34.Zobowiązania part 2

225 30 18
                                    

Harry zatrzymuje samochód, gdzieś na obrzeżach Londynu i wysiadamy przy starej knajpce, która okres własnej świetności ma już dawno za sobą, a konkretniej w latach 60. Frontowy szyld się rozpada, za to w oknach wiszą kwieciste zasłony, w donicach na parapecie stoją storczyki. Dzięki temu bar wygląda na absurdalnie przytulny.
Nigdy nie widziałam takiego miejsca. To dziwne, że w XXI wieku komercja jeszcze tu nie dotarła.

-Boże, gdzie ty mnie przyprowadziłeś?- pytam go zdziwiona. Bo spodziewałam się białych obrusów, przystawek za kilka set funtów, kelnera z francuskim akcentem i wina rocznik 1927. A dostałam nietypową knajpkę, na której froncie największy napis donosił, że gra w bingo zaczyna się codziennie o 15, a kończy o 22, ciastko z kawą to zaledwie 2£, a specjalnością kucharza jest extra chrupiące fish&chips.

-Okay. Harry. Wszyscy wiedzą, że jesteś snobem, więc co tu robimy? - dopytuję, zatrzaskując za sobą drzwi samochodu i wychodząc na zakurzony, popękany chodnik.

-To jest najbardziej anonimowe miejsce w Londynie- tłumaczy- Przychodzą tu cały czas te same babcie z komórkami bez dostępu do internetu, żadna z nich nie wie, co to twitter i jak zrobić zdjęcie telefonem. A, i mają najlepsze frytki. Czujesz się przekonana?

-Nie, ale ty płacisz, więc niech ci będzie- odpieram spokojnie , przyglądając się ludziom za szybą knajpy.

Harry prycha pod nosem.

-Jędza.

Wchodzimy do środka. Złoty dzwoneczek informuje o naszym przybyciu, ale nikt nie zwraca na to uwagi. Wszyscy emeryci poustawiali krzesełka w kółeczkach i zakreślali liczby na specjalnie do tego przystosowanych kartach do gry w bingo.

-Hej! Harry?- szepczę- Oni wiedzą kim jesteś?

- No jasne. Tylko ty jesteś tym indywiduum, które nie wiedziało kto to Harry Styles.

-Huh- kiwam głową i siadam przy stole obok okna.

-Harry?!- nagle niesie się głos z końca sali- Dawno cię tu nie było! -podchodzi do nas ruda kelnerka po 20, jej rude loki podskakują na plecach. Jest dość niska i zaokrąglona w tych miejscach, które faceci wielbią najbardziej-Wszyscy pytali, gdzie się podziałeś.

Wśród graczy bingo panuje przez chwilę powszechne zamieszanie, kiedy zauważają Harrego. Poklepują się po ramionach i do nas machają, po czym znowu pochłaniają się w grze.

- Trasa koncertowa, Meggie- odpiera, w jego głosie słychać tę charakterystyczną chrypkę, kiedy wpatruje się w jej dekolt.

-Brakowało nam ciebie- dziewczyna posyła mu uwodzicielski półuśmiech, gryząc skuwkę od długopisu- Co podać?- dopytuje aksamitnym tonem, tym razem rozbierając go spojrzeniem.

- Poproszę zupę meksykańską, kurczaka, frytki i sok pomarańczowy. Jeśli można - odpowiadam może zbyt głośno, aż się krzywię, słysząc swój głos.

Meggie podskakuje na moje słowa i patrzy na mnie w wyrazie pełnego niedowierzania oraz zaskoczenia. Posyłam jej wredny uśmieszek, na co nie rozumiejąc, zerka w stronę Stylesa.

-Och, przepraszam nie zauważyłam cię- tłumaczy się kelnerka, jej twarz robi się równie czerwona, co falbanka przy jej granatowym fartuchu.

Styles szczerzy się do mnie, odsłaniając zęby. Nagradzam to wnerwionym spojrzeniem spod brwi. Zaciskam zęby, kiedy on zaczyna się z tego bezgłośnie śmiać.Widać tylko, jak drgają mu ramiona od powstrzymywania się.

-Meggie. Poznaj moją koleżankę Gigi. Gigi poznaj moją koleżankę Meggie- kelnerka momentalnie po zaprezentowaniu mnie przez Harrego, rozpromienia się jak słoneczko w czołówce Teletubisiów-Ja po proszę to co zwykle.

Oszukana zakochana|| H.S. Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz