Resztę dnia przeleżałam w łóżku. Zeszłam dopiero na kolacje. Mery podsunęła mi talerz zmuszając mnie do jedzenia swoim spojrzeniem. Chodź wcale ochoty nie miałam. Czułam się trochę zmęczona i przygnebiona. Mery usiadła na przeciw mnie bacznie mi się przyglądając. Uśmiechneła się delikatnie tak samo jak mama. Identyczny uśmiech.
-powiedz poznalas już kogoś?- przerwalam jedzenie.
- Nom. - odpowiedzialam krótko.
-i jak podoba się?
- jest całkiem spoko. - mery uniosła brew poczym nalała sobie kawy. Delikatnie uniosła wylizanke.
- Mogę iść jutro na imprezę - zapytalam nagle poczym szczerze zalowalam. Mery spojrzała na mnie ze spokojem i w milczeniu wyszła z kuchni. Poczułam się zaklopotana. Idiotka po co pytalas. Po chwili Mery wróciła i pokiwala mi głową. Uśmiechnełam się i ucalowalam ja w policzek. Może i przegielam w Malibu ale się zmieniłam. Pobiegłam do pokoju i zadzwonilam do Moli. Umowilysmy się na 17 u niej w domu. Wzielam wiec szybki prysznic i położyłam sie do łóżka. Może pora zamknąć tamten rozdział zacząć nowy ?