytuliła mnie i wyszła z pomieszczenia. Stałam przez minutę w miejscu, zastanawiając się nad tym co powiedziała. Może ma rację. Jednak ja nie zamierzam niczego 'próbować'. To by i tak nie wyszło. Westchnęłam, przebrałam się i zrobiłam sobie kucyka.

Mój strój do pracy składał się z czarnej spódnicy - dość krótkiej, muszę dodać - i obcisłej bluzki tego samego koloru, która pokazywała trochę zbyt wiele niż bym tego chciała. Założyłam szpilki, które również są częścią mojego stroju do pracy, i zaczęłam się malować. Nałożyłam cienką warstwę podkładu, tusz do rzęs i trochę cienia do powiek.

Wyszłam z pokoju i rozglądnęłam się za swoim telefonem. Nie było go na kanapie, na stoliku ani nawet pod poduszkami.

   - Kay, widziałaś mój telefon? - zawołałam.

   - Nie! - odkrzyknęła. Westchnęłam, wiedząc że nie mam czasu na szukanie go. Wzięłam torebkę i chwyciłam kurtkę. Zaczęło robić się zimno, bo zbliżała się jesień.

   - Muszę iść Kacey, widzimy się koło piątej! - wykrzyknęłam, idąc w kierunku drzwi, a gdy je zamykałam usłyszałam jej ciche "Pa". Obróciłam się, owinęłam szczelnie kurtką i zawołałam taksówkę.

Wsiadłam do pojazdu i od razu położyłam głowę na szybie. Nagle, w jednej sekundzie zdałam sobie z czegoś sprawę. Zostawiłam telefon w apartamencie Ashtona! Cholera! Nie miałam czasu po niego wrócić i nie za bardzo pamiętałam jak jedzie się do mieszkania Ashtona. W dodatku nie znałam jego numeru telefonu, dzięki któremu mogłabym do niego zadzwonić i w jakiś sposób odzyskać komórkę. Wyglądało na to, że musiałabym kupić nowy telefon albo jakimś cudem skontaktować się z Ashtonem, by mi go oddał. Taksówka zatrzymała się koło restauracji The River Cafè. Nie należała ona do największych, ale rozciągał się z niej cudowny widok na miasto. To było tak romantyczne miejsce, że gdybym nie pracowała w tej kawiarni, marzyłabym by ktoś mnie do niej zabrał.

Przeważnie przychodzą tu ludzie bogaci albo osoby, które chcą uczcić jakieś ważne wydarzenie, więc w restauracji jest zawsze tłoczno. Nigdy nie było mnie stać na to miejsce nawet po 30% zniżce z karty pracowniczej. Uśmiechając się serdecznie do taksówkarza, zapłaciłam i ruszyłam w stronę drzwi do kawiarni. Wzięłam głęboki oddech, otworzyłam je i pokierowałam się na zaplecze, by odłożyć rzeczy i wziąć fartuch. Kawiarnia była dobrym miejscem pracy. Odpowiednio traktowali pracowników i nieźle płacili. Jedynym problemem było to, że właściciel myślał, iż wszystkie kelnerki powinny wyglądać zdzirowato, bo to przyciąga więcej klientów.

Something Inside PL ✔️️ [ tłumaczenie PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz