Z samego rano poszłam do psycholoszki po datę spotkania.
- dzień dobry - weszłam nie pewnie do gabinetu.- Witaj usiadz proszę.
Usiadłam chodź najchętniej już poszła bym do Fabiana.
- jutro po szkole możesz do niego iść będzie czekał na ciebie policjant on ci powie co masz robić.
- okey
Nie rozumiem co ona ma mi tłumaczyć. Przecież chce znim tylko porozmawiać wsumie chce wyjaśnień których nie dostałam.
Nie mogłam się doczekać spotkania. Zeszlam na dol pod klase. Szkoła była prawie pusta. Usiadłam pod klasą. Wyjełam telefon wiadomość od Moli
Moli: dzisiaj nie będzie mnie w szkole chyba dasz sobie radę.
Ja; jasne że dam ;*Włożyłam telefon do kieszeni. Na końcu korytarza Zauważyłam Amelia szła przedem zanim Szedł Codi jednak Amelia go zalewała chyba się pokłócili. Kiedy Amelia się juz zbliżała do klasy Codi chwycił ja za rękę i przyciągnął do siebie wyglądało to tak samo jak Fabian zrobił ze mną by mnie uspokoić czy każdy chłopak tak robi?
- zostaw mnie ! - krzyknęła jednak Codi nie dawał za wygraną.
- Daj mi coś wyjaśnić - bronił się.
- Idź sobie do niej tej ździry.
- EJ co się dzieje - przerwałam te kłótnie.
- Spytaj jego - Amelia wskazała na Codiego była mocno wściekła już nie była taka nie winna jaka z grywała.
- Co zrobił ? - skierowalam się do Codiego.
- Nic złego naprawdę. Amelia no.
Amelia jednak skrzyzowala ręce i obróciła wzrok w drugą stronę. Wiem że mimo tego bardzo go kocha.
- Ja ją tylko przytuliłem. Ty też przytulałaś Fabiana.
Ten fakt mnie trochę za smucił mimo że w tedy nic nas nie łączyło nawet nie wiem czy teraz coś łączy.
- no tak ale.. - Amelia się zaczęła Codi wiedział jak uderzyć.
- no przecież dobrze wiesz że kocham tylko ciebie. - odparł Amelia odpuscila i mocno go przytuliła. Ten widok doprowadzał mnie do płaczu. Zamrugalam by pozbyć się łez. Dołączył do nas Justin. Był trochę rozczarowany faktem że Moli nie ma ale pocieszylam go tym ze będzie jutro.
Wszystkie lekcje spędziłam myśląc o jutrzejszym dniu. Z jednej strony balam się tego co usłysze. Na lekcji historii zostałam zapytana dostalam 5 bo byłam przygotowana.Na długiej przerwie przy lanchu Amelia obgadywala plan przyjęcia dla Moli. Wsumie impreza to fajny pomysł.
- to co robimy? - zapytał Codi.
- może impreza na plaży? - zaproponował Justin.
- Idioto nie mamy plaży - zarzucił Codi.
- No nie - zmarkotniala Amelia.
- z tego co słyszałam nie daleko jest. - odparłam.
- a kto tam nas zawiezie ?
- pogadam z Mery moze ona nas zawiezie. A przecież ty Codi masz prawo jazdy.
- ale nie mam auta.
- pożyczyć nie możesz ?
- od kogo.
- od Fabiana - zarzuciłam
- co? - odparli wszyscy.
- nie mówiłam wam ?
- nie
- jutro jade się znim spotkać dostalam pozwolenie zapytam go o auto.
- I myślisz że pozwoli - zapytał Codi pokiwalam głową nie jestem do tego pewna bo on strasznie kocha swoje auto ale czego się nie robi dla przyjaciół.
- impreza bez niego to nie to samo - odparła Amelia.
- fakt - stwierdzilismy wszyscy.
Zerwałam sie z ostatniej lekcji. Nie miejac siły na nic. Wróciłam do domu mery o dziwo była wczesniej w domu.
- nie masz przypadkiem jeszcze jednej lekcji.
Zaprzeczyłam-powiedzmy że ci wierze, ale usprawiedliwienia nie bede pisać.
- okey.
Zapadła cisza usiadłam w salonie oglądając coś na disney Chanel.- jak się czujesz - spytała Mery.
- dobrze. Jutro widze się z Fabianem.
- o to dobrze.
- i mam do ciebie sprawę.
- jaka ? - spojrzała lekko przerażona.
- nie patrz tak na mnie nic złego. Planujemy zrobić urodziny Moli na plazy nie daleko mogła byś nas tam zawieść ?
- no skoro tak to pewnie.
- oh kocham cię - powiedzialam to pod wpływem radości. Mery uśmiechnela się dawno tego chyba nie słyszała.
Przebralam się w wygodniejsze ubranie i wzięłam się za obiad.