[11]

929 66 9
                                    


- Co powiesz na małą grę?

Leżałam na kocu próbując łapać jakiekolwiek promienie słoneczne i po prostu odpoczywałam po posiłku, który zapewnił mi Thomas. Serio, chyba uważał, że jestem nie dożywiona, bo dawał mi wszystko, co miał pod ręką. A ja no cóż... Uwielbiałam jedzenia, więc nie protestowałam. Byłam najedzona i teraz w ogóle nie mogłam się ruszać. Dosłownie, nie miałam siły na nic i w tym momencie nie wyobrażałam sobie powrotu do miasta.

- Hmmmm? – odwróciłam się w stronę Sangstera. Wyłączyłam się na chwilę i w sumie nie wiedziałam, co się działo. Ogólnie od jakiegoś czasu ze sobą nie rozmawialiśmy, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Trwaliśmy w milczeniu, ale nie była to krępująca cisza, którą nie raz odczuwałam z innymi facetami.

- Mówię o tym, że możemy zagrać w „ Ja, nigdy..." – zmarszczyłam czoło, kiedy usłyszałam jego propozycję. – Wiesz, chodzi o to, że każdy mówi to czego jeszcze nigdy nie zrobił.

- Wiem, wiem o co biega w tej grze – raz, czy dwa zdarzało mi się w nią zagrać, ale wtedy miałam przy sobie Anę i co najważniejsze wszyscy byli porządnie nachlani i mało kto pamiętał rano o czym gadaliśmy. Cóż... My z Aną zawsze większość rzeczy pamiętałyśmy. – Ale tak na trzeźwo?

- Właśnie tak jest najlepiej, Gabby – uśmiechnął się w uroczy sposób, a ja poczułam jak coś skręca mi się w żołądku. Dobra, zdecydowanie za dużo zjadłam. – Boisz się?

- Nie! – odpowiedziałam natychmiast. Trochę za szybko, bo ja sama wiedziałam, że granie w „ja, nigdy" na trzeźwo nie jest dobrym pomysłem. Oczywiście, że się bałam, bo miałam opory do tego typu gier.

- Co ci szkodzi ze mną zagrać? Wszystko zostaje między nami...

- Wiem, ale....

- Czyli gramy – chłopak szybko mi przerwał. Podniósł się do pozycji siedzącej, skrzyżował nogi, a potem rzucił we mnie jedną z winogron, które miał jeszcze w zanadrzu. – Ja zacznę. Nigdy nie grałem w koszykówkę.

Uniosłam brwi do góry. Jaja sobie ze mnie robił, czy jak? To było w ogóle możliwe, że ktoś ani razu nie grał w koszykówkę? To jeden z najpopularniejszych sportów na świecie. Wnioskując po jego minie wyglądało na to, że on naprawdę nie ściemniał, by mnie rozluźnić.

- Co? Przecież to niemożliwe! – natychmiast zawołałam. Thomas był nie wzruszony, a na twarzy nadal miał tą swoją wesołą minę. – Serio nigdy nie grałeś w koszykówkę?

- To, tak samo jak ty nie umiesz pływać – pokazał mi język, a ja wywróciłam oczami. Ja nie umiałam pływać, bo po prostu nikt nie umiał mnie nauczyć, a ja nie widziałam w tym zbytniej potrzeby. Sprawa z koszykówką była zupełnie inna. – Rozumiem, jednak że ty sobie świetnie z nią radzisz i możesz pokazać mi co nieco?

- W sumie czemu nie? Sama dawno nie grałam, więc jak skołujesz piłkę i zaprowadzisz mnie na boisko to możemy zagrać.

- No i sprawa załatwiona. Dawaj piątkę! – blondyn uniósł rękę do góry, a mi nie pozostawało nic innego jak uderzyć swoją dłonią o jego. –Teraz twoja kolej.

No, tak. Prawie zapomniałam. Hmmm, co ja nigdy nie robiłam? Wymyślenie czegoś sensownego na trzeźwo było trudniejsze niż sądziłam.

- Dobra – powiedziałam w końcu. Uważałam, że to, co chcę powiedzieć będzie idealnym wyjściem z tej sytuacji. – Nigdy nie grałam na żadnym instrumencie.

- To zawsze można zmienić – puścił mi oczko, a potem szybko zaczął się sam zastanawiać nad tym, co ma powiedzieć. Jeśli ktoś wcześniej by mi powiedział, że będę znajdować się w takiej sytuacji to nigdy bym nie uwierzyła. Powiedziałabym, że ktoś robi sobie ze mnie niezłe jaja. – Nigdy nie upiłem się do nieprzytomności.

OUR DESTINY, t.b. sangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz