13. Nicholas

11K 557 4
                                    

Tak nagle uciekła, dlaczego? Przecież nie zrobiłem niczego takiego, zrobiło mi się przykro, przez jakąś laskę.

-Stary! Słuchasz mnie?

-Przepraszam, zamyśliłem się.

-Przepraszam?

-No sorry.

W momencie, gdy chciałem wchodzić do toalety, zatrzymałą mnie Jessica.

-Cześć przystojniaku, jakie plany na wieczór?

Wydęła w dzióbek, swoje narysowane usta, obrysowane do samego nosa. Przecież faceci wiedzą, że one takie nie są. Co im to daje? Albo wyrywanie sobie brwi i płacz, że ich nie mają. No ludzie, z umiarem. Lubię zadbane dziewczyny, bez tony makijażu na ryju.

-Nick! Mam wolną chatę-szepnęła mi do ucha.-Możemy się zabawić.

Mrugnęła do mnie, a ja straciłem ochotę na cokolwiek, nawet szczać mi się odechciało.

-Nie dzięki, mam plany.

-Jakaś dziewczyna?

-Najlepsza.

Zmarczyła brwi, to znaczy ich pozostałości.

-Znam ją? Co to za dziwka?

-Mogłabyś opanować emocje?-zdenerwowała się.-Tusz ci się rozmazał.

-Co? O Boże! Co za kompromitacja-pognała do łazienki, a ja zacząłem śmiać się na cały korytarz. Co za puste babsko.

Spojrzałem na drzwi do łazienki, ale przez nią mi się odechciało. Będę musiał iść na lekcji, z damskiej toalety wyszła Vanessa z koleżanką. Zawzięcie o czymś dyskutowały. Chciałem podejść, ale ona tego chyba nie chciała. Spojrzała na mnie, ale ja zrezygnowany ruszyłem na parking, zrywam się z lekcji, nie będę tutaj siedział.

Podeszłem do swojego wozu i uderzyłem w maskę, nie będę ukrywał wkurzyłem się. Chciałem wsiadać, gdy poczułem, że ktoś dotyka mojego ramienia.

-Cześć, bo my się chyba nie znamy-uśmiechnęła się, ja również.-Vanessa Callender.

-Nicholas Henderson, miło mi poznać-szczerzyłem się jak głupi.

-Mogłabym prosić o podwózkę?

-A pani nie ma czasem lekcji?

-A pan?

-Wsiadaj.

Cała złość, natychmiast mi przeszła.

-Zachowałam się jak idiotka, przepraszam.

-Dlaczego?

-Dlaczego co?

-Dlaczego się tak zachowałaś.

-Każdy-podkreśliła słowo 'każdy'-każdy ma cię za podrywacza, który zalicza laski i je zostawia, a ja nie chciałam być z tobą kojarzona.

-Nie chciałaś? Teraz chcesz?

-Nie rozumiesz!-miała rację, nie rozumiałem.-Jeżeli dziewczyny dowiedziałyby się, że mam z tobą jakikolwiek kontakt, pytałyby mnie o drogę do twojego łóżka. Już się nasłuchałam jaki to ty jesteś w łóżku.

-Chciałabyś sprawdzić?

-Nie-ale mi się zrobiło głupio.-Nie chcę być kolejną laską, którą zaliczysz. Nie jestem taka, szanuję się.

-Wiem, przepraszam. To był żart.

-Okej. Dokąd jedziemy?

-Mamy cztery godziny przed rozpoczęciem pracy. Niespodzianka.

To był totalny spontan. Jechaliśmy 20 minut i dotarliśmy na miejsce.

-Las? Serio?

-W dzieciństwie przyjeżdżałem tutaj rowerem, gdy chciałem być sam.

-Powtórzę, do lasu?

-Tak, chodź!

Szliśmy przez zarośla, aż dotarliśmy do właściwego miejsca. Jakieś 150 lat temu wybudowano tutaj kapliczkę, o której wszyscy zapomnieli. Budynek, zbudowany z czerwonej cegły, nawet nieźle się trzymał, a prezentował jeszcze lepiej. 

Złapałem ją za rękę i wprowadziłem do pustego budynku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Złapałem ją za rękę i wprowadziłem do pustego budynku.

-Tu jest cudownie!

Jej słowa uderzały o ściany i wracały w postaci echa, podoba mi się to.

-Uuu-zacząłem krzyczeć.

-Uuu-słyszałem ponownie.

-To jest zabawne!

-jest zabawne-zawtórowało. 

Zaczęła biegać dookoła i krzyczeć niezrozumiałe dla mnie wyrazy, była szczęśliwa. Wpadła w moje ramiona i spojrzała w moje oczy. Chciałem ją pocałować, gdy w ostatniej chwili wyrwała się i roześmiała.

-Frajer!

Goniłem ją, a ona uciekała przede mną i chichotała. Jest taka słodka. 



Pragnę Cię [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz