[06]

1K 59 12
                                    

Sobotni poranek był dla mnie koszmarny.

Jak tylko się obudziłam pierwsze, co poczułam to okropny ból głowy. Potem zrobiło mi się niedobrze, ale na szczęście powstrzymałam się przed wymiotami. Zwłaszcza, że odgłosy dochodzące z łazienki utwierdzały mnie w tym, że jest już zajęta. Umierałam i musiałam jak najszybciej napisać do Any o ten zbawienny lek.

Szybko odpaliłam laptopa i napisałam do mojej przyjaciółki. Kiedy spojrzałam na godzinę nie byłam wcale zaskoczona, że spałam pół dnia. Poranek zamienił się w popołudnie, a na skypie miałam pięć nieodebranych rozmów od Any. Oddzwoniłam do niej, bo nie byłam pewna, kiedy odczyta moją wiadomość na facebooku, a przynajmniej tutaj była dostępna. Po chwili na ekranie mojego laptopa widziałam rozpromienioną twarz mojej przyjaciółki.

- Wyglądasz koszmarnie – powiedziała na wstępie. Od momentu, w którym wstałam nie spoglądałam w lustro, więc wierzyłam jej na słowo. – Rozumiem, że melanż się udał?

- Kobieto, to był melanż życia – wyszczerzyłam się szeroko, a potem syknęłam z bólu, kiedy głowa się odezwała. Nienawidziłam tego. – Żałuj, że cię tutaj ze mną nie było. Adam stawiał i nic nie płaciłam. Full darmówka.

-No wiesz co! – zawołała oburzona, a ja posłałam jej mordercze spojrzenie. Jeśli chciała mnie zabić to robiła to właśnie w tej chwili. – Poznałaś jakiegoś fajnego Brytyjczyka?

- A ty znowu swoje – wywróciłam oczami. Czasami mnie w tej kwestii zaczęła denerwować. – Nie, ale mogę ci powiedzieć, że piłam drinka z Sangsterem.

- Chwila, coooooo? – Ana zrobiła wielkie oczy i otworzyła szeroko usta. Zaśmiałam się na ten widok.

- I jeszcze mnie przeprosił za wcześniejsze zachowanie.

- Zapamiętał cię?

- Na to wygląda – wzruszyłam ramionami. Nie było nad czym rozmyślać. Mimo, że przyjemnie mi się z nim rozmawiało to wiedziałam, że to już nigdy więcej się nie powtórzy. Nasze wczorajsze spotkanie w klubie było przypadkowe. – Postawił mi drinka, chwilę pogadaliśmy, ale nic więcej. I nic więcej nie będzie.

- Czemu ty się tak tego wszystkiego boisz, co? – zmarszczyłam brwi. Zaraz usłyszę gadkę typu „żyje się raz i wykorzystaj to do końca i przestań się bać". – Znaczy rozumiem, ale mogłabyś się raz otworzyć i...

- Nie zaczynaj swojej gadki, Ana. Rozmawiałyśmy o tym tyle razy, że ten jeden nie zrobi żadnego znaczenia.

- Wiem, wiem – moja przyjaciółka westchnęła, ale porzuciła ten temat. – W ogóle czemu nie odpisujesz na smsy? Pisałam do ciebie wczoraj w nocy chyba z kilka razy. Wiedziałam, że ostro imprezujesz, ale myślałam, że będziesz w stanie odczytać wiadomość.

- Musiałam nie słyszeć dzwonka, poczekaj chwilę –Ana skinęła głową, a ja od razu zaczęłam przeszukiwać torebkę. Byłam trochę zestresowana, kiedy nie znalazłam tam telefonu, a potem, gdy opróżniłam kieszenie mojego swetra, a po urządzeniu nie było śladu. Wzięłam głęboki oddech, a potem spróbowałam odtworzyć wszystkie wydarzenia z wczorajszego dnia. Może akurat przypomnę sobie gdzie posiałam moją komórkę. Było wyjście do klubu, a potem kolejki shotów z Magdą. Taniec na parkiecie i kolejne drinki przy stoliku. Potem wyszłam na świeże powietrze, spotkałam Sangstera i poszliśmy do baru. Chwilę rozmawialiśmy, wypiłam drinka, a potem odezwał się Adam, że trzeba się zbierać, bo Magda przeholowała. Wyciągnęłam telefon na blat i.... – O cholera!

- Co się stało? – zapytała zaniepokojona, a ja usiadłam przed laptopem kompletnie załamana. Zgubiłam telefon. Po prostu świetnie. Gorzej być nie mogło.

OUR DESTINY, t.b. sangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz