- Gramy dalej?
Siedziałam właśnie w salonie z chłopakami. Nie mieliśmy co robić, więc włączyliśmy konsolę i graliśmy w Fifę.
- Ja już mam dość - powiedziałam i odłożyłam pada na stół. - Nigdy nie miałam takiego pecha, jak dzisiaj. Nie chcę kolejny raz przegrać.
- Bo ty nie umiesz grać - zaśmiał się Cameron, za co dostał w tył głowy.
- Umiem grać, już nie raz zjechałam Jacka i was wszystkich, dobrze o tym wiecie - zaoponowałam.
- No dobrze, już dobrze. Nie wkurzaj się tak - odpowiedział Shawn.
- Grajcie beze mnie, idę do pokoju - wymamrotałam, podniosłam się z kanapy i ruszyłam do mojej sypialni. Kiedy się tam znalazłam, opadłam na łóżko.
Od powrotu mojego snu minęły dwa tygodnie. Przez ten czas ani razu nie wpadłam na Matta. I bardzo dobrze. Nie zniosłabym jego widoku.
Na całe szczęście Matt nie został przydzielony do mojej klasy, więc nie spotykam się z nim na żadnych lekcjach.
Od tamtego wydarzenia szczerze nienawidzę Matta. Wiedziałam, że był pod wpływem narkotyków, ale nie miał prawa mnie pobić przez to, że ich nie wzięłam. Nawet jeśli był w takim stanie.
Czasami myślę o tym, co by było, gdyby Matt nie wpychał mi narkotyków i gdyby mnie wtedy nie pobił. Pewnie, prędzej czy później, i tak by do tego doszło.
Nie chcę tego przeżywać jeszcze raz, dlatego unikam Matta jak ognia. Jeśli tylko pojawi się w zasięgu mojego wzroku, odwracam się na pięcie i uciekam jak najdalej. Czyli do łazienki. Tylko tam Matt nie jest w stanie wejść. To znaczy, nie był, zanim zmienił się nie do poznania.
Zanim zaczął przyjaźnić się z Danem, był miły, przyjazny i pomocny. Z dnia na dzień stał się opryskliwy i niemiły. Zmienił się. Okropnie.
- Co się dzieje, Mia? - zorientowałam się, że Shawn jest w pokoju. - Pukałem do drzwi chyba milion razy i nie otworzyłaś.
- Przepraszam, zamyśliłam się - potrząsnęłam lekko głową. - O co chodzi?
- O ten tramwaj, co nie chodzi - odpowiedział z sarkazmem. - Co się dzieje, Mia?
- Nic - skłamałam.
- Przecież widzę - westchnął głośno. - Mia, my... Miałem ci tego nie mówić, ale wiemy o tym, co ostatnio w nocy się stało.
Zamarłam. Z tego wynika, że Cam o wszystkim im powiedział. Złamał obietnicę.
Dlaczego mi to zrobił?
- Obiecał mi - powiedziałam, zaciskając oczy. Nie mogłam w to uwierzyć.
- Ja wiem, że chciałaś, abyśmy się nie dowiedzieli, ale... Martwimy się o ciebie. Tak naprawdę wersja tej nocy, którą usłyszałaś od Dallasa, jest nie do końca prawdą. Cameron nie spał, ale my się obudziliśmy. Sami stwierdziliśmy, że najlepiej będzie, jeśli on do ciebie przyjdzie.
Ten gnój mnie okłamał.
- Chcemy dla ciebie jak najlepiej, Mia. Ja wiem, jak ty...
- Nic nie wiesz! - wybuchłam. Nie wytrzymałam tych bzdur. - Nikt z was nie wie, jak ja się wtedy czułam! Przestańcie mi wmawiać takie głupoty!
Wyszłam z pokoju, trzaskając przy tym drzwiami. Ze łzami niekontrolowanie spływającymi po moich policzkach zeszłam na dół. Spojrzałam na chłopaków, którzy obrócili się w moją stronę, kiedy mnie usłyszeli. Oboje spojrzeli na mnie zdezorientowani.
- Co się stało, mała? - spytał Cam, wstając z kanapy. Zaczął podchodzić do mnie. - Dlaczego płaczesz?
- A dlaczego mnie okłamałeś? - kiedy usłyszał moje słowa, zatrzymał się wpół kroku. Spojrzał na mnie szeroko otwartym oczami, po czym przetarł twarz dłońmi. - Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym, że oni wiedzą?
- Nie chciałaś, żeby wiedzieli, więc o niczym ci nie powiedziałem. Stwierdziłem, że tak będzie lepiej...
- Gówno wiesz o tym, co jest dla mnie najlepsze - rzuciłam wściekle, przerywając mu, po czym wyszłam z domu, ponownie trzaskając drzwiami.
Cameron
- Mia! - krzyknąłem za nią, ale nie zareagowała. Wyszła z domu, cała zapłakana. Szybko narzuciłem na siebie koszulkę i niemal wybiegłem z domu, rozglądając się za Mią. Ale jej nie było już na ulicy. Uciekła.
- Nie ma jej - oznajmiłem chłopakom, którzy siedzieli na kanapie. - Musiała pobiec.
Opadłem bezsilnie na kanapę i przetarłem twarz dłońmi.
- Gdzie mogła pójść? - spytał Jack.
- Nie wiem... - powiedziałem.
- A gdzie byś poszedł, gdybyś był nią?
W momencie, kiedy usłyszałem to pytanie, nagle mnie olśniło.
- Plaża.
Chłopaki spojrzeli po sobie. Poderwaliśmy się z kanapy i wybiegliśmy z domu. Wsiedliśmy na prędce do auta i pojechaliśmy na plażę. Kiedy znaleźliśmy się na miejscu, zobaczyłem jakąś osobę siedzącą na pomoście. To ona.
- Pójdę do niej - oznajmiłem i ruszyłem w stronę Mii. Kiedy byłem blisko, usłyszałem jej szloch.
- Mia... - szepnąłem.
- Zostaw mnie, kłamco! - krzyknęła i obróciła się w moją stronę. - Mówiłeś, że oni wcale się nie obudzili! Obiecałeś, że im o tym nie powiesz! A co się okazało?! Oni wiedzieli o tym od początku, ale mi o tym nie powiedziałeś!
- Chciałem dobrze!
- A wyszło jak zwykle - warknęła i odwróciła się plecami do mnie.
Zabolało.
- Mia, proszę...
- Nienawidzę cię, rozumiesz?
Kiedy zamknąłem ją w szczelnym uścisku, przestała krzyczeć, ale nadal płakała. Widać, że potrzebowała tego.
- Dlaczego mnie okłamałeś? Ufałam ci... - szeptała w moją koszulkę.
- To było dla twojego dobra, skarbie. Nie chciałem cię zranić.
- Przez to, że mi tego nie powiedziałeś, zraniłeś mnie bardziej, niż gdybyś mi to powiedział od razu - powiedziała.
Jestem dupkiem.
CZYTASZ
mistake || c.d.
Fanfiction17-letnia Mia jest siostrą popularnego w całej szkole dziewiętnastoletniego Jacka Gilinsky'ego. W ich domu codziennie widuje dwójkę przyjaciół zarówno brata, jak i jej - Camerona i Shawna, z którymi zadają się już od dłuższego czasu. Razem z przyjac...