five

14.6K 458 18
                                    

- Co teraz masz ?

Siedziałam właśnie z Alison na parapecie na korytarzu. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym.

- Matmę - odpowiedziałam.

- Z Cameronem?

- Tak, niestety - zaśmiałam się. - Znając życie znów nie będzie niczego rozumiał i ciągle się mnie pytał o co chodzi i mi przeszkadzał.

- Bo uwierzę, że tak bardzo skupiasz się na lekcji - spojrzała na mnie z uniesionymi brwiami. - Zwłaszcza przy nim.

- Zawsze skupiam się na lekcji! - odpowiedziałam głośno z wyrzutem i uderzyłam ją w ramię.

- To bolało! - chwyciła się za bolące miejsce i zaczęła je masować, patrząc na mnie z udawaną złością. - A co ma teraz Jack?

Moja przyjaciółka skrycie podkochuje się w moim bracie. Tylko ja o tym wiem, nikt więcej. Gdybym komuś powiedziała, znając ją byłabym już martwa. Ona bardzo rozumie moją sytuację z Cameronem, bo sama jest w takiej samej. Również uważa, że mój brat nie odwzajemnia jej uczuć i nigdy tego nie zrobi. Ale tylko ja widzę, jak na nią patrzy. I przez to, że robi to coraz częściej, zaczynam wątpić w jej zdanie na ten temat.

- Nie wiem, nie obchodzi mnie to - odpowiedziałam, wzruszając ramionami. - Zresztą, ciebie też nie powinno. To nasze ostatnie lekcje i niedługo się zobaczycie.

- Boże, nawet spytać się nie można?

- Przecież nic nie mówię - zaśmiałam się. Chwilę potem po szkole rozległ się dzwonek oznajmiający rozpoczęcie się kolejnej lekcji. Przewróciłam oczami i pocałowałam przyjaciółkę w policzek. - Widzimy się później.

Nie odwracając się, odeszłam w kierunku klasy matematycznej. Pomimo tego, że Cam jest dwa roczniki wyżej ode mnie, miał ze mną lekcje matematyki i języka angielskiego, co mnie bardzo zastanawiało. Ale w sumie, pasowało mi to, choć szczerze miałam go dość na lekcjach.

Kiedy zobaczyłam go podchodzącego do mnie, uśmiechnęłam się tylko i wróciłam do powtarzania materiału.

- Mamy dzisiaj jakąś kartkówkę? - spytał wyraźnie zdziwiony. Typowe.

- Tak, z trzech ostatnich lekcji - odpowiedziałam, nawet na niego nie patrząc.

- Kurwa - przeklnął pod nosem. - Mia, wiesz, że cię kocham, nie? - spytał, przeciągając większość samogłosek.

- Mam inny wybór? - spytałam, mając na myśli pomoc dla niego. Zawsze tak jest. - Pomogę ci.

- Dziękuję - przytulił mnie mocno. - W zamian za to...

- Nie - przerwałam mu w połowie zdania.

- ... pójdziesz ze mną na lody - dokończył. - Nie chcę słyszeć sprzeciwu.

- Dlaczego mi to robisz? - jęknęłam zawodnie. - Już miałam plany na te popołudnie.

- Czy położenie się do łóżka i ucięcie sobie drzemki można nazwać planem? Nie wiedziałem.

- Tak! Cały dzień o tym marzę - odpowiedziałam. - Nadal źle się czuję.

- No nic, nie masz wyboru kochana. Idziesz ze mną na lody, czy tego chcesz, czy nie. Po tym poczujesz się lepiej - powiedział i mrugnął okiem, wchodząc do klasy. - Ciągle ratujesz mi dupę na matmie - dodaje szeptem. - Muszę ci to jakoś wynagrodzić.

Kiedy zadzwonił dzwonek na koniec lekcji, szybko spakowałam książki do plecaka i pędem wyszłam z sali, próbując mu uciec. Chłopak chciał o coś zapytać nauczycielkę, więc miałam dużo czasu na oddalenie się. Podbiegłam do szafki i włożyłam tam niepotrzebne książki, a kiedy ją zamknęłam, szybkim krokiem wyszłam ze szkoły. Z uśmiechem na ustach włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam swoją ulubioną playlistę. Jakieś 5 minut później nagle poczułam czyjeś ręce oplatające mnie w talii. Przestraszona spojrzałam na oprawcę.

- Myślałaś, że mi uciekniesz? - przyciągnął mnie do siebie.

- No nie - jęknęłam, przeciągając ostatnią literę. - Naprawdę nie mam ochoty na jakiekolwiek wyjście dziś, Cammy. Przepraszam.

- Eh, no dobra - chłopak trochę posmutniał. - Ale następnym razem ci nie odpuszczę.

- Obiecuję, że następnym razem pójdę z tobą na lody.

- To może chociaż podwiozę cię do domu? - spytał.

- Dzięki, ale chciałam się...

- Nie - chwycił mnie za nadgarstek i zaczął ciągnąć w stronę auta. - Jedziesz ze mną.

- Chciałam się przejść! - krzyczę, kiedy wsiedliśmy do samochodu. - To bolało.

- Przepraszam, chciałem mocniej - odpowiedział z szerokim uśmiechem na ustach i pocałował mnie w policzek, po czym kazał mi zapiąć pasy.

- Zachowujesz się jak dziecko.

- Nawet jeśli, to co? Po prostu widzę, że źle się czujesz, więc nie pozwoliłbym ci samej iść do domu.

- Jak ty to niby widzisz? Dałabym sobie radę.

- Sama mówiłaś rano, że boli cię brzuch, a tabletki nie działają tak długo - puścił mi oczko.

- Okej, wygrałeś. Zadowolony?

- Bardzo - zaśmiał się, po czym podgłośnił muzykę. Po 10 minutach byliśmy pod moim domem.

- Dzięki - powiedziałam, odpinając pasy.

- Nie ma za co. Połóż się do łóżka i się prześpij - odpowiedział, patrząc na mnie troskliwie.

- Jeszcze niedawno byłeś temu przeciwny.

- Tylko się przekomarzałem.

- Dobra, dobra - zaśmialiśmy się.

- Słuchaj, mógłbym do ciebie dzisiaj wpaść? Wytłumaczyłabyś mi ten dzisiejszy temat z matmy? Nic nie zrozumiałem - spytał.

- Trzeba było się skupić na lekcji, a nie ciągle się wygłupiać - odpowiedziałam. Wyszłam z samochodu i z uśmiechem na ustach kierowałam się do drzwi mojego domu.

- Tylko przez ciebie nie mogę się skupić! - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i pokazałam mu, aby puknął się w głowę. - Ten palec to ci mogę zaraz połamać.

- Nie zrobiłbyś mi krzywdy! - odkrzyknęłam. Cameron tylko zaśmiał się i odjechał, a ja z wielkim uśmiechem weszłam do domu. Zdjęłam buty w przedpokoju i pobiegłam na górę. Rzuciłam plecak w kąt swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Wyciągnęłam telefon i śmiejąc się do siebie napisałam wiadomość.

Do: Cameron
Bądź po osiemnastej :p

Po dosłownie chwili dostałam odpowiedź.

Od: Cameron
Będę wcześniej ;*


mistake || c.d.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz