[07]

1K 57 2
                                    

Niedziela minęła na totalnym lenistwie. Zanim się zorientowałam już był poniedziałek, Magda i Adam zbierali się do pracy, a ja sama przygotowywałam się do wyjścia. Kiedy moja siostra dowiedziała się, że zgubiłam telefon, zrobiła mi niezłą aferę. Na szczęście przeszło jej, kiedy powiedziałam, że załatwiłam sprawę i że telefon znalazł barman. Wolałam na razie nie mówić jej prawdy. Jeszcze nie potrzebnie, by się denerwowała, a tego nie chciałam.

Ubrałam spodnie, biały ażurowy sweter i trampki. Sprawdziłam ostatni raz, czy miałam wszystko schowane w torbie, a kiedy wybiła 11, wyszłam z domu. Może wychodziłam za wcześnie, ale chciałam się przejść na nogach na rynek, zwłaszcza, że od mieszkania mojej siostry to nie było, aż tak daleko. Autobusem jechałam jakieś dziesięć minut, więc na nogach nie mogło mi to zająć więcej niż pół godziny. Pogoda sprzyjała do spaceru. Nie było ani gorąco, ani zbyt zimno. Na niebie świeciło słońce i wiał delikatny wiatr. Miałam tylko nadzieję, że taka pogoda utrzyma się do końca dnia.

Kiedy doszłam na rynek, nie wiedziałam do końca, co ze sobą zrobić. Nie miałam telefonu żeby zabić czas, w którym miałam czekać na Sangstera, ale na szczęście nieprzeczytane Szeptem, które kupiłam jeszcze przed wyjazdem znajdywało się w mojej torbie i czekało, aż po nie sięgnę. Usiadłam, więc na ławce i wzięłam się za czytanie. Nie potrwało, jednak to długo, bo ktoś stanął nade mną i zasłonił mi słońce.

- Widzę, że się nie nudzisz – spojrzałam do góry i uśmiechnęłam się delikatnie do Sangstera. Tak, w końcu odzyskam swój telefon. – Co czytasz?

- Hush, hush – powiedziałam wstając z miejsca. Nadal byłam sceptycznie nastawiona do spędzenia całego dnia w towarzystwie chłopaka, ale nie dawałam po sobie tego poznać. – Mogę swój telefon?

- Masz ochotę na ciastko? – zapytał, tak jakby w ogóle mnie nie usłyszał. – Bo ja z chęcią bym zjadł.

Podejrzewałam, że nie mogłam zrobić nic innego jak tylko się zgodzić. Chciałam w końcu odzyskać swój telefon, prawda? Po za tym Sangster zrobił mi cholerną ochotę na ciastko i herbatę mrożoną.

- Mówiłeś, że znasz jakieś fajne miejsce – przypomniałam, a chłopak skinął głową i wskazał mi ręką kierunek.

- Panie przodem – uśmiechnął się uroczo, a ja ruszyłam tuż obok niego. To było dziwne, naprawdę. Jednak najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że czułam się przy nim, tak swobodnie jak przy moim bracie albo Adamie. To było zaskakujące, bo po raz pierwszy czułam się, tak w towarzystwie jakiegoś faceta, który był tylko moim znajomym. – Więc, co robisz w Nottingham, Gabby?

- Spędzam wakacje – wyjazd życia normalnie. – Moja siostra mieszka tutaj od dwóch lat i teraz zaprosiła mnie do siebie. A że mam trzy miesiące przerwy to postanowiłam z tego skorzystać. Po za tym, zawsze chciałam przyjechać do Anglii.

- Czemu, aż trzy miesiące?

- W Polsce studiuję technologię chemiczną i na zajęcia wracam dopiero w październiku – chyba jeden z niewielu plusów. Gdyby ktoś mi powiedział, że tak będę zapieprzać na uczelni to w ogóle bym nie szła na te studia. Na swoje szczęście ostatnie egzaminy miałam pod koniec maja i nie musiałam niczego poprawiać, więc mogłam się tylko cieszyć.

- I to jest to, co chcesz robić w życiu? – zapytał, otwierając mi drzwi do małej kawiarenki na ulicy. Delikatny dzwonek zadzwonił, kiedy weszliśmy do środka, a potem blondyn zaprowadził mnie do jednego ze stolików.

- Nie wiem – wzruszyłam ramionami. Serio, nie byłam do końca przekonana o tym, co chcę robić w życiu, ale na pewno nie chciałam skończyć w supermarkecie na kasie. A akurat ten kierunek był przyszłościowy. – Lubię chemię i w liceum byłam całkiem niezła.

- Rozumiem – blondyn skinął głową, a potem zawołał kelnerkę, która od razu do nas podeszła.

- Cześć Tommy – przywitała się z nim, a ja miałam wrażenie, że ten chłopak zna wszystkich w tym mieście. – To, co zawsze?

- Nie, tym razem wezmę ciasto czekoladowe i herbatę mrożoną – blondyn posłał dziewczynie wesoły uśmiech, a potem spojrzał na mnie. – Na co masz ochotę? Ja kupuję i nie przyjmuję żadnych wymówek.

- No dobra – westchnęłam. Wcale nie chciałam, by cokolwiek mi kupował, ale zrozumiałam, że nie udałoby mi się go przekonać. W gruncie rzeczy nie miałam, tak dobrej siły perswazji jak Anastazja. – Poproszę to samo w takim razie.

Kelnerka skinęła głową, zapisała coś w swoim notesie i odeszła.

- Znasz wszystkich w Nottingham? – zapytałam z czystej ciekawości. Chociaż w sumie to wszyscy znali jego. Sangster przecież był sławny i pewnie na każdym kroku czaił się jakiś paparazzi. Chociaż jeszcze żadnego nie zauważyłam.

- Nie – zaśmiał się wesoło. – W tamtym klubie jestem praktycznie za każdym razem, gdy przebywam w Notttingham. To samo tyczy się tego miejsca. Znam ludzi, bo często tutaj jestem i tyle.

- A to nie jest tak, że oni zdobywają renomę przez to, że tutaj przychodzisz? – zawsze mnie to zastanawiało. Chociaż z drugiej strony, wszyscy celebryci, aktorzy, czy piosenkarze to też ludzie. W niczym się nie różnili, chyba że stanem swojego konta. – Wiesz jesteś rozpoznawalny, dziewczyny za tobą szaleją i różne takie.

- Nie mam o tym żadnego pojęcia – przerwał, kiedy ta sama dziewczyna, która odbierała nasze zamówienie, przyniosła nam smakowicie wyglądające ciastka i dobrze pachnącą herbatę mrożoną. – Po za tym jeśli to tylko pomoże im zarobić więcej to czemu, nie? Moje dobre imię na tym nic nie straci.

Nie wiedziałam jak mam zareagować na jego słowa, więc najzwyczajniej świecie skinęłam głową i wzięłam się za czekoladowe ciastko. Kłamałbym, gdybym powiedziała, że wcale mi nie smakowało. Było na odwrót. Normalnie, miałam wrażenie, że nigdy wcześniej nie jadłam czegoś, aż tak dobrego.

- To jest pyszne – nie pierwszy raz jadłam ciasto czekoladowe, ale to wyjątkowo mi smakowało. Jak nie przepadałam na co dzień za zbyt dużą ilością czekolady to akurat to ciasto miało, tak delikatny i smaczny smak czego bym nigdy nie przypuszczała.

- Cieszę się, że ci smakuje – blondyn uśmiechnął się do mnie, a następnie wyłożył na stolik mój telefon. – Oddaję twoją własność.

- Dzięki – szybko wzięłam urządzenie do ręki i odetchnęłam z ulgą. O wiele lepiej czułam się, gdy trzymałam swoją komórkę w dłoni. Schowałam telefon do swojej torebki, nawet nie spoglądając na te wszystkie wiadomości od Any, które wysłała mi w piątkowy wieczór. – Naprawdę mnie uratowałeś. Gdybym go nie znalazła to nie wiem, co bym zrobiła.

- Tak bardzo zależy ci na tym urządzeniu? Spotkanie na żywo nie jest o wiele lepsze?

- Jest – szczerze w to wierzyłam. Nigdy nie należałam do osób, które są strasznie uzależnione od telefonu – nie spędzałam każdej możliwej chwili na messengerze, instagramie, czy facebooku. Jednak potrzebowałam go do kontaktu z moją mamą, która odpychała od siebie jakąkolwiek technologię. – Jednak czasami nie masz czasu się spotkać, a potrzebujesz coś załatwić. Co robisz w takiej sytuacji? Dzwonisz, bo to najszybszy i najprostszy sposób do komunikacji.

_______________

Jest i nowy rozdział. Krótki, ale to dopiero część spotkania Gabrieli Z Thomasem. 

Pozdrawiam, 

Elliaze. 

OUR DESTINY, t.b. sangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz