Ludzie rzadko potrafią docenić piękno ciszy. Przez całe życie są w biegu omijając najpiękniejsze szczegóły. Nazywają się doświadczonymi, a tak naprawdę nic nie wiedzą bo omijają najpiękniejsze przez ciągły pośpiech. Thomas zaczął doceniać czas i ciszę dopiero w szpitalu, przy Newtcie. Gdy blondyn spał Thomas zaczął doceniać każdą chwile spędzoną z nim. Zaczął rozumieć jakie życie jest kruche, niestabilne, słabe. Siedząc przy szpitalnym łóżku zrozumiał jak bardzo blondyn jest dla niego ważny, jak bardzo liczy się czas spędzony z nim. Newt zawsze mu mówił, żeby zwolnił, żeby się nie spieszył, żeby zaczął dostrzegać szczegóły, a Thomas nigdy nie słuchał. Teraz po tym wszystkim zaczął zauważać szczegóły, przestał się spieszyć. Zawsze myślał, że jest realistą, a Newt optymistą. Prawda była taka, że Tom był pesymistą, bardzo często nie potrafił zauważyć dobrych stron sytuacji. Teraz dzięki blondynowi zaczął nad tym pracować.
Newt spokojnie spał po licznych badaniach, a Thomas jak każdego dnia siedział przy szpitalnym łóżku i czekał. Przestał się nudzić, zaczął dostrzegać drobne piegi na nosie chłopaka, lekko zadarty nos. Codziennie znajdywał coś nowego w wyglądzie Newta co go zachwycało.
- To przerażające Tommy. Codziennie na mnie patrzysz jakbyś sprawdzał czy żyje. - usłyszał cichy zachrypnięty śmiech. Spojrzał w brązowe oczy i uśmiechnął się lekko.
- Zaczynam dostrzegać nowe rzeczy w twoim wyglądzie, zakochuje się w nich i podziwiam. - odpowiedział spokojnie zabierając włosy z czoła blondyna.
- Podobno za dwa dni wychodzę. Co dwa dni mam się stawiać w szpitalu.
- Więc za cztery dni jedziemy pod namioty. Holland wszystko zaplanowała. - Thomas posłał blondynowi uroczy uśmiech.
- Czyli wszystko będzie perfekcyjnie zaplanowane. - Newt pokręcił głową.
- Tommy? Wiesz już na jakie studia idziesz?
- Myślałem o botanice. Ciebie nawet nie pytam na jakie chcesz iść. - zaśmiał się cicho.
- A może zmieniłem zdanie?
- A zmieniłeś?
- Nie.
Zapadła komfortowa cisza, nie przeszkadzała nikomu. Newt patrzył spokojnie w okno, a Thomas bawił się jego palcami. Spokój chłopców trwał do chwili gdy do pokoju wpadła Teresa. Chłopcy spojrzeli na nią lekko zszokowani. Nie była u Newta ani razu, nawet go nie lubiła.
- Czymże zasłużyliśmy na twoje odwiedziny? - Thomas spojrzał na przyjaciółkę wrogim spojrzeniem.
- Oj Tom! Nie dąsaj się! Słyszałam od Daniela, że organizujecie jakiś wypad pod namiotu! Chce go zaplanować! - widać było podekscytowanie.
- Spóźniłaś się. Holland wszystko planuje i z tego co wiem to nie jesteś zaproszona. - kruczoczarny wzruszył ramionami, dziewczyna spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- Mam Cię wyprosić specjalną wiadomością? - blondyn podniósł brew do góry. Dziewczyna spojrzała na niego wrogo i wyszła z pomieszczenia.
- A gdyby tak wziąć ją pod te namioty? - Newt spojrzał na Thomasa z rozbawieniem w oczach
- Uderzyłeś się w głowę?
- Ciebie mogę uderzyć. Żartowałem spokojnie.- zaśmiał się krótko.
Zapadła cisza. Żaden z chłopców nie chciał jej przerywać.
- Newt. Jesteś geniuszem.
- Dzięki? - wyszeptał odrobine speszony blondyn
- Nie rozumiesz? Wypytajmy Teresę co planuje Aris. - Thomas aż klasnął w ręce z ekscytacji.
- Co? Miałeś zakończyć temat Arisa - chłopak ciążyło westchnął.
Thomas ruszył w stronę drzwi.
- A ty gdzie? - zawołał za nim
- Do Holland! - chłopak odkrzyknął. Po chwili słuchać było trzask zamykanych drzwi.Thomas szedł szybkim krokiem wybierając numer rudowłosej dziewczyny.
Gdy usłyszał sygnał uśmiechnął się lekko pod nosem.
- Holl? Mam pomysł jak pozbyć się Arisa. Potrzebuje ciebie, Bretta, Coltona i Minho.
- Czuję się zaintrygowana. Kontynuuj.
- Musisz zaprosić Teresę pod namioty z nami. Aris z nią kręci bo chce zbliżyć się do mnie. Chce mnie poróżnić z Newtem.
- Rozumiem. Zaproszę ją, a ona przyjdzie z tą pijawką?
- Dokładnie. Mam zamiar wpaść z chłopakami do ciebie za godzinę. Pasuje ci?
- Oczywiście.
Chłopak usłyszał przerwany sygnał co świadczyło o zakończonej rozmowie. Uśmiechnął się cynicznie pod nosem.
- To musi się udać