Powrót

417 24 1
                                    

W końcu przerwałem tą paskudną, aż wrzeszczącą ciszę.
-c...co ty tu robisz?-wyjąkałem wstając chwiejnym krokiem.

-nie cieszysz się?-spytał chłopak z lekkim zdziwieniem.

-cieszyć?...-wydukałem.

-no przecież już jestem.-powiedział z uśmiechem.

-d-dlaczego...dlaczego?!-krzykłem a do moich oczu cisneły się łzy.
-dlaczego dopiero teraz?!- krzyczałem podchodząc do niego.

-dopiero teraz mogłem.-Zaśmiał się ukrywając przytłoczenie sytuacją.

-dopiero teraz mogłeś?!- krzyczałem zaczynając uderzać go w klatkę.- a ja?! Przez ten cały czas martwiłem się! Płakałem! Pytałem! Szukałem! I nic! Nawet cholernego telefonu nie mogłeś odebrać! Nawet odpisać! A wcześniej?! Dlaczego nie mogłeś?! Byłem aż taki zły dla ciebie?!-krzyczałem a łzy lały się potokiem po moich policzkach i kapały na szary dywan. Nadal go uderzałem jak małe dziecko, ale ten w końcu mnie odepchnął.

-nie mogłem po prostu! Rozumiesz?! Nie mogłem!-krzyknął odwracając wzrok.

-dlaczego?! Powiedz mi co ja ci zrobiłem?!-wrzeszczalem machając rękami. Tak mocno płakałem, że aż dławiłem się własnymi łzami

-to moja wina rozumiesz?! Moja! I tak bym
cię zranił a nie chciałem tego! Nie chciałem cię skrzywdzić! Nie jestem tym za kogo mnie uważasz!- krzyknął po czym ugryzł się w język wiedząc, że powiedział mi coś czego nie powinien. Poznałem to po ciemnym stróżku krwi który spłynął po jego brodzie. Nawet nie drgnął tylko się oblizał. Byłem w niemałym szoku.

-n..nie jesteś?....-wydukałem z piskiem.

-nie. Jestem kimś kogo nie powinieneś znać.- powiedział stanowczo.
-jestem demonem.-dodał w końcu na mnie zerkając a ja dopiero teraz zauważyłem ostre kły zamiast trójek w zębach i lekkie podniecenie z powodu krwi wymalowane na jego twarzy.

-d..demonem?-piskłem ukrywając strach.
-to nie zmienia faktu, że nadal nie wiem dlaczego odeszłeś kłamiąc mnie!-krzykłem a srebrne łzy znów poleciały ciurkiem po moich policzkach. Paliły.

- bo się w tobie ZAKOCHAŁEM ! rozumiesz?! Kocham cie! Dlatego! Gdy podczas upadku mnie pocałowałeś nie mogłem wytrzymać! Chciałem już cały czas czuć twoje słodkie usta! Chciałem cię całować i kochać!-krzyczał podchodząc do mnie.

-to dlaczego tego nie zrobiłeś?!-wywrzeszczałem mu w twarz.

-ty naprawdę nic nie rozumiesz.-zaśmiał się jak psychopata.
-jestem potworem, zabijam bez opamiętania a krew jest dla mnie bóstwem, zabije cie bez najmniejszego mrugnięcia.-powiedział spokojnie.

-ale mnie to nie obchodzi! Bo...-wydukałem i zawahałem się a po moich policzkach znów poleciały łzy.

-bo?- spytał już stojąc praktycznie parę centymetrów przede mną.

-bo ja...

Ciąg dalszy nastąpi...

Tak zrobiłam to specjalnie! Ciągnie? Zostaw komentarz, zaobserwuj i daj gwiazdeczke! To daje mi więcej entuzjazmu i chęci do pisania!

Niespodziewana Miłość || YAOIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz