twenty

10.3K 382 67
                                    

- Ten gnój popsuł ci urodziny. I dobry humor - stwierdził Cam, kiedy siedzieliśmy przed telewizorem, oglądając jakiś denny film. Praktycznie już zapomniałam o całej sytuacji.

Nie, Mia. Wcale o niej nie zapomniałaś. Nigdy o tym nie zapomnisz.

- Nie drążmy tego tematu, dobrze? - zbyłam go. - Nie chcę na nowo tego przeżywać.

- My też nie chcemy o tym rozmawiać - powiedział Jack. - Ale musimy.

- Po co? - jęknęłam.

- Musimy coś z tym zrobić, tylko co? - zastanawiał się Shawn. - Moglibyśmy pójść z tym na policję.

- Nie mamy na niego żadnych dowodów - mruknął Jack. - Wysłał tę wiadomość z nieznanego numeru, mógł już dawno tę kartę wyrzucić.

- Cholera - mruknął Shawn, siadając przy mnie i przytulając. Zauważył, że kilka łez wypłynęło z moich oczu.

- Nie wiem, co zrobić - jęknął Jack.

- Nie chcę, abyś znów przez niego cierpiała - wyszeptał mi do ucha Shawn, przez co rozpłakałam się jeszcze bardziej. - Nie pozwolę na to.

Jejku, jaki on jest kochany.

***

Po paru godzinach postanowiliśmy wracać z Jackiem do domu. Wzięłam wszystkie prezenty i zapakowałam je do bagażnika. Podziękowałam wszystkim za niespodziankę, po czym wsiadłam do auta. Po chwili ruszaliśmy, jednak nie kierowaliśmy się do domu.

- Gdzie jedziemy? - spytałam brata.

- Zobaczysz - uśmiechnął się do mnie. - Po pierwsze, chcę poprawić ci humor, a po drugie, to będzie mój prezent dla ciebie.

Kurde, wszyscy mnie zaskakują.

Po 30 minutach jazdy Jack zatrzymał auto na parkingu.

- Idziemy do wesołego miasteczka? - spytałam, wysiadając z samochodu. Automatycznie uśmiech wpłynął na moją twarz. Jack pokiwał głową, a ja tylko mocno go przytuliłam. - Dziękuję.

- Nie ma za co. Chodźmy.

***

Po czterech godzinach zabawy postanowiliśmy wracać do domu. Trzymałam w rękach wielkiego misia, którego chłopak dla mnie wygrał. Uśmiechałam się szeroko. Zdecydowanie, to poprawiło mi humor.

- Jeszcze raz dziękuję - powiedziałam, wsiadając do auta. - To najlepsze miejsce, do którego kiedykolwiek pojechałam.

- Nie dziękuj - zaśmiał się. - Wprawdzie wymyśliłem to, jak jechaliśmy do domu, ale dobrze zrobiłem. Nie chciałam, żebyś była smutna przez tego idiotę.

- Nie rozmawiajmy o tym, nie chcę sobie i tobie psuć humoru.

- Ok - mruknął i wyruszył z parkingu. Spojrzałam na niego, wydawał się być zamyślony.

- Rozmawiałeś z Ali? - spytałam niepewnie.

- Nie - odpowiedział. - I wygląda na to, że na razie ta rozmowa się nie odbędzie.

- Dlaczego?

- Boję się, że mnie odrzuci.

- Jack...

- Daj mi dokończyć - przerwał mi, przez co nie mówiłam dalej. - Ta dziewczyna jest... Kurde, wyjątkowa. I wrażliwa. Boję się, że tym, co jej powiem, zranię ją. A tego nie chcę najbardziej na świecie. Po prostu chcę, żeby... była szczęśliwa. Jeśli Colin spyta się jej, czy będzie z nim chodzić, a ona się zgodzi, to okej. Nie będę zły, jeśli ona będzie z nim szczęśliwa. Jeśli on ją zrani, osobiście do niego pójdę i natrzaskam mu ryja.

I w tym momencie wiedziałam, że Jack kocha Alison. I że to będzie idealny chłopak dla niej.

Wzruszyłam się, kiedy to mówił. Jack to zauważył i uśmiechnął się lekko.

- Wow - wykrztusiłam w końcu. - Nie sądziłam, że kiedykolwiek obdarzysz kogoś... takim uczuciem.

- Jakim? - zmarszczył brwi.

- Ty ją kochasz, Jack. To widać. To już nie jest zauroczenie. To jest miłość.

Zanim się zorientowałam, byliśmy pod domem. Wypakowaliśmy z Jackiem prezenty, po czym zanieśliśmy je do pokoju. Zrobiłam nam kolację, po czym pognałam do pokoju, zamierzając wypakować wszystkie prezenty. Najpierw zaczęłam od tego najważniejszego prezentu. Od Jacka, Ali, Cama i Shawna.

Dobrze wiesz, że najważniejszym prezentem był naszyjnik od Camerona.

Włączyłam laptopa, po czym włożyłam płytę do napędu. Włączyłam film, bo to najbardziej mnie zainteresowało. Po chwili na ekranie pojawiły się twarze całej czwórki. Włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam słuchać. Każdy z nich mówił, czego mi życzy. Opowiadali różne śmieszne historie ze mną, ale również takie, których nie chciałabym pamiętać, bo były głupie.

Podziękowałam im w duchu za życzenia i postanowiłam obejrzeć jakiś film. Postawiłam na 'Zanim się pojawiłeś'. Oczywiście, musiałam przygotować sobie chusteczki, bo wiedziałam, że się popłaczę.

Kiedy skończyłam, dochodziła dziewiętnasta. Zeszłam na dół, a tam zobaczyłam Cama, Shawna i Jacka grających na konsoli. Usiadłam obok Cama i przyglądałam się ich grze.

- Płakałaś? - Cam odłożył pada, po czym spojrzał na mnie. Jack zatrzymał grę.

- Spokojnie - zaśmiałam się. - Oglądałam film.

- Aha - Shawn również się zaśmiał, po czym cała trójka wróciła do gry.

Jacy oni są kochani.

mistake || c.d.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz