26. Niezgodność

343 46 23
                                    

Kto widział najświeższe plotki o Zaynie i Gigi ;)?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wystarczają dwa zdania wypowiedziane przez Jasona, a serce staje mi w piersi, ciarki przeszywają ciało, nogi stają się miękkie i słabe, powietrze zbyt ciężkie, aby je wdychać, świat zbyt wyraźny, ale równocześnie inny, pulsujący przed moimi oczami, jakby miał za chwilę odwrócić się do góry nogami. Ogarnia mnie ten dziwny stan, gdy mój wzrok nie może złapać punktu zaczepienia, tylko krąży do okoła, zatrzymując się na jednym przedmiocie, by po ułamku sekundy uciec i uczepić się innego.

Jason. Jason dzwoni do mnie tylko o określonej porze. Wcześniej dostawałam palpitacji serca, za każdym razem, gdy próbował się ze mną skontaktować lub, co gorsza, zapominał przez cały dzień to zrobić, dlatego zdecydowaliśmy się ustalić konkretne godziny naszych rozmów przez telefon, tak żebym nie musiała się denerwować. Od jakiegoś czasu komórka dzwoniąca o wyznaczonej godzinie, była dla mnie raczej pierwszym potwierdzeniem, że u mamy wszystko jest w porządku. Teraz dźwięk charakterystycznego dzwonka wydobywający się z mojego telefonu nie wtedy, gdy powinien, mógł oznaczać tylko jedno- albo Jason się za bardzo naćpał i dzwonił do mnie by paplać jakieś głupoty albo z mamą działo się coś złego.

-Co się dzieje?- pierwsza rzecz jaką słyszę przez słuchawkę to ciężki oddech.

-Gigi?- pyta Jason, jego głos wcale nie brzmi zwyczajnie, jest wysoki, pełen napięcia i niewypowiedzianych słów, które mogą odmienić moje życie na zawsze.

-Po prostu powiedz mi- syczę stanowczo przez zęby- Powiedz mi, co się dzieje.

- Twoja mama ona...-waha się.

-Mów, że idioto!

-Zabrali ją na salę operacyjną, właśnie tam jadę, nie wiem jeszcze, co konkretnie się stało... Pamiętaj, że masz się nie denerwować. Na pewno z tego wyjdzie- odpowiada mi wypowiadając szybko i niewyraźnie słowa.

-Ale jak to? Czekaj... Jeszcze wczoraj dzwoniłeś do mnie i powiedziałeś, że według lekarzy rokowania dla mamy są bardzo dobre.

-G, To nowotwór. W jednej chwili wszystko może być dobrze, aż nagle wszystko się pierdoli.

-Tak, kurwa. Rzeczywiście mam się nie denerwować, jak mówisz mi takie gówno- robię sobie przerwę, by złapać głębszy oddech. Oczywiście to nigdy nie pomaga, ale psychologowie i tak zawsze będą ci wmawiać, że jest inaczej.
Nie. Kurwa. Nie jest.

- Jadę tam.

-Cooo? - pyta zdziwiony i oburzony Jason- Wcale, że nie. Zostajesz na dupie w Londynie. Musisz się odciąć, to ci wychodzi na lepsze.

-Nie będziesz mi mówił, co mam robić Bolton!- opuszczam słuchawkę i kieruję swój wzrok na Harrego.

Moje źrenice muszą być rozszerzone w kosmos, policzki zaczerwienione, a ciało całe spięte. Styles leży z nogami wyciągniętymi na kanapie, w dłoni trzyma kryształową szklankę wypełnioną wodą. Oczy ma skierowane na mnie, a na jego twarzy nie maluje się żadna z emocji prócz pięknej obojętności.

-Czego potrzebujesz?- pyta i bierze łyk ze szkła.

Kręcę bez słowa głową.

-Nic. Nic, kompletnie nic.

Unosi jedną brew do góry, tak jakbym była dla niego zabawna.
Zawsze jestem dla niego zabawna.

Oszukana zakochana|| H.S. Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz