twelve

12K 406 53
                                    

Cameron

- Mia, proszę cię... Daj mi to wszystko jakoś wytłumaczyć.

Siedziałem z Mią od 30 minut u niej w pokoju. Próbowałem jej to wyjaśnić, ale bez skutku. Nie mogła tego przyjąć do wiadomości.

- Nie, Cameron. Tu nie ma czego wyjaśniać - mruknęła. - Mam wrażenie, że od dłuższego czasu faszerujesz mnie kłamstwami.

- Ty też nie jesteś święta! - krzyknąłem. Powoli już traciłem cierpliwość. - Jestem pewny, że to nie był pierwszy raz, od kiedy spotkałaś go na korytarzu, ale mi o tym nie powiedziałaś. O niczym mi nie mówisz!

Mia skuliła się pod naciskiem mojego głosu, a do oczu napłynęły jej łzy. Usta zacisnęła w cienką linię. Czyli mam rację.


- Cam, ja...

- Czyli mam rację - mówię, parskając cicho. - Gdyby mnie tu nie było, nie powiedziałabyś o tym nikomu z nas. Znowu cierpiałabyś tak, jak wtedy.

Z jej oczu zaczęły płynąć łzy. Jedna po drugiej. Nienawidziłem tego widoku, ale brnąłem w to dalej. Usiadłem obok niej i trochę spokojniej zacząłem mówić.

- Mia, proszę cię. Jestem pewien, że śniło ci się to już wcześniej, tylko powiedz mi...

- Od kiedy zobaczyłam Matta - przerwała mi. Jej głos kompletnie się załamał. - Od kiedy spotkałam Matta na korytarzu, codziennie to mi się śni.

Ostatnie zdanie wypowiedziała najciszej, jak mogła, ale to usłyszałem. Spojrzałem na nią z przerażeniem w oczach.

- Mia... - szepnąłem.

- Boję się, że to znowu wróci. Że on znów zacznie mnie nękać, że zrobi mi krzywdę...

- Nikt ci nie zrobi krzywdy, Mia - przybliżyłem się do niej i zamknąłem w szczelnym uścisku. - Nie pozwolimy na to, obiecuję.

- Żaden z was nie może mnie przed nim uratować - powiedziała, nadal wtulając się we mnie.

- Ochronimy cię przed nim, Mia - szepnąłem. - On już nigdy nie zrobi ci krzywdy.

Minęło dwadzieścia minut, zanim uświadomiłem sobie, że Mia zasnęła w moich ramionach. Wziąłem ją delikatnie na ręce, ułożyłem na łóżku i przykryłem kołdrą. Miałem zamiar wychodzić, ale kiedy byłem przy drzwiach, zrozumiałem, że nie mogę jej zostawić samej. Boję się o nią. Postanowiłem wejść z powrotem do pokoju. Stanąłem przy łóżku dziewczyny i popatrzyłem na nią. Uśmiechała się. Wyglądała słodko, kiedy spała.

Jak najciszej mogłem, położyłem się obok niej i przykryłem kołdrą. Ułożyłem rękę na jej talii i przyciągnąłem ją do siebie.

- Nigdy nie pozwolę na to, aby ktokolwiek cię skrzywdził. Nigdy - wyszeptałem i pocałowałem ją w czubek głowy. - Ze mną jesteś bezpieczna.

***

Kiedy się obudziłem, Mia nadal spała. Spojrzałem na zegarek wiszący nad łóżkiem, który wskazywał godzinę 11:07. Pora wstawać.

Po cichutku wygrzebałem się z łóżka i wyszedłem z jej pokoju. Zszedłem do kuchni i zacząłem robić śniadanie. Mia uwielbia naleśniki z nutellą, więc to postanowiłem zrobić.

Po 15 minutach usłyszałem kroki. Mia schodziła na dół. W chwili, kiedy układałem talerz z naleśnikami na stole, dziewczyna weszła do pomieszczenia. Spojrzałem na nią z lekkim uśmiechem na ustach. Za to ona przyglądała się mi z zaskoczeniem na twarzy.

- To dla mnie? - spytała z niedowierzaniem.

- Nie, dla krasnoludków - zaśmiałem się. - Siadaj.

Mia w ciszy usiadła przy stole i zaczęła zajadać się naleśnikami.

- Jak się spało? - spytałem, przerywając niezręczną ciszę, która nastała między nami.

- Dobrze - kiwnęła głową. - Przepraszam za wczoraj.

Spuściła głowę w dół, tak jakby starała się unikać mojego wzroku. Wyraźnie posmutniała.

Nie lubiłem tego.

- Spójrz na mnie, Mia - poprosiłem, ale nie zareagowała. - Spójrz na mnie - powtórzyłem. Nadal nic. Wstałem od stołu i podszedłem do niej. Kucnąłem, opierając jedną dłoń na jej kolanach, a drugą chwyciłem jej podbródek.


- Nie musisz mnie za nic przepraszać. To ja powinienem cię przeprosić za to, że cię okłamałem. Nie powiniem był tego robić, nawet jeśli uważałem, że tak będzie lepiej. Chciałem dobrze, zawsze chcę dla ciebie jak najlepiej. Za żadne skarby nie chciałem cię tym ranić i jest mi cholernie głupio, że to zrobiłem. Ale ty nie masz za co przepraszać. Miałaś prawo do zareagowania na to w ten sposób i wcale ci się nie dziwię. Rozumiesz?

Kiwnęła głową, a ja wstałem, chwyciłem jej rękę i podniosłem, przyciągając ją do siebie. Zamknąłem ją w szczelnym uścisku.

- Już wszystko dobrze, Mia. Naprawdę. Nigdy więcej cię już nie okłamię. Obiecuję ci to.

- Nie obiecaj - szepnęła.

Ale ja chcę obiecać.



mistake || c.d.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz