[02]

1.2K 65 9
                                    



Oficjalnie zgubiłam się w Nottingham.

Spacerując po mieście i idąc zgodnie ze wskazówkami na mapie, po prostu się zgubiłam. W normalnej sytuacji natychmiast zaczęłabym panikować, ale nie teraz. Byłam w Anglii na wakacjach życia i miałam zamiar spędzić ten czas najlepiej jak umiałam. Więc, co mogło mi grozić? Raczej nic.

Słońce mocno prażyło, co była dla mnie kolejnym zaskoczeniem. Myślałam, że w Anglii przez cały czas jest pochmurno, ponuro i pada deszcz. Nie żebym miała coś przeciwko deszczowi, ale nie chciałam wracać do Polski, tak samo blada jak z niej wyjechałam. Dzisiejszego dnia miałam tylko jeden cel – stary rynek w Nottingham. Chciałam rozłożyć sobie zwiedzanie miasta na każdy dzień, bo wiedziałam, że w ten sposób będę w stanie zwiedzić o wiele więcej i bardziej dokładnie. Chciałam poznać to miasto i znaleźć kilka ulubionych miejsc, do których będę przychodzić, kiedy zwiedzę już całe miasto, a Magda nadal będzie w pracy. Nie uśmiechało mi się siedzieć samemu w domu, zwłaszcza, że byłam w takim miejscu jak Nottingham.

Stary rynek naprawdę mnie zauroczył. W jednej z kawiarni wypiłam smakowitą herbatę i po prostu przyglądałam się ludziom. Nie byłabym sobą, gdybym do herbaty nie zamówiła jakiegoś dobrego ciastka. Wszystkie wyglądały zachęcająco, ale w końcu zdecydowałam się na zwykły blok czekoladowy. Nie wiedząc czemu, wszyscy którzy przechodzili obok mojego stolika, dziwnie mi się przyglądali. Może miałam wypisane na twarzy, że nie jestem z Anglii? Jednak nie robiłam sobie nic z tego i uśmiechałam się do każdego kto tylko na mnie spoglądał. To było ciekawe, bo mimo, że nie lubiłam być w centrum uwagi to w jednej chwili czułam się jak jakaś gwiazda, którą każdy zna. W rzeczywistości byłam zwykłą dziewczyną, która studiowała technologię chemiczną na politechnice poznańskiej.

Na samym rynku spędziłam kilka godzin, ale w pewnym momencie miałam dosyć tego ruchu i hałasu. Chciałam odpocząć, pozbierać myśli, a park do takich rzeczy nadaje się najlepiej. Na mapie znalazłam swój cel podróży i droga nie wydawała się ani trudna ani długa, jednak rzeczywistość okazała się bardziej okrutna niż mogłabym się spodziewać.

Nigdy nie sądziłam, że nawet mając mapę będę potrafiła się zgubić, jednak właśnie, tak się stało. Chciałam się śmiać i to robiłam, kiedy przystanęłam przy niskim murku i pochylałam się nad mapą, by znaleźć odpowiednią drogę. Równie dobrze mogłabym się zapytać kogoś o dobrą drogę, ale nie czułam takiej potrzeby. Nigdzie mi się nie śpieszyło, a wiedziałam, że jeśli w najbliższym czasie zadzwoni do mnie Magda, zaniepokojona tym, że mnie nie ma to bez żadnych oporów będzie w stanie po mnie przyjechać. Więc, czym miałam się przejmować?

- Ha! – zawołałam do siebie, zdając sobie sprawę, że to nie mapa wskazała mi złą drogę tylko, że to ja weszłam w złą ulicę. W sumie mogłam się tego spodziewać. Wzięłam mapę do rąk, odeszłam od murku, a potem poczułam jak coś na mnie wpada, a ja tracę grunt pod nogami.

- Uważaj! – usłyszałam nad sobą. Ktoś objął mnie w pasie i w ostatniej chwili uratował mnie przed upadkiem na chodnik. Halo, co się stało? Spojrzałam do góry i stanęłam twarzą w twarz z wysokim, blondwłosym mężczyzną o pięknych, ciemnych oczach. Miałam wrażenie, że skądś go znam, ale w tym momencie nie mogłam skupić się na niczym innym jak na jego spojrzeniu i dotyku na mojej talii. Czułam jak po moim ciele przeszedł delikatny dreszcz. Było to dla mnie wyjątkowo nieznane uczucie i nie wiedziałam, co o tym myśleć.

- Ja... dziękuję – powiedziałam w końcu. Wyprostowałam się i odsunęłam od mężczyzny, poprawiając swoją torbę na ramieniu. Spojrzałam na niego i zamarłam z wrażenia. Co jak co, ale nie spodziewałam się, że w pierwszy dzień pobytu w Nottingham wpadnę na nikogo innego jak Thomas'a Sangstera. – O matko. Ja ciebie znam.

Po jego minie wywnioskowałam, że powiedziałam coś nie tak. Tylko nie za bardzo wiedziałam co. Jednak często było, tak że zanim pomyślałam to coś powiedziałam, a potem miałam przechlapane. Wyglądało na to, że tak będzie i tym razem.

- Tak, tak to ja – odpowiedział z wyrzutem głosie. – Chcesz autograf? Wspólne zdjęcie? Byle szybko, bo nie mam zbyt wiele czasu. I tak marnuję go od momentu, kiedy na mnie wpadłaś.

- Nie wpadłam na ciebie – zaprzeczyłam natychmiast. Czułam jak coś się we mnie gotuje. Nie po raz pierwszy miałam do czynienia z kimś sławnym, ale jak do tej pory nikt nie był, tak chamski jak Sangster. Pierwsze wrażenie trysnęło jak najzwyklejsza bańka mydlana. A ktoś mi wspominał, że podobno jest straszliwie uprzejmy i opanowany. Chyba ktoś go z kimś pomylił, bo ten blondyn przed którym teraz stałam na pewno taki nie był. – To ty nie widziałeś jak szłam. Normalny człowiek patrzy gdzie idzie.

- Więc mówisz mi, że to moja wina?

- Tak, bo nie patrzyłeś – oznajmiałam, a chłopak zrobił coś czego kompletnie się nie spodziewałam. Zaczął się śmiać, co kompletnie mnie zdezorientowało. – Śmiejesz się ze mnie?

- Żebyś wiedziała – przejechał palcami po ustach, a ja zacisnęłam palce, tak, że poczułam wbijające się paznokcie pod skórę. Zaraz oszaleję. Musze stąd jak najszybciej pójść. To jedyne rozwiązanie. – Jesteś naprawdę zabawna.

- Cieszę się, że jestem dla ciebie obiektem rozrywki. Do widzenia – uniosłam wysoko głowę i odwróciłam się zarzucając włosami. Nigdy, ale to przenigdy nie spotkałam, tak irytującego mężczyznę. Chciałam jak najszybciej o tym zapomnieć, jednak ta krótka rozmowa prześladowała mnie do momentu, w którym w końcu odnalazłam park i nawet wtedy, gdy wracałam do domu Magdy.

Na szczęście, kiedy weszłam do domu mojej siostry i poczułam zapach gotowanego makaronu ze szpinakiem od razu zapomniałam o tamtym zdarzeniu. Na szczęście wiedziałam, że już nigdy więcej nie spotkam Sangstera, więc przestałam o tym myśleć. Mogłam mu być tylko wdzięczna za to, ze uchronił mnie przed wypadkiem. Nic więcej.

- Jak ci się udał dzień? – zapytała Magda, kiedy weszłam do kuchni. – Mam nadzieję, że nie najadłaś się na mieście, bo właśnie skończyłam robić obiad.

- Całkiem w porządku – nie ukrywajmy, że taka była prawda. Naprawdę dobrze spędziłam ten dzień. – Spędziłam trochę czasu na starym rynku, a potem poszłam na spacer do parku.

Nie widziałam potrzeby, by wspominać jej o tym incydencie. Wieczorem wejdę na facebooka i ponarzekam na to do Anastazji. Po za tym, tak właściwie nic się nie stało. Za wyjątkiem tego, że poczułam się urażona z tego względu, że ktoś śmiał się z mojego zachowania. Normalnego, a nie tego, które towarzyszyło mi w trakcie spotkania ze znajomymi i robiłam wszystko, by ich rozśmieszyć.

- Przepraszam, że musisz sama się na razie zająć, ale mam taki nawał pracy, że to się w głowie nie mieści – moja siostra podała mi miskę z obiadem, który natychmiast zaczęłam jeść. Sorry, makaron ze szpinakiem to moje ulubione danie. – Ale obiecuję, że przez weekend będę tylko do twojej dyspozycji. Nawet zastanawiałam się z Adamem, czy by wieczorem w piątek nie wyjść na jakieś piwo albo coś.

- Mi to odpowiada – uśmiechnęłam się. – Z chęcią gdzieś z wami pójdę.

Magda skinęła głową i sama usiadła przy stole, zajadając się obiadem. 

______

Pozdrawiam, 

Elliaze :)

OUR DESTINY, t.b. sangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz