Szłam właśnie szkolnym korytarzem, kiedy mój telefon zaczął wibrować.
sweetPenguin: Kylie!!!
sweetPenguin: Dlaczego!?
sweetPenguin: Aż tak nas nienawidzisz!!!???
sweetPenguin: Było nam tak zimno...
sweetPenguin: Nie mogliśmy trafić do domu :(
sweetPenguin: :( :( :(
Zaśmiałam się na wspomnienie wieczoru. Zablokowałam telefon i wyjęłam książki z szafki. Niestety KTOŚ postanowił zrobić z mojego telefonu wibrator...
sweetPenguin: Odpisz coś!!!
sweetPenguin: Jeszcze się nie ogarnąłem ale...
sweetPenguin:Masz ostatnią szansę!
sweetPenguin: Liczę do 10!!!
sweetPenguin: 1!
sweetPenguin: 2!
sweetPenguin:10!
sweetPenguin: Idę do ciebie!!!
Taaaa... bo na pewno mnie znajdzie w tak wielkim budynku. Teraz matma... NIE-NA-WI-DZĘ!!! Weszłam do klasy i zajęłam miejsce w ostatniej ławce. Po jakiś 20 minutach patrzenia w okno(no bo kto w ogóle słucha matematyczki jak gada J) zobaczyłam blond czuprynę. Naprawdę? Po co on tu przylazł? Wybuchłam gromkim śmiechem kiedy się mu dokładniej przyjrzałam . Oklapnięte włosy, cały czerwony i w piasku i ciuchy z wczoraj... Pewnie błąkali się wczoraj po mieście a jak już wytrzeźwieli to Luke sobie przypomniał o mnie.
-Panno Kylie... Co cię tak bawi?-nauczycielka zgromiła mnie wzrokiem.
-Pani były uczeń- powiedziałam i pokazałam kciukiem w okno. Nauczycielka wychyliła się i spojrzała na Luke'a z niesmakiem po czym wróciła do prowadzenia lekcji.
-----Przerwa-----
Usiadłam pod klasą i otworzyłam książkę. Nie dane mi było odpocząć, bo jakiś pokemon tu przylazł!
-Czytasz książkę?-zapytał ze zdziwieniem w głosie.
-Nie kurwa litery liczę-powiedziałam sarkastycznie.-Po co żeś tu przylazł? Jestem w szkole...
-Zostawiłaś nas tam, samych, bezbronnych... Nie powinnaś przeprosić?
-Po pierwsze to próbowałam was wpakować do auta ale po trzecich oświadczynach Cal'a mi się ode chciało... Po drugie za co mam przepraszać!? Moja wina że się czegoś naćpali a ty się upiłeś? Dobrze że Sarah ze mną była bo byście mnie jeszcze zgwałcili zabili i ukryli ciało, i nie było by Kylie-powiedziałam.
-No ok ok-podał mi rękę-przytulisz się chociaż?
-Do tej górki piasku z wiecznymi humorkami gorszymi niż kobieta w ciąży? Nigdy.- Pociągnął mnie i wylądowałam na jego klatce piersiowej.
-I ta nie przeproszę-powiedziałam cicho.
-Wiem... Jesteś za bardzo uparta i dumna-zaśmiał się.
-Po prostu nie mam za co!
-Ta yhmmm... - Jeszcze bardziej mnie do siebie przycisnął.
-Zgniatasz mi piersi-zaczęłam się śmiać a on natychmiast mnie puścił.
-Idziemy na pizze?-Kończę o 15.15...
-Przyjdę po ciebie-puścił mi oczko.
-Dobra-uśmiechnęłam się.
--------------------
Czytasz=Gwiazdkujesz=Komentujesz ;)
Taki na poprawę humoru Ama&Axa
![](https://img.wattpad.com/cover/66254113-288-k213097.jpg)
YOU ARE READING
KIK ||5sos||
FanfictionsweetPinguin: Aniele spadłaś z nieba? xKyliex: Nie sweetPinguin: --,-- sweetPinguin: To nie tak miało być... xKyliex: Upsss...... :-) -> Książka pisana jest przezemnie a jakiekolwiek pokrewieństwo jest PRZYPADKOWE -> Zapraszam ;...