Newt leżał wtulony w klatkę piersiową Thomasa, miał wrażenie, że jego ramiona są dla niego stworzone, to w nich czuł się bezpiecznie, szczęśliwie.
- Tommy? A co będzie dalej?
- Co masz na myśli?
- No jak pójdziemy na studia. Ty chcesz iść na inne niż ja, a co jeśli nasze drogi się rozejdą?
- Newt. Usypianie przy Tobie każdej nocy, patrzenie w twoje oczy każdego ranka to najprzyjemniejsza monotonia jakiej pragnę. Chce spędzić z tobą życie, wiem jak to głupio brzmi, jesteśmy młodzi, ale Kocham Cię i jestem pewny w stu procentach, że chce spędzić z tobą resztę życia.- Thomas był pewny Newta jak nikogo innego. Podniósł go z dna i sprawił, że znowu widział szczęście w jego oczach.Thomas jeszcze nie wiedział jak mocno jego życie zmieni się w karuzele, której nie można zatrzymać, a te małe, szczęśliwe chwile są najprawdopodobniej ostatnimi w ich życiu.
Następnego dnia wszedł spokojnie do szkoły. Nikomu nie pokazał swojej złości i zdrady. Uważał Teresę za najlepszą przyjaciółkę, mówił jej wszystko, tylko ona wiedziała o wielu rzeczach.
Thomas już z samego rana poinformował o wszystkim Coltona, musiał to komuś powiedzieć, a nie chciał mówić Holland bo najprawdopodobniej wpadłaby do szkoły i zabiła Teresę na miejscu.- Więc? Zabijamy ją tutaj i zakopujemy za szkołą czy w nocy i gdzieś w lesie? - Colton złapał go przy szafce, widać było po jego minie, że jest zły na przyjaciółkę. Lubił Newta i chciał żeby jego przyjaciel był szczęśliwy.
- Najpierw muszę wiedzieć dlaczego to wszystko zrobiła i powiedziała. - Thomas wyciągnął potrzebne książki na fizykę i ruszył w stronę sali.
- Trevor mówił, że Aris chce dołączyć do naszej drużyny lacrosse, jeśli chcesz możemy z chłopakami go naprostować. - chytry uśmiech pojawił się na ustach wysokiego blondyna.
- O niczym nie wiem i o niczym nie słyszałem. - Thomas wzruszył ramionami dając nieme pozwolenie na plan Coltona.Teresa już siedziała w sali czekając na swojego przyjaciela. Pisała coś w telefonie przy okazji słuchając jakieś historii, którą opowiadała Nadia.
Thomas usiadł koło przyjaciółki ledwo hamując złość.
- Jak tam, Tom? Wszystko okej?- lekki uśmiech pojawił się na ustach dziewczyny.
- Jasne, okazuje się, że moja przyjaciółka to fałszywa żmija, ale tak. Wszystko jest okej. - Thomas pokazał najbardziej fałszywy uśmiech jaki potrafił wymusić, a Teresa zbladła.
- Nie rozumiem o co ci chodzi?
- Nie? A chcesz mi wytłumaczyć dlaczego Aris zjawił się w domu Newta? Śmiał go dotykać? Powiedział, że od ciebie zna adres.
- Nie wiem o czym mówisz. Nic nikomu nie mówiłam.- Wstała ze swojego miejsca, zabrała książki i usiadła do Arisa.
Thomas ledwo hamował się przed wybuchem złości. Nie sadził, że Teresa, którą kochał jak siostrę i ufał jej najbardziej na świecie tak się zachowa.Po lekcjach wyszedł na boisko żeby posiedzieć na trybunach i popatrzeć na trening Coltona.
- Więc? - usłyszał za sobą głos Nadii.
- Co? - chłopak średnio wiedział o co jej chodzi i dlaczego przyjaciółka Teresy nagle do niego podchodzi. Nigdy się nie lubili, ale tolerowali ze względu na dziewczynę.
- Dlaczego Teresa zachowuje się jak skończona idiotka? I nie mów, że nie wiesz o co chodzi. Widziałam jak się zachowuje względem ciebie. Ze mną również przestała rozmawiać, teraz lata za tym nowym chłopakiem. - pochyliła się do przodu opierając o wolne miejsce.
- Nie wiem, Nadia. Naprawdę nie wiem i nie potrafię ci tego wytłumaczyć. - Thomas zawiesił wzrok na boisku zamyślając się. Było mu po prostu przykro.
- To były Newta, prawda? - to pytanie sprawiło, że spiął plecy.
- Skąd wiesz? - pierwszy raz spojrzał na dziewczynę od początku tej rozmowy. Była naprawdę piękna. Ciemniejsza karnacja świetnie kontrastowała z jej zielonymi, kocimi oczami, a czarne włosy do ramion zawsze idealnie wyprostowane podkreślały kształt twarzy. Zaczęła się bawić septum jak zawsze gdy się czymś stresowała.
- Jestem dobrym obserwatorem. Nie lubimy się, ale zawsze byłeś dla mnie miły. Ty dla nikogo nie jesteś wredny. Poza nim. - wzruszyła ramionami i wstała zostawiajac Thomasa samego ze swoimi myślami.