twenty four

9.7K 385 55
                                    

Cameron

- Idź spać, jutro po ciebie przyjedziemy, dobra? - spytał Jack, zanim wyszedł z mojego domu. Pokiwałem twierdząco głową, choć wiedziałem, że tak się nie stanie. - Dobra... Na razie, stary.

Po tych słowach usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi.  Skierowałem się w stronę salonu. Stała tam komoda z różnymi rzeczami mojej mamy i moimi. Runąłem przy niej na kolana i zacząłem płakać. Znowu.

Z trzeciej szuflady wyciągnąłem zdjęcia całej naszej paczki i zacząłem je oglądać. Wszystkie te zdjęcia dała mi Mia - na 19 urodziny. Byliśmy na nich uśmiechnięci, radośni, nie przejmowało nas nic. Teraz jedna z tych osób właśnie walczy o życie przez jakieś gnojka, który wbił jej nóż w ciało.

Porozrzucałem wszystkie zdjęcia wokół siebie, krzycząc przy tym. Ukryłem twarz w dłoniach, a samą głowę położyłem na kolanach. Nawet nie usłyszałem, kiedy ktoś wszedł do domu. Usłyszałem powolne kroki w salonie, ale nie miałem siły na podniesienie głowy i sprawdzenie, kto to jest.

Nie miałem siły na nic. Chciałem mieć przy sobie Mię i nigdy jej nie wypuszczać z objęć.

- Cameron... - usłyszałem głos mojej siostry. Był lekko załamany, przez co stwierdziłem, że również płacze. W mgnieniu oka poczułem jej dłoń na moich plecach. Podniosłem się i zobaczyłem ją, siedziała na klęczkach przy mnie. Przytuliła mnie, próbując mnie uspokoić, ale nic nie było w stanie tego zrobić.

Chcę tylko wiedzieć, że z Mią wszystko dobrze.

- To moja wina, Sierra - powiedziałem w jej włosy. - Gdybym po nią nie zadzwonił...

- To nie jest twoja wina - zaprzeczyła. - Nie mogłeś przewidzieć tego, co się stanie.

- Ale gdybym do niej nie zadzwonił, ona nie szła by tutaj i nic by się nie stało! Ale ja, głupi, chciałem jej pokazać nasze stare zdjęcia! Mogłem sam do niej pójść, może teraz ja bym tam leżał, nie ona...

- Nie mów tak! - siostra przerwała mi w połowie zdania. - Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.

- Boję się o nią.

- Wszystko będzie dobrze - powtórzyła. - Musisz w to uwierzyć. A teraz chodź, położysz się spać, co?

Niechętnie przystałem na tę propozycję. Przy pomocy siostry wstałem i razem skierowaliśmy się do mojego pokoju. Zdjąłem moje ubranie, po czym ubrałem dres i usiadłem na łóżku, patrząc, jak Sierra wchodzi do pokoju. Spojrzałem na nią z bólem w oczach. Wiedziała, że nie jest dobrze, chociaż temu zaprzeczała.

- Wszystko będzie dobrze, Cam. Ona wybudzi się ze śpiączki i znów będziecie mogli rozmawiać za sobą, tak jak kiedyś. Obiecuję.

Mimo słów otuchy, nadal nie mogłem w to uwierzyć. Nie mogłem uwierzyć w to, że Mia teraz leży w szpitalu w krytycznym stanie, a ja nie mogę jej pomóc. Nie może mi to przejść przez myśl, nie mogę tego przeboleć.

Położyliśmy się, ale ja nie mogłem zasnąć. Cały czas myślałem o niej, o całej tej sytuacji.

Jak mogłem na to pozwolić? Jak mogłem pozwolić na to, żeby ktoś zaatakował ją nożem? Może i Sierra ma rację - nie mogłem tego przewidzieć - ale to przeze mnie ona teraz jest w szpitalu. Gdybym po nią nie zadzwonił, ona nie wyszłaby z domu i nigdy by się to nie stało. Równie dobrze to ja mogłem przyjść do niej. Ale z drugiej strony, zależało mi na tym, byśmy byli sami. Lubiłem pobyć z nią sam na sam. Kompletnie inaczej zachowywałem się tylko przy niej, niż przy chłopakach.

Nie chcę, żeby jej się coś stało. Chcę, żeby było tak, jak wcześniej, żeby ona za chwilę do mnie przyszła i mnie przytuliła. Będę się obwiniać o to, co się stało - niezależnie od tego, czy każdy będzie starał się wybić mi to z głowy. To wszystko moja wina.

Zabiję tego gościa, który jej to zrobił. Osobiście go znajdę i zabiję go.

Spojrzałem na Sierrę, która już smacznie spała. Uśmiechnąłem się lekko i poszedłem w jej ślady.

I wcale nie pomyślałem, że chciałbym, żeby zamiast Sierry leżała tam Mia.

Sierra

Krzyki mojego brata obudziły mnie późno w nocy. Wiercił się i krzyczał, że to nie może być prawda. Nie wiedziałam o co chodzi, dopóki nie wykrzyczał jej imienia. Momentalnie zaczęłam go budzić, co nie przyszło od razu. Podniósł się z krzykiem i wtedy dopiero otworzył oczy. Oddychał ciężko, więc zaczęłam go uspokajać. Kiedy już przywróciłam go do rzeczywistości, spojrzał na mnie z bólem w oczach i ponownie się położył. Ja natomiast powoli wstałam i wzięłam telefon do ręki, siadając na fotelu. Musiałam napisać do Jacka.

Do: Jack

I jak?

Momentalnie dostałam odpowiedź, choć nie takiej oczekiwałam.

Od: Jack

Bez zmian. A co z Cameronem?

Do: Jack

Przed chwilą go budziłam. Miał koszmar, krzyczał jej imię przez sen. Chyba mu się śniło, że Mia... nie żyje.

Od Jack:

Mój Boże...

Tym zakończyła się nasza wymiana zdań. Spojrzałam z zaskoczeniem na Cama, który w tym momencie siadał na krawędzi łóżka.

- Ty nie śpisz? - spytałam, podchodząc do niego i siadając przy nim.

- Nie mogę zasnąć - odpowiedział, przecierając twarz. - Boję się o nią.

- Wszystko będzie dobrze, Cam. Przyrzekam.

Przez dłuższą chwilę zapanowała między nami cisza.

- A co, jeśli ona...

- Nawet o tym nie myśl - przerwałam mu, domyślając się, co chciał powiedzieć.

- Nie wyobrażam sobie życia bez niej.

- Nie musisz go sobie wyobrażać, Cam. Ona przeżyje.

Znów zapanowała między nami cisza, którą od czasu do czasu przerywaliśmy głośnymi westchnięciami. W pewnym momencie przyszło mi na myśl pytanie, które wypowiedziałam:

- Zakochałeś się w niej, prawda?

Byłam bardzo zaskoczona, kiedy chłopak pokręcił głową.

- To dlaczego...

- To już nie jest zauroczenie, Sierra. Ja ją kocham.

mistake || c.d.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz