[32]

593 38 2
                                    

Do Skegness zajechaliśmy dwie godziny później. Thomas wykupił nam miejsce w jakimś przydrożnym hostelu, potem kazał mi się przebrać, by w końcu móc wykorzystać to, że byliśmy nad morzem.

Nie wyobrażałam sobie, że w tym roku znajdę się gdzieś nad morzem. Chociażby na chwilę, dlatego chciałam wykorzystać to w stu procentach. Od kilku dobrych lat nie miałam okazji do tego, by spędzić, chociaż jednego dnia gdzieś nad wodą, a teraz mogłam sobie to w końcu odbić. Co prawda nie byłam zbyt zachęcona do tego, by moczyć się w morzu i wzięłam strój kąpielowy tylko dla zasady. Może było słońce i jakieś +20 stopni na zewnątrz, ale byłam pewna, że woda nie miała nawet dziesięciu stopni i kąpanie się w niej równało się porządnemu przeziębieniu. Wiedziałam, jednak, że Thomas był na tyle szalony, że byłby w stanie mnie zmusić do tego, by zanurzyć się w wodzie.

— I co, podoba ci się? — Thomas zarzucił swoją rękę na moje ramię, prowadząc mnie wydeptaną ścieżką po piasku. Tak jak mogłam się domyślić na plaży nie było praktycznie nikogo oprócz kobiety z dwójką małych dzieci, które biegały wokół niej. Było też starsze małżeństwo ze szczeniakiem owczarka niemieckiego. Zawsze miałam słabość do psów, więc uśmiechnęłam się szeroko na widok zwierzaka.

— Cieszę się, że mnie tutaj zabrałeś, naprawdę — spojrzałam na niego, całując go w policzek. — To zawsze jakaś odskocznia od miasta.

Blondyn skinął głową i zamilkł. Przyglądałam mu się przez krótką chwilę i od razu zauważyłam, że gdzieś odpłyną ze swoimi myślami. Nie po raz pierwszy zastanawiałam się nad tym, o czym rozmyślał, ale dochodziłam do wniosku, że nigdy się o tym nie dowiem. To było całkiem zabawne, bo gdy to ja odpływałam i on to zauważył to od razu pytał się o to, co było powodem mojego zamyślenia. Zawsze mu odpowiadałam. Kiedy było na odwrót, Thomas się tylko uśmiechał i nic nie mówił. To było czasem niemożliwie denerwujące, ale szanowałam to i nie komentowałam. Bo i po co?

Wzięłam głęboki oddech i zaciągnęłam się orzeźwiającym powietrzem. Naprawdę się cieszyłam, że tutaj się znalazłam. W ciągu jednych wakacji mogłam wykreślić przynajmniej dwie rzeczy z niepisanej listy rzeczy, które chciałam zrobić w życiu. Pierwsza to zakochać się do szaleństwa. Nie sądziłam, że kiedykolwiek to się stanie. Uważałam, że któregoś dnia na pewno z kimś będę, jednak wiedziałam, że to Thomas był tym jednym. Gdyby ktoś inny był na jego miejscu to nie czułabym tego samego, co teraz. Drugą rzeczą, którą mogłam skreślić to pobyt w Londynie. Zanim wyjechałam do Anglii to wiedziałam, że odwiedzę stolicę, ale nie myślałam, że spędzę w niej prawie tydzień.

— Odpłynąłem, prawda? — Odwróciłam się do blondyna i tylko skinęłam głową. Sangster uśmiechnął się do mnie nieznacznie i mocniej do siebie przysunął. — Nie zapytasz, o czym myślałem?

— Nie muszę — wzruszyłam ramionami, wtulając się w jego sylwetkę. To nie był pierwszy raz, kiedy dochodziłam do tego, że najbezpieczniej czułam się właśnie w jego ramionach. Wiedziałam, że będzie mi tego brakować. Nie chodziło już o jakieś niezwykłe rzeczy robione w jego towarzystwie. Po prostu fakt, że nie będę go mieć blisko siebie, wtedy, kiedy najbardziej będę go potrzebować, dobijał mnie jak nic innego. — Mogę mieć tylko nadzieję na to, że myślałeś o mnie.

— Myślałem o tym, co będzie pojutrze — odezwał się, a to zaskoczyło mnie jeszcze bardziej. Przez cały ten czas myślałam, że tylko ja nie mogłam wyzbyć się z głowy myśli o moim wyjeździe. Tym czasem Thomasa też to dręczyło. Tylko, że on w porównaniu do mnie nie dawał nic po sobie poznać, a ja cały czas wałkowałam ten temat. Tak jakby to była jakaś moja mantra, której nie umiem się pozbyć. — I doszedłem do tego, że to były moje najgorsze myśli od momentu, w którym się pokłóciliśmy.

OUR DESTINY, t.b. sangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz