Rozdział 2

1.9K 160 10
                                    

Thomas siedział w autobusie pod oknem i lekko stukał palcami o nogę rytm piosenki, która aktualnie leciała w słuchawkach. Uśmiechnął się lekko pod nosem bardziej opatulając się szalikiem. Nienawidził komunikacji miejskiej. W lato nie dało się oddychać przez duszność, a w zimę zamarzałeś.

Newt.

Gdy pomyślał o nim mimowolnie uśmiechnął się pod nosem. Byli ze sobą dwa lata, dwa cudowne lata, podczas, których były wzloty i upadki, kłócili się i godzili. Thomas pamięta jak był zestresowany przed rozmową z rodzicami, myślał, że go znienawidzą, nie zaakceptują i wyrzucą z domu, na całe szczęście zaakceptowali Thomasa, a Newta pokochali jak swojego syna. Rodzice Newta; Cameron i Miranda byli cudownymi ludźmi, wspierali ich jak nikt inny, pokochali Thomasa z całego serca i cieszyli, się że ich pierworodny spotyka się z kimś tak odpowiedzialnym. Jedynie kto nie akceptował Thomasa była młodsza siostra Newta; Aria. Nienawidziła Thomasa, była o niego zazdrosna, bo to był jej kochany starszy brat i nie chciała, żeby jakiś chłopak zabierał jej brata, plus bardziej lubiła byłego Newta.
Thomas pozbierał Newta z największego bagna, gdy wszyscy myśleli, że to koniec i chłopak się nie pozbiera pojawił się Thomas i poskładał serce Newta na nowo dając całe swoje szczęście i miłość, żeby tylko Newt chodź trochę był szczęśliwy.

Gdy Thomas pomyślał o byłym Newta przeszyły go ciarki obrzydzenia.

Thomas miał cudownych przyjaciół. Coltona znał najdłużej, znali się odkąd skończyli osiem lat, Terese i Minho poznał pięć lat temu i byli paczką przyjaciół. Chłopak miał w nich niesamowite wsparcie, zawsze mógł na nich liczyć i nigdy go nie zawiedli.

Przyjaciół Newta tez uwielbiał, zwłaszcza Holland. Ta dziewczyna była najcudowniejszym człowiekiem na tej planecie i Thomas uważał, że każdy powinien mieć taką Holland w swoim życiu.
Bretta tez lubił, chodził z nim do szkoły i na treningi z Coltonem.

Thomasa z zamyśleń wyrwał dźwięk telefonu. Minho. Chłopak przesunął palcem po ekranie i przyłożył telefon do ucha.

-Stary, jeśli znowu zaspałeś to skopie ci dupę. - usłyszał zdyszany głos i uśmiechnął się pod nosem.
-Spokojnie, jestem w autobusie. Zaraz będę pod szkołą, coś się stało?- Chłopak wiedział, że bez powodu Minho by nie dzwonił z samego rana.
-Zobaczysz. To jest kurwa niemożliwe.- zaśmiał się nerwowo.
-Stresujesz mnie, stary.- nie zdążył dokończyć bo Minho się rozłączył. Westchnął pod nosem.

Wychodząc z autobusu owinął się bardziej szalikiem. Był luty i pogoda była dalej zimna.
Zobaczył przyjaciela i ruszył w jego stronę.

Minho pochodził z Korei Południowej, był wysokim, dobrze zbudowanym chłopakiem. Miał czarne włosy, zawsze postawione na żel i brązowe oczy.

Minho stał ze swoją dziewczyną, Karin. Karin była przepiękną rudowłosą, niską dziewczyną. Mimo, że była przepiękna, to charakter miała okropny, żmijowaty. Thomas zmierzył ją wzrokiem ze sztucznym uśmiechem.

-Więc? Co się stało, że tak bardzo byłeś zdenerwowany?- Thomas spojrzał wyczekująco na swojego przyjaciela.

-Spójrz, kurwa za siebie.- Chłopak obrócił się w stronę wejścia do szkoły i zamarł.

-Czy to jest jakie pierdolony żart?- zaśmiał się nerwowo.

- Nie wygląda na to żeby to był jakiś żart. - zadrwiła Karin, ale gdy zobaczyła wzrok Thomasa zamilkła, a mały uśmieszek zszedł z jej ust.

- Mogłabyś przestać być wredną suką, nie jesteś jak Cady Heron z wrednych dziewczyn. - Thomas zadrwił z dziewczyny ze sztucznym uśmiechem.

Ten dzień to jakieś nieporozumienie.
-------------------
Za błędy przepraszam. Wiem, że pewnie jest sporo błędów interpunkcyjnych lub są błędy składniowe, ale zupełnie nie mam czasu żeby to sprawdzić 🙄 mam nadzieje, że rozdział sie podobał 😅

Help me   | NewtmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz