[37]

561 34 10
                                    

Tydzień później, w ostatni dzień roku, usłyszałam pukanie do drzwi. Sam ten fakt zbytnio mnie nie zaskoczył, bo nie raz odbierałam pocztę (kiedy wiedziałam, że ma przyjść) lub któryś z sąsiadów potrzebował coś od mojej mamy, jednak to zawsze ona pierwsza była przy drzwiach. Tego dnia nie mogłam się zamknąć w swoim pokoju, bo znajdywałam się sama w mieszkaniu. Mama pracowała do południa, Janek nie zapowiadał się na żadne odwiedziny, a Magda i Adam kilka dni temu wrócili do Nottingham. W rozweselonych i szczęśliwych humorach, czego bardzo im zazdrościłam. Też chciałam być, tak szczęśliwa, jak oni we dwoje.
Z początku chciałam zignorować tajemniczego przybysza. Siedziałam nad notatkami z uczelni i starałam się cokolwiek z nich zrozumieć, jednak wszystko mnie rozpraszało, a pukanie tylko się nasilało. W końcu zdenerwowana rzuciłam notatki na łóżku, a potem szybko przeszłam całe mieszkanie i otworzyłam mocno drzwi z zamiarem nakrzyczenia na tajemniczego gościa.
Jednak, kiedy stanęłam przed niespodziewanym przybyszem, zamarłam w miejscu i nie byłam w stanie cokolwiek powiedzieć. W swoich najśmielszych snach nie spodziewałam się tego, że zobaczę Sangstera stojącego w progu mojego mieszkania.
- Cześć, Gabby - powiedział, uśmiechając się szeroko tak jakby nigdy nic. - Wpuścisz mnie, czy mam zakolegować się z tym o to tutaj korytarzem?
Ciągle w szoku, otworzyłam szerzej drzwi, tak by Thomas mógł przejść. Niemal od razu wyczułam zapach jego perfum, dokładnie taki sam jaki pamiętałam. Przez chwilę zapomniałam o wszystkim. Chciałam od razu rzucić mu się w ramiona i znów poczuć jego pocałunki na moim ciele. Potem jednak przyszło opamiętanie i chęć dowiedzenia się czemu, tak nagle przyjechał bez żadnej informacji, skoro przez ostatni miesiąc praktycznie się do mnie nie odzywał. Nie napisał nawet jednego, głupiego smsa. Nie wspomnę już o życzenia świątecznych, kiedy to najbardziej mnie zabolało.
- Co ty tutaj robisz, Thomas? - zapytałam, starając się brzmieć na spokojną i wyluzowaną. Podejrzewałam, że nie wyszło mi to najlepiej. Nie chciałam mu pokazać tego, jak zaczęłam się stresować jego obecnością, bo dokładnie tydzień temu poprzysięgłam sobie, że porozmawiam z nim na poważnie, kiedy będę miała do tego okazję. Ta okazja nadarzała się właśnie w tym momencie, jednak nie spodziewałam się przeprowadzić jej na żywo w cztery oczy.
- Przyjechałem się z tobą zobaczyć - wyjaśnił, podchodzą do mnie. Złapał mnie za ręce, a ja poczułam, jak przez całe moje ciało przechodził znajomy dreszcz. Ostatnimi czasy zapomniałam o tym, jak reagowałam na jego dotyk. Może i mogłam podjąć decyzję, która z pewnością miała zaboleć, ale moje ciało samo mnie zdradzało. Każdy milimetr pragnął Thomasa od momentu, w którym pojawił się w moim życiu. Sangster pochylił się nade mną, a kiedy mnie pocałował, wszystko wróciło ze zdwojoną mocną.
Jak mogłam z nim zerwać, skoro jeden pocałunek potrafił wywołać u mnie, tak skrajne emocje? Już lepszy był związek na odległość i świadomość, że w trakcie każdego spotkania on jest tylko mój, a ja jestem jego niż fakt, że w ogóle do siebie nie należeliśmy. Bez większego namysłu odwzajemniłam pocałunek, przybliżając się do niego najbliżej, jak to było tylko możliwe. Tęskniłam za jego dotykiem, zapachem i obecnością. A teraz miałam go na wyciągnięcie ręki i nie mogłam z tego zrezygnować.
- Czemu nic mi nie powiedziałeś? - zapytałam, chociaż jednocześnie nasuwało mi się drugie pytanie. Czemu się do mnie nie odzywałeś?
