Minął miesiąc od tamtego zdarzenia. Po tym wszystkim chłopak zapadł w śpiączkę.
Dzisiaj wracałem z zakupami do domu i nieprzytomnego kolegi.
Po godzinie byłem w domu i zaczynałem robić obiad. Z zupą na tacy zacząłem maszerować do pokoju w którym leżał chłopak. Poszłem schodami na górę do trzeciego pokoju na lewo.
Leżał spokojnie tak jak zawsze. Z talerzem usiadłem obok niego i zacząłem dmuchać by zupa ostygła.
Nagle usłyszałem ciche stękania i poczułem jak chłopak się wierci. Spojrzałem na jego grymas na twarzy i powolne oczy które zaczęły się otwierać. Po jego czole zleciał pot. W końcu spojrzał na mnie gdy przyzwyczaił się do światła.Pomrugał oczami i zaczął.-kim...jesteś...-wydukał ledwo żywy.
-jestem Yoko, pomogłem ci.- powiedziałem odkładając talerz i darząc chłopaka łagodnym i przyjaznym uśmiechem.
-ah tak...,,wybawiciel " z łaski, który i tak dostał po pysku.-parchnął złośliwie z odrobina kpiny.
Poczułem się obrażony...- podziękowałbyś chociaż!- warknąłem wstając.
-zraniony?- zasmiał się i w końcu znowu na mnie spojrzał.- już to zrobiłem.- dodał ciszej.
Zmarszczyłem brwi-kiedy niby...-powiedziałem podchodząc do niego.
-wtedy gdy powiedziałem ci swoje imię.- odpowiedział patrząc na mnie złowrogo.
-Natsume...-wyszeptałem wlepiając wzrok w podłogę.
-TSA...-syknął a po chwili zgiął się w łuk.
Pomogłem mu się położyć. Musiał odpoczywać.
Dni i tygodnie mijały a Natsume wracał powoli do sił. Codziennie wychodziłem z nim na spacer przed dom i codziennie zmieniałem mu opatrunki. Minęło już osiem miesięcy od tamtego zdarzenia...a ja...on...chyba mi sie spodobał... Mieszkał u mnie w domu. Już chodził sam do miasta i wracał sam. Opiekowałem się nim czasem tak troskliwie, że nie raz powalił mnie na ziemie. Z chwilami dawałem mu lekkie znaki, że chyba się nim zauroczyłem.
Dzisiaj był tydzień do jego wyjazdu. Taa...miał wyjechać do ojca na parę dni. Przez tą wiadomość nie ukrywałem swojej złości.
-naprawdę musisz jechać?- mówiłem idąc za nim po schodach. Dzisiaj wychodził do urzędu po jakieś papiery. Droga była krótka więc wziął sobie tylko małą torbę która czekała już przy drzwiach wyjściowych. Gdy dochodziliśmy do drzwi nie zauważyłem tej cholernej torby...moja noga zahaczyła o nią a ja poleciałem na natsume. Ten odwrócił się słysząc moje terepotanie się. ...upadłem na niego. Mieliśmy szeroko otwarte oczy a nasze usta były złączone w namiętnym pocałunku. Leżałem na nim cały w drgawkach.Gdy się w końcu od niego odlepiłem wstał i warknął.
-nie było sytuacji!-...i wyszedł trzaskając drzwiami.Palcami przejechałem po swoich ustach...jego smak...taki błogi.
~
Dzień wyjazdu
~-Yoko! No kurwa mać daj mi się spakować!- warczał uderzając mnie w głowę.
-nie chce byś wyjeżdżał!- krzyczałem zły trzymając jego ubrania, a raczej moje, które mu oddałem.
-no kurwa wrócę przecież za parę dni! Jade do ojca! Dajżesz mi te cholerne ubrania!-warczał zły.
W końcu smutny oddałem mu je a ten gdy się spakował poszedł do salonu z walizką. Poczołgałem się za nim.
-wrócisz?...-wyszeptałem.
Jego nerwy już opadły.-wrócę.-odpowiedział spokojnie.
Od czasu pocałunku uznawał, że tego nie było przez co nie pozwalał mi się zbliżać. Po chwili ciszy tylko nasze spojrzenia zatańczyły ze sobą a on wyszedł. Ze smutku odprowadziłem go tylko wzrokiem.
Tak...coś ta druga część mi kochani nie wyszła.
Ale dopiero zobaczycie co sie stanie. Szybki nawrót akcji i gorące wątki miłosne ❤Tylko dzięki waszym gwiazdkom i komentarzom będę miała coraz więcej chęci do pisania 😄☺
![](https://img.wattpad.com/cover/69849223-288-k823644.jpg)
CZYTASZ
Niespodziewana Miłość || YAOI
RomanceYoko to uczciwy i sympatyczny nastolatek mimo swojej smutnej i ciężkiej przeszłości. Pewnego dnia wracając do domu ratuje nieznajomego chłopaka. Z tygodniami yoko coraz bardziej przywiązuje się do nieznajomego. Czy chłopak pozna smak miłości? Czy za...