39. Nicholas

7.5K 368 30
                                    

Wiele razy zastanawiałem się czy potrafię zapanować nad emocjami. Dziś przeszedłem test. Wynik jest negatywny.

Poniosło mnie. Zostałem tak zraniony pierwszy raz w życiu.

Byłem wyzywany, szykanowany, poniewierany, ale nikt nie trafił mnie tak dogłębnie w serce.

Jej milczenie zdradzało więcej niż tysiąc słów. W jej oczach było więcej bólu niż zwykle.

Żałowałem, że do niej pojechałem. Powiedziałem o wiele słów za dużo. Nie myślałem tak o niej. To nie było w jej stylu, ona taka nie była. Po trzech godzinach spędzonych nad jeziorem miałem dość.

Umysł miałem już trzeźwy. Łączyłem wątki. Sięgnąłem po telefon i spojrzałem ostatni raz na zdjęcie.

Rozmazana twarz Vanessy zamknięta przez żelazny uścisk silnych ramion pedała.

-Próbowała się wyrwać-pomyślałem.

Co jeśli ten skurwiel zrobił jej krzywdę?

Zimny wiatr zawiał mocniej sypiąc mi piach w oczy.

Zasłużyłem.

O godzinie 18:47 dostałem wiadomość od Jessie, że jest dziś impreza u Alexa.

Dwie minuty wcześniej straciłem oddech na sześćdziesiąt sekund. Moja klatka piersiowa nie unosiła się, ani nie upadała. Serce kuło mnie jak oszalałe.Trzymając się za nie i próbując złapać oddech patrzyłem w niebo i prosiłem o powietrze dla płuc.

Pół godziny-tyle zajęło mi dojście do siebie.

Dwadzieścia minut-tyle zajęło mi dojechanie do niej.

Dwie minuty-tyle trwała chwila beztroski i wiedzy.

Drzwi nie były domknięte, co zwróciło moją uwagę na początku.

W kuchni zza blatu wystawały buty. Na śnieżnobiałych płytkach leżały tabletki.

Serce zamarło mi w chwili, gdy wchodząc za stolik zobaczyłem Vanesse. Z jej pociętej ręki leciała stróżka krwi. Podchodząc do niej widziałem jak przez mgłę. Łzy w moich oczach utrudniły mi wystukiwanie trzech liczb na ekranie mojego telefonu.

Była taka blada. Na jej twarzy malował się ból i niepokój, Chciałem ją przytulić po raz ostatni. Jej lodowate ciało było takie bezbronne w moich ramionach. Nie mogłem powstrzymać płaczu i odgłosów wydobywających się z mojego gardła.

Ona nie żyje.

Wstałem, przetarłem oczy. Na blacie leżał plik kartek. Każda była zaadresowana do mnie. Trzymając twarz w dłoniach próbowałem zapanować nad nierównomiernym oddechem. Osobą, którą kochałem nie raczyła napisać, że to moja wina. Usilnie próbowała usprawiedliwia moje zachowanie.

Najbardziej tknęły mnie jej ostatnie słowa.

O nie miej mi tego za złe. Nieraz trzeba odejść, by zawsze być blisko. Zawsze będę przy Tobie. Moje uczucie na Ziemi czy po śmierci, nie ulegnie zmianie. Kochać Cię będę nieprzerwanie, nawet jeśli Ty byłeś ze mną tylko, by mnie przelecieć.

Ostatnie słowo było tak nieczytelne jakby jej ręka zadrżała trzykrotnie. 


Reakcja była zbyt późna. Umarła. 

Lekarze określili czas zgonu na około 18:45. Mogłem wrócić wcześniej.

Mój błąd kosztował ją życie. 


***

To ostatni rozdział tego opowiadania. Jutro pojawi się epilog.

Dziękuje Wam za wszystkie gwiazdki, a w szczególności komentarze, bo to one motywowały mnie do dalszego pisania.  

Dziękuje! 

Pragnę Cię [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz