Obudził mnie nie przyjemny dźwięk budzika i słodki zapach moich ulubionych naleśników. Na zegarku nie wybiła jeszcze 7:00 co dało mi jeszcze chwili leniuchownia w swoim ciepłym łóżku. Wsumie dzisiaj nie miałam ochoty z niego wychodzić. Słońce w zenicie dobijało się do mojego pokoju denerwując mnie tym swoim blaskiem. Mialam nadzieje że Merry zapomni o tym dniu i poprostu i dziś mi odpuści jednak z nadzieji wybiły mnie kroki zbliżające sie do moich drzwi. Zakryłam się całą kołdrą udając że śpię moze ten mój słodki sen wywiedzie ja z tego banalnego pomysłu.
- Cornelia proszę cię musisz wreście wyjść z tego domu. - zarzuciła swoim słodkim jednocześnie stanowczym głosem. Nie mialam zamiaru tam iść może nie bylam na to gotowa.
- No ale...
- nie ma ale... mama była by na ciebie zła. - właśnie mama ale jej nie ma i nie będzie. Odsłoniłam twarz i zarzuciłam wrogim spojrzeniem. Zachowała kamienna twarz poczym pokazała na szafe pełną ubrań. Przekręciłam oczami poczym Zmierzyłam do garderoby po szkolny mundurek. Ubrałam biała koszulke do tego sweterek z tarczą z imieniem szkoły i spódniczkę w kratke czarne zakolanowki i czarne botki. Nałożyłam delikatny make up. Nie przepadałam za mocnym makijażem. Włosy związałam czerwoną kokartką. Po dłuższym przeglądaniu się w lustrze stwierdziłam ze nie wyglądam az tak źle. Zapakowałam zeszyty do torby nie dbając o to czy ich za wartość mi sie przyda poprostu je wzięłam i zeszłam na dol. Mery już przyrządzała sniadanie chodz szczerze nie byłam glodna. Postawiła mi pod nos talerz z jajecznicą zapach tego jedzenia trochę mnie zemdlił ale zachowałam spokój i próbowałam zostać nie zauważona przez Mery zaraz by mi choroby wmawiała. Pokazałam na zegarek poczym wyszłam z domu. Stanęłam na przeciw czarnego BMW Mery miała fioła na punkcie tych aut a hajsu jej nigdy nie brakowało. Usiadłam na miejscu pasażera machając głową w rytmie piosenki. Mery dołączyła do mnie chwilę potym odpaliła auto oparłam sie o futerkowy fotel czując jak bardzo ściska mnie w brzuchu. Nowa szkoła nowi ludzie. czy będę do nich pasowac? Czy oni tez uznaja mnie za dziwaka i szaleńca. Nigdy nie chciałam zrobić nikomu krzywdy a to co sie stało w malibu to był tylko odruch. Zasmutnialam bardziej. Chciałam poprostu wyskoczyć z tego auta ale ta kamienna mina Mery doprowadzała mnie do spokoju.
-będzie dobrze - odparła nagle nie odrywając wzroku od drogi.
-mhm oby - zmruczałam pod nosem kiedy auto zaczynało zwalniać. Ujrzałam wielką brake z orłem i wszystkich w podobnych ubiorach to znaczy mundurkach. Coraz bardziej brakowało mi tchu chciałam uciekać ale przecież nie mogę się teraz wycofać. Ostatni raz spojrzałam na Mery ale jej kamienna twarz nie ulegała zmian czyżby bala sie tak samo jak ja. Wzięłam torbe i wysiadłam z auta. Zmierzyłam w stronę bramy i delikatnie otworzyłam wchodząc do środka delikatnie podarzalam do drzwi szkoły czułam ma swoim ciele spojrzenie innych uczniów i wiedziałam ze Mery nie odjechała co mnie zdziwiło. Zachowałam spokój i dotarłam do drzwi obróciłam się w strone Mery wysłała mi uśmiech poczym dodała gazu. Westchnęłam i weszłam do środka. Starałam sie byc az tak nie zauważana inni przyglądali mi się z uwaga inmi z większą dyskrecję uslyszlam tez szepty typu " to ta nowa " nie mogłam dać się ponieść emocja nie tym razem. Błąciłam korytarzami szukając sali dyrektora by odebrać swój plan jednak korytarze ciągły się i ciągły. Wkońcu po długim szukaniu wreście trafiłam chciałam już chwycić za klamkę kiedy drzwi otworzyły się szeroko prawie mnie uderzajac lecz w pore sie odsunełam wyszedł z nich oburzony brunet nie widziałam jego twarzy dokładniej ale debil o mało co zębów by mi nie wybił. Nagle przedemną stanął łysy koleś w wieku może 40 lat. Uśmiechał sie szeroko co mnie zdezorientowało.
-to ty jesteś Cornelia Szpilchman? - spytał nie pewnie. Pokiwałam głową poczym zaprosił mnie do środka. Miła kobieta blondynka poddała mi plan poczym mogłam poszukać klasy. Już się bałam