- Chciałem ci zrobić niespodziankę, Gabby - uśmiechnął się. Nie wypuszczał mnie ze swoich ramion, a ja czerpałam z tej chwili jak najwięcej. Był tutaj ze mną, znów mogłam czuć go pod swoimi palcami. Tylko to się liczyło. - Mam nadzieję, że mi się udało?
- Tak - spojrzałam mu w oczy. - Ale czemu się tak długo nie odzywałeś? Zastanawiałam się, czy coś ci się nie stało.
- Przepraszam cię bardzo, mała - powiedział ze skruchą, łapiąc moją twarz w swoje dłonie. - Ostatni miesiąc był naprawdę dla mnie ciężki, a nie chcę ci zawracać tym głowy, teraz kiedy jestem tutaj tylko jeden dzień. Niestety jutro po południu mam samolot do Nowego Jorku.
- Opłacało ci się przyjeżdżać tylko na jeden dzień? - nie ukrywałam tego, że widocznie posmutniałam. Przyjechał, ale tak naprawdę okazywało się, że już zaraz znów miało go nie być. Czy potrafiłam to znieść? Czy byłam w stanie żyć ze świadomością, że za każdym razem mieliśmy widzieć się tylko kilka godzin?
Nie. Poza tym to nie tak wyobrażałam sobie jakikolwiek związek. Nawet te na odległość.
- Musiałem się z tobą zobaczyć, Adams - oznajmił, a potem znów mnie pocałował. Jego ręce szybko znalazły się pod moją bluzką, a ja zdołałam zapomnieć o całym otaczającym mnie świecie. Jednak niemiłe uczucie tego, że to nie ma sensu, powróciło i pomimo starań nie udało mi się go odepchnąć na drugi plan.
- Kiedy przyleciałeś do Polski? - zapytałam szczerze zaciekawiona. Pociągnęłam go w stronę salony, a potem oboje usiedliśmy na kanapie. Przerzuciłam swoje nogi przez jego uda, a on natychmiast zaczął mnie po nich głaskać.
- Nad samym ranem - odpowiedział szczerze. - Ale zdążyłem jeszcze zahaczyć o hotel i wynająć pokój na jedną noc. Jutro o 12 muszę być na lotnisku.
- Nie możesz zostać jeden dzień dłużej? Jutro Nowy Rok - zauważyłam, chociaż przeczuwałam, że to nie ma żadnego związku. To tak jak praca kelnerki, gdzie pracujesz przez cały rok bez ustawowego wolnego na święta, czy weekendy. Dlatego też zrezygnowałam w tym roku z pracy dorywczej w trakcie studiów. Moje stypendium na razie starczało i mi i mamie, także nie narzekałam. - Mogłabym pokazać ci moje miasto albo poszlibyśmy gdzieś wieczorem z okazji Sylwestra.
- Chciałbym, Gabby - westchnął ciężko. - Ale nie mogę. Twoja propozycja jest tak kusząca, że gdyby nie kontrakt, który mnie obowiązuje, to już dawno bym do ciebie przyjechał i został, tak długo, jak się da.
- Rozumiem - skinęłam głową. Nie zgadzałam się z tym i denerwowałam się, bo nie mogłam nic z tym zrobić. - Po prostu wydałeś multum kasy na bilety ze Stanów do Polski i z powrotem, więc oczekiwałam spędzić z tobą trochę więcej czasu, a nie tylko kilka godzin.
- To wykorzystajmy najlepiej to, co mamy, mała.
- Co proponujesz?
- Twój pomysł z wycieczką po twoim mieście to nadal aktualny? - zapytał, a ja od razu skinęłam głową. Poznań był moim rodzinnym miastem, więc nie mogłam mu nie pokazać przynajmniej kilku ulubionych miejsc. - Super, a wieczór spędzimy w moim pokoju w hotelu, co ty na to? Zjemy jakąś kolację, a o północy wypijemy szampana.
- Myślę, że taki pomysł jest idealny, panie Sangster - powiedziałam wesoło i już po chwili czułam usta blondyna na swoich wargach.
Znów byłam szczęśliwa, jednak wiedziałam, że trwało to tylko krótko. Dlatego już wtedy podjęła prawdopodobnie najdojrzalszą decyzję w moim życiu. Nie mogłam trwać w czymś, co w tym momencie łączyło mnie z Thomasem. Nie byłam w stanie cierpieć przez dłuższy okres z powodu braku żadnej wiadomości od chłopaka, a potem cieszyć się jak szalona na jego widok, by znów się załamywać z powodu braku jego obecności w moim życiu.
Może on umiał się do czegoś takiego przyzwyczaić.
Ja nie umiałam.

OUR DESTINY, t.b. sangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz