Kolacja minęła szybciej niż mogłabym podejrzewać. Żałowałam, bo nie chciałam stąd wychodzić. Świetnie się bawiłam w towarzystwie Thomasa i mimo, że nie rozmawialiśmy o tym, co się wcześniej wydarzyło to miałam wrażenie, że coś się zmieniło. Nie w naszych relacjach, ale we mnie samej. Może potrzebowałam właśnie takiego bodźca, by zrozumieć, że nie mogę cały czas przed wszystkim uciekać.
- Nie wracamy? – spytałam po tym jak opuściliśmy restaurację, ale blondyn pokierował mnie w zupełnie inną stroną niż stało jego auto.
- Jeszcze nie – Thomas uśmiechnął się tylko i wyciągnął w moją stronę ramię. – Przejdziemy się?
- Dobrze, że nie ubrałam szpilek – zażartowałam, a chłopak zmarszczył rozbawiony brwi, jednocześnie zamykając oczy.
- Chodź tutaj – mruknął i nie zastanawiając się nad niczym, przyciągnął mnie do siebie i objął mnie ramieniem. To było przyjemne i nie protestowałam. Tak naprawdę nie widziałam potrzeby, bo w żaden sposób nie czułam się skrępowana, czy zmuszana do czegoś, co nie chciałam robić.
- Tommy?
- Co jest? – chłopak spojrzał na mnie i przysunął do siebie jeszcze bardziej. Zachowywaliśmy się jak para, a nawet nią nie byliśmy. Nie przeszkadzało mi to, bo rozumiałam, że nie miałam czego się bać. Będzie, co będzie, a ja nie miałam zamiaru rezygnować z czegoś, co może okazać się dla mnie najlepszą przygodą życia.
- Nie boisz się, że ktoś może nas teraz zobaczyć? W sensie chodzi mi o to...
- Wiem, co ci chodzi po głowie, Gabby – przejechał palcami po moim zakrytym ramieniu, ale nawet przez to czułam jak moje ciało reaguje na jego dotyk. – Mówiłem ci wcześniej, że nie obchodzi mnie, co będą myśleć o mnie ludzie. Dla większości jestem tylko chłopakiem z kina, ale tak naprawdę nikt mnie nie zna. To, że jutro w Internecie mogą pojawić się nasze, wspólne zdjęcia w żaden sposób mnie nie interesuje.
- Nie zastanawiasz się, co mogą zrobić twoje psychofanki, kiedy je zobaczą?
- Nie – Thomas pokręcił głową. – Nie rozmawiajmy o tym, co? Będzie, co ma być i chyba już sama dzisiaj do tego doszłaś, nie mylę się?
Zarumieniłam się delikatnie i skinęłam na jego słowa. Więcej o tym nie rozmawialiśmy i po prostu spacerowaliśmy po okolicy, trzymając się za ręce. To było dla mnie coś nowego, ale czułam, że właśnie tak miało być. Chyba po raz pierwszy w życiu wiedziałam czego pragnę i znałam swoje miejsce na tym świecie. W tym momencie było ono tylko i wyłącznie przy boku Sangstera. Nie chciałam do tego dopuścić, ale teraz musiałam przyznać się przed samą sobą, że zakochiwałam się w chłopaku. Wiedziałam, że poddam się temu uczuciu, ale już w tym momencie bałam się tego, że za bardzo przywiążę się do tego, co miałam tutaj i wcale nie będę chciała wracać do Polski.
Zawiał mocny wiatr, a ja poczułam jak zimny powiew dociera do każdego fragmentu mojego ciała. Nic nie mogłam poradzić na to, że w pewnym momencie zadrżałam i nawet ciepły dotyk Thomasa nie był w stanie zapewnić mi odpowiedniego ciepła.
- Gabby, zachowujesz się jak dziecko – zrugał mnie, a ja tylko obserwowałam to jak ściąga z siebie marynarkę i następnie zakłada ją na moje ramiona. Od razu zrobiło mi się cieplej, tak samo jak ponownie poczułam zapach jego perfum, którym od razu się zaciągnęłam. Ten zapach przez chwilę mnie odurzył i czułam się tak jak po zażyciu jakiegoś narkotyku. Nigdy nie brałam, więc w sumie nie wiedziałam jak to jest, ale gdybym miała to do czegoś porównać to podejrzewam, że trafiłabym w dziesiątkę. – Lepiej?
CZYTASZ
OUR DESTINY, t.b. sangster
FanfictionGabriela Adamczyk to prosta, zwariowana i otwarta dziewczyna. Jej marzeniem jest skończyć studia na Politechnice Poznańskiej, a potem zacząć pracę w swoim zawodzie. Jednak zanim to nastąpi ma zamiar spędzić wspaniałe trzy miesiące w Nottingham gdzie...