eight

13K 455 41
                                    

Kiedy lekcje skończyły się, niemal wybiegłam z klasy i popędziłam do szafki. Schowałam w niej książki, które muszę mieć w poniedziałek, a resztę schowałam do plecaka. Zamknęłam pędem szafkę i wyszłam ze szkoły.

Dlaczego tak się spieszyłam? Powód jest jeden: Cameron.

Nie chciałam go spotkać, bo nie chciałam kolejnej konfrontacji z nim. Po jego dzisiejszym zachowaniu stwierdziłam, że nie będę się do niego odzywać. Przynajmniej na razie. I wiecie co? Nie wiem, jak ja to wytrzymam.

Kiedy wyszłam z budynku, odczułam swego rodzaju ulgę. Jednak moja radość trwała dopóty, dopóki nie poczułam czyjejś ręki na nadgarstku.

- Zaczekaj - powiedział, jednak nie odwrócił mnie, tak jak rano. Czekał, aż ja się odwrócę. - Możemy pogadać?

Odwróciłam się i zamarłam. Jego oczy wyrażały wszystkie negatywne uczucia. Smutek, ból, strach... Nie mogłam na to patrzeć.

- Co jest? - warknęłam, nie zwracając uwagi na to, jak się czuje. - Chyba nie mamy o czym rozmawiać.

Odwróciłam się na pięcie, wyrwałam rękę z jego uścisku i odeszłam. Kiedy byłam kilka metrów dalej od niego, usłyszałam:

- Przepraszam, okej?!

Zatrzymałam się w miejscu, ale nie odwracałam się. Usłyszałam kroki, a po sekundzie Cam znów się odezwał.

- Nie wiem, co mnie napadło! Jestem dupkiem, wiem. Ale wybacz mi, proszę.

Znów poczułam uścisk na nadgarstku, lecz tym razem Cameron bez wahania odwrócił mnie tak, abym stanęła z nim twarzą w twarz.

- Proszę - wypowiedział to słowo cicho. Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Patrzyłam w jego piękne czekoladowe oczy. W pewnej chwili po prostu go przytuliłam. Cameron był tym ruchem zaskoczony, ale oddał uścisk.

- To chyba znaczy, że mi wybaczasz, prawda? - wyszeptał w moje włosy. Pokiwałam lekko głową, nie przerywając przytulasa. Wyobrażałam sobie, jak w tej chwili się uśmiecha. Spojrzałam na niego i nie myliłam się: na jego twarzy widniał lekki, smutny uśmieszek.

- Cholera, wiem, że to, co zrobiłem dzisiaj rano było...

- Koniec tematu, okej? - przerwałam mu. Chłopak lekko pokiwał głową, na co uśmiechnęłam się smutno. - Idziesz ze mną?

- Tak, jasne - odpowiedział i ruszyliśmy w stronę mojego domu.

***


- Mia, chodź tu! - usłyszałam z dołu. Nie miałam ochoty do nich teraz iść, przerwali mi bardzo ważną czynność.

Tak. Oglądałam serial.

- A po co ja wam? - krzyknęłam tak, że chyba całe sąsiedztwo mnie usłyszało.

- Będziesz komentatorem! - krzyknął Cam. Usłyszałam śmiechy.

Niechętnie zwlekłam się z łóżka i powoli wyszłam z pokoju.

- No chodź tu! - usłyszałam.

- Idę!

Jak najwolniej mogłam, zaczęłam schodzić po schodach. Po kilkunastu sekundach usłyszałam kroki. Zauważyłam Camerona na samym wchodzącego na górę. Kiedy mnie zauważył, podbiegł do mnie, złapał mnie w biodrach i przerzucił przez ramię. Zaczęłam krzyczeć, żeby mnie puścił, ale to nic nie dawało. Puścił mnie dopiero wtedy, kiedy znaleźliśmy się w salonie. Posadził mnie na kanapie, a sam usadowił się obok mnie.

- Zabiję cię - warknęłam, na co chłopak odpowiedział śmiechem. - Jestem za ciężka, żebyś mnie nosił.

Ja i moje kompleksy.

- Nigdy więcej tak nie mów, bo jesteś lekka jak piórko.

- No nie sądzę - mruknęłam.

- Mia - warknął.

Więcej się do siebie nie odezwaliśmy. Patrzyłam, jak chłopaki grają. Jednak dzisiaj zachowywali się inaczej, niż zwykle. Nie wiedziałam, co im się stało.

- Co się dzieje? - spytałam ich, a oni spojrzeli po sobie i wrócili do gry.

- Nic - mruknął Jack.

- Przecież widzę.

Jack zatrzymał grę i odłożył pada na stolik, po czym przetarł twarz dłońmi.

- Wiemy, z kim się dzisiaj spotkałaś - powiedział Shawn.

Nie. Tylko nie to.

- Mała, proszę, uważaj na niego. Jeśli chcesz się z nim znowu zadawać...

- Nie, nie chcę - przerwałam Cameronowi, podnosząc przy tym lekko głos. - Nie będę się zadawać z Mattem, obiecuję.

- Na pewno? Wiesz, jaki on jest - spytał Jack.

- Na pewno, zaufajcie mi - spojrzałam na nich.

Naprawdę, aż tak mi nie ufacie?


mistake || c.d.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz