8

109 6 0
                                    

Mery wróciła do domu przed kolacja. Zdąrzyłam doprowadzić się do porządku i jednocześnie wysprzątać mieszkanie jak i przy rządzić kolacje. Mery jak zawesze zmarnowana z pracy położyła się na kanapę nie ściągając butów trochę mnie to rozbawiło.
-co tak stoisz w progu opowiadaj- zarzuciła zadowolona. Uniosłam brew
- em to może przy kolacji- wskazałam palcem na drzwi kuchni. Mery otworzyła delikatnie usta próbowała coś albo wypowiedzieć albo zadziwił ją fakt że zrobiłam kolacje. Usiadła do stołu masujac ręce za śmiałam się. Przy kolacji opowiedziałam jej o imprezie urywki które zdołały mi się przypomnieć.
Jej wyraz twarzy spokojnie dawał mi znać że cieszy się z dobrej zabawy. Znam ją na tyle dobrze że ona sama by się z chęcią świetnie zabawiła. Może jest moja ciocia i ma ponad 30 lat ale kobieta wie co to dobra zabawa.
***
Nie miałam ochoty na spanie myśli nie dawały mi spokoju i to wcale nie myśli o mamie chodź może częściowo. Bardziej chodziło o Fabiana. Oby tylko się nie zakochała przecież nie mogę a on nie może poznać mnie. Leżąc na łóżku zaczęłam nucic sobie melodie piosenki którą nucił Fabi wydawała mi się znajoma ale nie umiałam rozpoznać co to za piosenka.
Obróciłam się na prawy bok spoglądając na okno i światło latarni odbijającej się od okna. Znurzył mnie sen zamknęłam oczy tonąć już w obłokach kiedy zerwał mnie trzask zbitego okna. Wybiegłam z pokoju Mery zapaliła światło obie spojrzałyśmy na siebie potem na kawałki szkła na podłodze na moim ciele przeszedł nie miły dreszcz a chłód przez zbite okno dotarł do mieszkania. Mery podeszła do kamyka który leżał pod stołem. Na karmieniu była mała karteczka chciałam podejść jednak Mery ręką wskazała mi zostać tam gdzie stałam. Mery tylko zgniotla karteczkę.
- idź spać ja się tym zajme-zarzucila a w jej głosie wyczułam lekkie złamanie.
- Ale..
- nie ma ale do łóżka- warkneła. Poruszylam ramionami i z trzaskiem drzwi wróciłam do łóżka.

 Ja I On Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz