16. Czas

358 58 24
                                    

Puścić piosenkę w multimediach!

Zayn karze mi usiąść, siadam na jednej z wielu niskich kanap. Sam kieruje się do baru, zawczasu pytając, czy chciałabym się czegoś napić. Odpowiadam, że to miło z jego strony, ale na razie podziękuję. Malik kiwa głową i nalewa sobie whisky do grubego szkła. Siada obok mnie na sofie, po czym zaczyna wykonywać okrężne ruchy nadgarstkiem ręki, w której trzyma szklankę. Jego brązowe oczy śledzą bursztynowy płyn poruszający się w środku. Siedzimy tak kilka chwil, zahipnotyzowani tą czynnością. Whisky uderza o szklane ścianki. W pokoju pali się tylko jedna nocna lampa, ciężkie zasłony odcinają nas od blasku dnia. W mroku, który nas otacza, światło przebija przez szklankę oraz znajdujący się w jej środku alkohol i sprawia, że płyn wydaje się świecić, jakby nie był napojem, tylko płomieniem, zamkniętym w kryształowej pułapce.

- Zayn- mój szept rozdziera ciszę pomiędzy nami- Co się dzieje?- głos niewyraźnie mi drży przy ostatniej sylabie.

Malik bierze spory łyk whisky, jego jabłko Adama unosi się, kiedy przełyka.

- Zayn?-nie otrzymuję odpowiedzi- Zayn? Czy ty mnie słyszysz?

Jego głowa odwraca się w moim kierunku, spojrzenie błądzi po mojej twarzy, jak gdyby czegoś na niej szukało.

Nagle wyciąga lewą dłoń, opuszkami palców muska mój policzek.

- Zayn! Co ty robisz?- pytam go i próbuję się odsunąć, czuję gorąco wspinające się w górę twarzy.

- Mówił ci ktoś...?

-Co takiego mi mówił?- dociekam, nieznacznie się odsuwając.

Szlag by to, nie będę go wykorzystywać w takim stanie.

- ....Że jesteś piękna,oczywiście. Czy mówił ci ktoś, kiedyś, że jesteś piękna? Bo według mnie jesteś. Bardzo- dłonią znów dotyka mojej kości policzkowej.

- Jesteś pijany. Ile już wypiłeś?

-Nie jestem. Na pewno nie w tej chwili, gdy na ciebie patrzę. Wtedy widzę wszystko wyraźniej.

Coś porusza mi się niespokojnie w piersi, to motyl który trzepocze skrzydłami w środku mojego serca.

- Zayn, musimy iść. Oni na nas czekają- odpowiadam stanowczo. Próbuję go ignorować i odwracam wzrok.

-Gigi. Gigi spójrz na mnie.

Zerkam niepewnie w górę, wtedy mnie całuje, popycha do tyłu, moje plecy opadają na kanapę. Dłonie zatapia w moich włosach.

A ja nie wiem.

Nie wiem.

Co zrobić?

Bo roztapiam się w środku.

Zaraz nie wytrzymam.

Ostatkami sił odwracam twarz od bukietów pocałunków, którymi nagradza moje wargi i odtrącam jego ramiona.

- Przestań! Nie jestem Perrie. Nie mogę być twoim pocieszeniem.

- Nigdzie nie pójdę-odburkuje mi-A ty też.

- Myślisz, że kto wygrywa w takim razie? Ona czy ty?-pytam go ostro i próbuję powstrzymać jego dłonie, próbujące zacisnąć się na moich nadgarstkach- Jak dzisiaj się nie pojawisz, to będzie tak, jak gdybyś krzyczał: Hej, ona mnie zdradziła, a ja cierpię! Wypruwam sobie żyły i wyjmuję flaki!-wzdycham z frustracji-Kurwa, Zayn nie bądź tym facetem. Pokaż tej suce, że jej się nie udało.

Pokaż, że mi się nie udało.

- Nie obchodzi mnie opinia innych-odmrukuje.

- Dobrze, w takim razie, zrobisz to, jeżeli cię o to poproszę?- pytam w akcie desperacji.

Oszukana zakochana|| H.S. Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz